Ireneusz Krzemiński: Polska polityka jest jak pole minowe [ROZMOWA]
O obecnych i przyszłych polach konfliktu politycznego w Polsce z prof. dr. hab. Ireneuszem Krzemińskim, socjologiem z Uniwersytetu Warszawskiego, rozmawia Tomasz Rozwadowski.
Wycinka drzew, próba stworzenia metropolii warszawskiej, lekceważenie praw kobiet, reforma oświaty - to kwestie uruchamiające opór społeczny i otwarte protesty. Czy pól konfliktu będzie przybywać?
Protestów i konfliktów będzie coraz więcej, ponieważ obywatele w coraz większym stopniu orientują się, że rządy Prawa i Sprawiedliwości w sposób fundamentalny podważają reguły demokracji w Polsce. Zmiany wprowadzane w polskim prawie oraz polityka społeczna prowadzona przez PiS są w wielu aspektach zaprzeczeniem demokracji pojmowanej jako ustrój oparty na wolności i solidarności. O te wartości walczyły opozycja demokratyczna i wolny ruch związkowy przed 1989 rokiem, te wartości wyznaje większość sił politycznych w Polsce.
Protestów i konfliktów będzie coraz więcej, ponieważ obywatele w coraz większym stopniu orientują się, że rządy Prawa i Sprawiedliwości w sposób fundamentalny podważają reguły demokracji w Polsce.
Po 1989 roku różnie z proporcjami pomiędzy wolnością i solidarnością bywało.
Wizja demokracji wyznawana przez demokratyczną opozycję w PRL i jej kontynuacje w III RP była może nieco utopijna, ale większość jej założeń udało się wprowadzić w życie. Z badań stopnia zadowolenia społecznego, robionych co roku przez CBOS, wynika, że jego poziom aż do 2014 roku w poszczególnych badanych dziedzinach rósł systematycznie.
A później?
Od 2015 roku wyniki zaczęły się pogarszać.
Jakie są przyczyny tych zmian?
Oszukańcze działania obecnego rządu. Ich fundamentem są mit smoleński, religia smoleńska oparte na kłamliwej tezie o zamachu pod Smoleńskiem. Ta teza i jej wieloletnie upowszechnianie stopniowo zburzyły konsens społeczny, skonfliktowały zwolenników teorii zamachowej z resztą społeczeństwa.
Co mamy w efekcie?
Drastycznie podzieloną Polskę. Tak głębokich podziałów nie było nawet w okresie PRL, nawet w stanie wojennym. Społeczeństwo polskie podzieliło się na dwie grupy nierozumiejące siebie nawzajem. Co gorsza, coraz bardziej wrogo nastawione wobec oponentów. Tak wygląda dzieło PiS, jego społeczny dorobek.
Czy mógłby Pan wymienić i opisać poszczególne pola konfliktu?
Pierwszym jest rozbicie przez PiS trójpodziału władzy na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Nowe ustawodawstwo przechodzi przez Sejm, Senat i prezydenta, bez oglądania się na opinię publiczną i opozycję. Sparaliżowany został Trybunał Konstytucyjny, więc duża część nowego prawa jest niezgodna z ustawą zasadniczą. Ekipa rządowa jest w istocie jednopartyjna, co zbliża ją do wzorca z okresu PRL.
Czy można mówić poważnie o powrocie do PRL?
Możemy być świadkami stopniowego powrotu do PRL, jeśli rządy PiS będą trwać nadal. Partia rządząca wyraźnie steruje na posłuszne grupy społeczne, w ten sposób będzie budować poparcie dla siebie wbrew większości społeczeństwa. Dokładnie tak jak było przed 1989 rokiem.
Możemy być świadkami stopniowego powrotu do PRL, jeśli rządy PiS będą trwać nadal.
Demolowanie ustroju III RP to jedno. Jaki jest kolejny punkt zapalny?
Drugim jest reforma oświaty, będąca demontażem może nie doskonałego, ale sprawdzającego się dobrze dotychczasowego modelu. Przeciwko zmianom buntują się masowo ci rodzice, którzy są świadomi, że mają one na celu wychowanie generacji niedouczonych głupców, którzy będą posłuszni władzy. Ukrytym założeniem reformy jest obniżenie poziomu wykształcenia młodych Polaków, którzy przestaną się buntować, a przy okazji przestaną być konkurencyjni na międzynarodowym rynku pracy, więc pozostaną na miejscu.
Może być aż tak źle?
Jestem świeżo po lekturze projektów programów nauczania firmowanych przez tę minister Zalewską. Proszę zostawić „tę Zalewską“! One są skandaliczne, cofają wiedzę polskich uczniów o sto lat.
Rząd jednak, na razie, nie ma wpływu na wszystko, co się w Polsce dzieje.
I tu mamy trzecie pole konfliktu, czyli otwarty konflikt o samorządy. Właściwie od samego przejęcia władzy pod koniec 2015 roku PiS pracuje nad podkopaniem demokracji lokalnej w kraju, a ostatnio robi to już otwarcie, choćby poprzez projekt stworzenia metropolii warszawskiej w celu zdobycia władzy w stołecznym samorządzie.
Z tego projektu, przynajmniej formalnie, się wycofało.
Ale z pewnością będzie nadal podkopywało samorządy. PiS przekonało się przez minione półtora roku, że samorządność jest samym rdzeniem demokracji i jako siła niedemokratyczna będzie z nimi walczyło nadal. Ideałem państwowym PiS jest państwo scentralizowane.
PiS dość sprytnie nagłaśnia przypadki patologii, które ujawniono w niektórych samorządach.
Demokracja jest ustrojem nieskończenie udoskonalającym się i z tym mechanizmem mieliśmy do czynienia w Polsce do 2015 roku. W każdej demokracji można znaleźć nadużycia. Rzecz w tym, by poprawiać ustrój bez odchodzenia przy tej okazji od demokratycznych reguł.
W każdej demokracji można znaleźć nadużycia. Rzecz w tym, by poprawiać ustrój bez odchodzenia przy tej okazji od demokratycznych reguł.
Co jeszcze z planowanych zmian może się społeczeństwu nie spodobać?
Reforma szkolnictwa wyższego, służąca zmniejszeniu liczby studentów i obniżeniu jakości kształcenia. Są przesłanki do twierdzenia, że ekipa ministra Gowina pracuje nad takimi zmianami.
A kwestie praw kobiet?
Tu już pojawił się wyraźny opór społeczny w postaci Czarnego Protestu i podobnych inicjatyw. Prawo do aborcji, prawo do zapłodnienia in vitro, zrównanie praw kobiet i mężczyzn, równość praw osób homoseksualnych są i będą gorącymi kwestiami za rządów PiS.
Na koniec zostawiłem UE. Czy sugestie PiS, że Polska nie potrzebuje członkostwa we Wspólnocie, mogą natrafić na sprzeciw?
Logika PiS jest co najmniej eurosceptyczna, jeśli nie antyeuropejska, więc na tym polu też będzie iskrzyło, bo większość społeczeństwa chce Polski w UE. To, że PiS tak krytykuje Wspólnotę, jest dowodem na wielki sukces moralny UE. Bo Europa w żadnym stopniu nie zagraża suwerenności państw członkowskich, zagraża tylko szowinizmom.
Rozmawiał Tomasz Rozwadowski