Izolacja w DPS-ie w Bydgoszczy doskwiera podopiecznym. Dyrektor tłumaczy, że to konieczność
Skontaktowała się z nami jedna z podopiecznych Domu Pomocy Społecznej „Promień Życia” w Bydgoszczy. W skierowanym do redakcji liście pisze, iż pensjonariusze czują się tam jak w więzieniu.
Jak pisze autor listu, od 2 marca podopieczni DPS-u przebywają w izolacji. Choć mogą już wychodzić na teren parku przy ośrodku, każdy kontakt z osobą z zewnątrz, nawet lekarzem specjalistą, skutkuje 7-dniową kwarantanną.
Niedawno jedna z podopiecznych rozmawiała ze znajomą przez ogrodzenie. Z opisu sytuacji wynika, że kobieta zachowywała odpowiednią odległość.
- Zobaczyła to kierowniczka. Zawołała innych pracowników. Krzyczeli, że rozmawiamy z ludźmi spoza DPS-u. Kazali iść na kwarantannę – czytamy w liście
Wersje są różne
Skontaktowaliśmy się ze Stanisławem Sobeckim, zastępcą dyrektora Zespołu Domów Pomocy Społecznej i Ośrodków Wsparcia w Bydgoszczy i poprosiliśmy go o komentarz. Jak mówi, sprawa ta była przez niego rozpatrywana.
- Z perspektywy każdej ze stron wygląda to inaczej. Według pracowników, pensjonariuszki zbliżyły się do kobiety stojącej za ogrodzeniem na wyciągnięcie ręki. Wytłumaczyli im, że na kontakt z osobą spoza placówki trzeba się umówić i że nie powinny były podchodzić tak blisko – mówi Stanisław Sobecki. Przyznaje też, że każdy kontakt z osobą z zewnątrz bez stosowania się do wytycznych skutkuje 7-dniową izolacją. Na wizyty lekarskie pensjonariusze jeżdżą w towarzystwie pracownika DPS-u.
- Po każdej wizycie jest przygotowywany raport. Jeżeli były zachowane warunki bezpieczeństwa, nie ma mowy o kwarantannie. W przeciwnym wypadku, niestety jest to konieczne – wyjaśnia nasz rozmówca. Podkreśla, że pensjonariusze mogą umawiać się na wizyty osób z zewnątrz. Wydzielany jest specjalny pokój, a wszystko odbywa się zgodnie z reżimem sanitarnym. Nie ma konieczności odbycia później kwarantanny.
– Choć pewne obostrzenia są już poluzowane, zdajemy sobie sprawę, że ten długo utrzymujący się reżim jest dla mieszkańców DPS-u uciążliwy. Jednak takie zalecenia wydał nam wojewoda, a my musimy ich przestrzegać. – tłumaczy Stanisław Sobecki.
Bez Mszy Św. i możliwości kontaktu
Inną kwestią, która doskwiera pensjonariuszom, jest brak Mszy Św., która nie odbyła się w DPS-ie także w Wielkanoc.
- Rozmawiałem w tej sprawie z ks. proboszczem parafii, obiecał, że rozpatrzy. Na razie nie dostałem odpowiedzi – mówi Stanisław Sobecki.
Kolejna bolączka to podział na sekcje (około 30-osobowe grupy) i brak możliwości odwiedzania osób z innych grup.
- Gdyby doszło do zakażenia koronawirusem, liczba zagrożonych w tym przypadku byłaby mniejsza – tłumaczy Stanisław Sobecki
– Przede wszystkim stawiamy na bezpieczeństwo naszych podopiecznych. Zdajemy sobie sprawę z tego, że ta sytuacja uderzyła w ich swobodę. Jednak trzeba też pamiętać, że mieszkańcy „Promienia życia” to osoby przewlekle chore, w grupie największego ryzyka. Ograniczenia są trudne, ale nie możemy się do nich nie zastosować.