Internista jest pilnie potrzebny we włocławskim szpitalu
Specjaliści przyjeżdżają do Włocławka nawet z Zielonej Góry.
To problem wielu szpitali w Polsce: brak internistów. Ostatnio jedna z warszawskich lecznic z tego powodu zamknęła oddział. A jak sytuacja wygląda we włocławskim szpitalu?
- Internistów także nam brakuje - mówi Krzysztof Szczepański, zastępca dyrektora Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Włocławku. Ilu? - Co najmniej trzech - odpowiada nasz rozmówca.
Skąd te braki?
Jak się okazuje, interniści na ogół pracują na oddziałach szpitalnych do czasu uzyskania specjalizacji. Potem decydują się albo na własny biznes, albo pracę w podstawowej opiece zdrowotnej. Bo to się bardziej opłaca. Z jednej strony POZ oferuje wyższe wynagrodzenie, a z drugiej - w przychodniach nie ma uciążliwych dyżurów.
Ale nie tylko interniści są na liście poszukiwanych specjalistów. Ostatnio włocławski szpital miał problem z zatrudnieniem anestezjologów, bo dwóch się zwolniło.
- Ale sytuacja już się ustabilizowała - zapewnia dyrektor Szczepański. - Pozyskaliśmy jednego anestezjologa z Elbląga, drugiego z Płocka.
Kolejne braki dotyczą oddziału kardiologicznego, a konkretnie pracowni kardiologii inwazyjnej. W związku z nowymi wymaganiami dotyczącymi zabiegów inwazyjnych, włocławska lecznica zabiega o kolejnego kardiologa do pracowni zabiegów inwazyjnych. I te zabiegi na przełomie marca i kwietnia powinny zakończyć się powodzeniem.
Jak zapewnia dyrekcja, opanowana jest sytuacja kadrowa na oddziale ortopedycznym. Ze starej gwardii lekarskiej pozostało tylko dwóch ortopedów. Pozostali odeszli, ale zatrudnieni zostali na ich miejsce kolejni specjaliści. Także na oddziale ginekologiczno-położniczym zespół lekarski został odbudowany. Czy to efekt konkursów? Niekoniecznie. Bardziej skuteczna okazuje się koleżeńska pomoc. Dlatego też coraz częściej we włocławskim szpitalu zatrudnienie znajdują lekarze z najdalszych stron Polski - na przykład z Zielonej Góry.