Przy zwycięstwie Irlandii Północnej nad Ukrainą wynik Polski z Niemcami nie miał już takiego znaczenia. Nasi wschodni sąsiedzi mogą się pakować
Obie drużyny przegrały pierwsze mecze. Drugi był więc o zachowanie szans awansu. I to mimo że UEFA od tych mistrzostw ułatwiła wyjście z grupy (dokonają tego cztery drużyny z trzecich miejsc). Ukraińcy, którzy niezłą grą przeciwko Niemcom (0:2) mogli zasiać wątpliwość w głowach Polaków, zagrali tak, jakby swoje w Euro 2016 już zrobili. Natomiast Irlandczycy z Północy, którzy byli górą, zagrali o niebo lepiej niż w starciu z biało-czerwonymi (0:1).
Wydawało się, że selekcjoner Irlandii Północnej Michael O’Neill przekombinował. Niezadowolony z ofensywnej gry przeciwko Polsce, zostawił na ławce rezerwowych Kyle’a Lafferty’ego. Tego samego, o którego Irlandczycy drżeli, gdy doznał lekkiego urazu przed pierwszym starciem. Przez swoje 193 cm wzrostu i przy grze górą wydawałby się idealny. Selekcjoner w ataku postawił na mierzącego 178 cm Conora Washingtona.
Wysokich jednak nie zabrakło. Wśród nich Gareth McAuley, który na początku drugiej połowy wykorzystał nie tylko dośrodkowanie z rzutu wolnego Olivera Norwooda, lecz także gapiostwo Jewhena Chaczeridiego i strzelił gola na 1:0.
Natomiast wracając do nieba, to w czwartek płatało ono w Lyonie figle. Już przed meczem Rusłan Rotan narzekał, że Irlandczycy z Północy grają w typowo brytyjski sposób. Twardo i z piłką latającą na wysokości piątego piętra. - Patrząc na statystyki meczu Ukrainy z Niemcami, to nasi czwartkowi rywale mieli w nim 37 proc. posiadania piłki. Też dużo grali długimi podaniami, czyli po... brytyjsku - skomentował O’Neill.
Dodał, żeby pomocnik występujący na co dzień w Dnipro Dniepropetrowsk martwił się o jakość stylu własnej drużyny. Wprawdzie w rywalizacji Ukrainy i z Irlandią Płn., to ci pierwsi mieli miażdżącą przewagę w posiadaniu piłki (blisko 70 proc.), to O’Neill widział co mówi. Jakby miał informacje o pogodzie na mecz z samej góry.
W Lyonie było oberwanie chmury. Na chwilę sędzia przerwał mecz, bo padał grad. Piłka zagrywana po murawie zwalniała, zawodnicy mieli kłopoty, by utrzymać się na nogach. Wślizgi wydłużały się o kilka metrów. Trzeba było grać... długimi podaniami. W takich warunkach to Wyspiarze przeważali.
Przez panujące warunki ukraińscy skrzydłowi Jewhen Konoplanka i Andrij Jarmołenko nie byli aż takimi motorami napędowymi zespołu, jak chociażby w eliminacjach. Bez nich zagrożenie dla rywala spadło. Ukraińcy przy wykańczaniu akcji i przy wyhamowaniu „tańczyli” jakby jeszcze szumiało im w głowach piwo i papierosowy dym po niedzielnym meczu z Niemcami. Grę na swoje barki brał Taras Stepanenko, ale też brakowało mu wyczucia.
W ogóle trudno było o dogodne sytuację do zdobycia bramki z obu stron. Można je policzyć na palcach jednej ręki. Nawet bramka Nialla McGinna w doliczonym czasie gry padła po kontrze i błędach obrony. Z kolei Ukraińcy nie mieli ani pomysłu, ani sił, by uratować wynik. W końcówce, kiedy już wyszło słońce przyspieszyli, ale przeciwnik skutecznie zamurował bramkę.
We wtorek ostatnia seria gier w grupie C. Po porażce z Irlandczykami Ukraińcy mają 0 punktów i bramki 0:4, w praktyce stracili szanse na awans nawet z trzeciego miejsca. Musieliby bardzo wysoko wygrać z Polską.
Ukraina - Irlandia Północna 0:2 (McAuley 49, McGinn 90)
Ukraina: Pjatow - Fedecki, Chaczeridi, Rakickij, Szewczuk - Jarmolenko, Sydorczuk (76 Garmasz), Kowalenko (83 Zinczenko), Stepanenko, Konoplanka - Selezniow (71 Zozulja)
Irlandia Płn.: McGovern - Hughes, Cathcart, McAuley, Evans - Ward (69 McGinn), Evans , Davis, Norwood, Dallas - Washington (84 Magennis)
Sędziował: Pavel Královec (Czechy)
Widzów.: 55 000.