IPN ujawnił teczki „Bolka” [wideo]
W czytelni IPN udostępniono akta dotyczące TW „Bolka”, którego utożsamia się z byłym prezydentem i liderem NSZZ Solidarność Lechem Wałęsą.
Ujawnione dokumenty zawierają donosy oraz pokwitowania przyjętych kwot pieniężnych, a także list generała Czesława Kiszczaka z 1996 roku, w którym wyraża on chęć przekazania teczki „Bolka” do Archiwum Akt Nowych.
- Dokumenty są dostępne dla wszystkich zainteresowanych - mówi Rafał Leśkiewicz, dyrektor Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów IPN.
W poniedziałkowe południe położona nieco na uboczu ulica Kłobucka w Warszawie stała się obiektem zainteresowania wszystkich największych mediów w Polsce. W czytelni akt Instytutu Pamięci Narodowej udostępniono w południe akta, które znaleziono w domu gen. Czesława Kiszczaka.
W opublikowanym wcześniej komunikacie Instytut zaprosił dziennikarzy i naukowców do obejrzenia przygotowanych akt - zostały udostępnione w formie papierowej, jednak w liczbie zaledwie 42 egzemplarzy. - Tyle stanowisk pracy byliśmy w stanie przygotować w czytelni - mówi Rafał Leśkie-wicz z IPN. - Do tradycyjnych 30 stanowisk pracy dostawiliśmy 13 kolejnych, by umożliwić chętnym zapoznanie się z aktami - zaznacza. Pracownik Instytutu podkreśla, że dokumenty zostały udostępnione w formie papierowej właśnie ze względu na wyposażenie placówki. - Stanowisk z komputerami mamy jeszcze mniej, a zależało nam, żeby każdy miał taki sam dostęp do danych. Począwszy od wtorku będą one dostępne także w formie elektronicznej - dodaje Leśkiewicz.
To, że zapowiedziano wpu-szczenie do czytelni przedstawicieli 42 mediów, było powodem tłoku przed wejściem do budynku. Na nic zdały się listy kolejności i próby uregulowania dostępu - dziennikarze, chcąc przedrzeć się do środka, niemal tratowali się nawzajem. O co ta cała walka?
- Udostępniliśmy dziennikarzom i naukowcom dwie teczki: teczkę pracy i teczkę personalną tajnego współpracownika „Bolka” - mówi Leśkiewicz. - Jako dodatkową, uzupełniającą, udostępniliśmy teczkę zawierającą list, który Czesław Kiszczak kierował 5 kwietnia 1996 r. do dyrektora Archiwum Akt Nowych. Wyraża w nim chęć przekazania dokumentów TW „Bolka” - dodaje.
We wspomnianym liście zmarły w grudniu ubiegłego roku Kiszczak pisze: „załączam dokumenty dotyczące współpracy Lecha Wałęsy z SB do 1989 r. Uchroniłem przed ich wykorzystaniem do jego kompromitacji a także Ruchu, któremu przewodził. Zaś po 1989 przed ich zniszczeniem lub wykorzystaniem zarówno przez ludzi prawicy jak i lewicy, do rozgrywek politycznych.
Wideo: Zobowiązanie "Lecha Wałęsy - Bolka" do współpracy z SB. Dziennikarze i historycy przeglądają akta w IPN
Źródło: TVN24/x-news
Uważam, że dokumenty te winny być zachowane i w spokojnych czasach udostępnione (...) Proszę Pana, by uczyniono to nie wcześniej niż 5 lat po śmierci Lecha Wałęsy. Dokumentami tymi, lub treścią z nich wynikającą, nigdy nie posiłkowałem się w licznych kontaktach z Lechem Wałęsą”.
Teczka współpracy obejmuje okres od grudnia 1970 r. do 9 czerwca 1976 r. Otwiera ją zobowiązanie, na którym widnieje podpis „Lech Wałęsa”, jak również informacja, że przekazywane informacje będą sygnowane kryptonimem „Bolek”. Dokumenty wskazują, że na podstawie informacji pozyskanych od tego tajnego współpracownika sporządzono kilkadziesiąt doniesień, a także założono kilka spraw przeciwko osobom, w których środowisku przybywał. Akta zawierają wiele pokwitowań na kwoty głównie poniżej tysiąca złotych, wraz z podpisami „Bolka”. Charakterystyka współpracownika precyzuje, że był on pozyskany dobrowolnie, w celu infiltracji kierownictwa Komitetu Strajkowego, powstałego w Stoczni Gdańskiej po incydentach w grudniu 1970 r. Do 1972 r. „Bolek” jest charakteryzowany jako „jednostka zdyscyplinowana i chętna do współpracy”.
W czerwcu 1976 r. przedstawiciel Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Gdańsku na podstawie analizy teczki personalnej „Bolka” podjął decyzję o rozwiązaniu z nim współpracy. „Od 1972 r. t. w. rzadko donosił i żądał pieniędzy za mało wartościowe informacje” - czytamy w notatce. Funkcjonariusz dodał, że w kwietniu „Bolek” został zwolniony ze stoczni, co czyniło go bezużytecznym jako agenta.
Dyrektor Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów IPN potwierdza, że akta nie zostały jeszcze zweryfikowane i przebadane przez grafologa, co mogłoby rozwiać wątpliwości co do ich autentyczności, szczególnie złożonych podpisów „Bolka”. - Te prace będą wkrótce przeprowadzone przez prokuratorów IPN. My je tylko opracowaliśmy i udostępniliśmy dla wszystkich zainteresowanych - mówi Leśkiewicz. Jak głosi oficjalne stanowisko Instytutu, na polecenie prezesa IPN powyższe materiały zostały włączone do zasobu archiwalnego IPN i poddane archiwizacji, nie poinformowano zaś, kto podjął decyzję o ich upublicznieniu bez uprzedniego zbadania autentyczności.
Mimo zapowiedzi ujawnienia dowodów współpracy Lecha Wałęsy z SB były prezydent konsekwentnie zaprzecza, że dał się złamać, donosił i brał pieniądze. Na swoim mikroblo-gu przedstawił kolejną wersję wydarzeń z 1970 r. Były prezydent napisał, że dał się podejść funkcjonariuszowi SB, który przekonywał, że zgubił pieniądze na zakup samochodu i jedynym sposobem na ich odzyskanie było wypłacenie ich dla Wałęsy za rzekomy donos. „Zgodziłem się na pana płaczliwą prośbę i podpisałem papiery, ale Pan pod przysięgą obiecał, że wszystkie te papiery wrócą do mnie, a na pewno będą zniszczone” - opisywał Wałęsa.
Były prezydent prezentował opinii publicznej kilka wersji współpracy z SB. W 1992 r., po opublikowaniu tzw. listy Macierewicza, potwierdził, że podpisał jakieś papiery. Potem precyzował, że było to pokwitowanie za sznurówki i inne rzeczy, które odebrano mu podczas aresztowania. W kolejnych latach Wałęsa twierdził, że w latach 70. w Gdańsku działało kilku agentów SB o pseudonimie Bolek i wspominał o sobowtórze, który mógł być wybrany, by go skompromitować. W ostatnich dniach przekonywał, że podczas rewizji SB zabrała mu m.in. ręcznie pisane wspomnienia z Grudnia 1970 r., które później przerobiła na donosy. „Uwierzono, że dałem się złamać, że w latach 70. lekko współpracowałem, donosiłem i brałem pieniądze. To NIEPRAWDA. Gdyby była to prawda i byłyby tego dowody, to nie ryzykowano by z takim rozmachem podrabiania faktów i dowodów” - napisał Wałęsa w niedzielę.
Autor: Maciej Deja