Izrael Poznański, jeden z najbogatszych łodzian XIX wieku
Izrael Poznański to jeden z twórców przemysłowej Łodzi. Mieszkańcy w niedzielę mogą świętować 185. urodziny słynnego fabrykanta i filantropa. Odwiedzą jego pałac i poznają barwną historię rodziny Poznańskich. A także rozwiążą tajemnicę rodu znanych łódzkich przemysłowców
Izrael Kalmanowicz Poznański to jedna z najważniejszych postaci w historii naszego miasta. Może gdyby nie on i kilku innych fabrykantów Łódź byłaby dziś co najwyżej kilkunastotysięcznym miasteczkiem? Krążą legendy mówiące, że młody Izrael jeździł starym wózkiem ciągniętym przez psy i zbierał stare szmaty. W innej wersji tej opowieści psy zastępowała chuda szkapa. Jednak nie wydaje się, by była to prawdziwa historia.
Biznesu uczył się od swego ojca
Kiedy w 1834 roku rodzina Poznańskich osiedliła się w Łodzi, jego ojciec Kalman był już zamożnym człowiekiem. Kalman był synem kramarza w Kowalu, na Ziemi Kujawskiej. W tym miasteczku urodził się w 1785 r. Po drugim zaborze pruskim wszystkim Żydom zaczęto nadawać nazwiska. Tak Kalman stał się Kalmanem Poznańskim. W 1825 roku Kalman i jego żona Małka z pięciorgiem dzieci przeprowadzają się do Aleksandrowa Łódzkiego. Byli to Ruchla (1810 - 1909), urodzona w 1814 roku Bajla, rok młodszy od niej Mojżesz, nazywany Mośkiem, Debora, która przyszła na świat w 1821 roku i żyjący w latach 1824 - 1855 Pinkus. W sumie Kalman i Małka mieli piętnaścioro dzieci. Mirosław Jaskulski, kierownik działu historycznego Muzeum Miasta Łodzi, współautor książki „Imperium rodziny Poznańskich w Łodzi”, podaje że Kalman zamieszkał w Aleksandrowie żoną, dziećmi, z 19-letnim parobkiem i 12-letnią służącą.
- Rodzina Poznańskich zamieszkała w rewirze żydowskim w drewnianym domu nr 257 przy południowej pierzei targowiska przy ul. Warszawskiej, wiodącej w kierunku Łęczycy - pisze Mirosław Jaskulski w książce „Imperium rodziny Poznańskich w Łodzi”. - Nie wiemy jak wyglądał ten dom, ale możemy przypuszczać, że był to typowy parterowy, drewniany dom tkacza, których większość budowano według jednolitego projektu. Poznańscy nie byli jego właścicielami, ale jednymi z lokatorów.
Kalman w Aleksandrowie ima się różnych zajęć. Jest kramarzem, tasiemkarzem, farbiarzem. Ale szybko postanawia, że swą przyszłość zwiąże z kupiectwem. Jeszcze w Aleksandrowie, 25 sierpnia 1833 roku na świat przychodzi Izrael. To drugi syn Kalmana i Małki urodzony w tym mieście. Tu też rodzi się Sender (1826 - 1886), który później został łódzkim kupcem.
W Aleksandrowie, jedna z córek Poznański, Bajla, wychodzi za mąż za Abrahama Jankiela Horończyka, właściciela składu przędzy z tego miasta. Potem dobrze swe uczucia ulokowały inne dzieci Kalmana i Małki. Najstarsza córka Ruchla została żoną Pinkusa Zajberta, kupca, jednego z założycieli domu handlowego. Debrora wyszła za znanego w Łodzi lekarza dr Samuela Tugendholda. Dwaj synowie Kalmana prowadzili dobrze prosperujące interesy. Mojżesz był kupcem w Turku. Sender założył dobrze prosperującą firmę kupiecką w Łodzi, a potem został właścicielem tkalni wyrobów bawełnianych i lnianych przy ul. Wschodniej. Niestety, Pinkus umarł w wieku 31 lat.
W 1834 roku Poznańscy mieszkają już w Łodzi. Dokładnie w żydowskim rewirze na Starym Mieście, przy ul. Podrzecznej 24. Kalman otrzymuje prawo handlu tzw. towarami łokciowymi, czyli lnem i bawełną. Otwiera sklepy na Starym Rynku, na rogu z ulicą Drewnowską. Staje się bardzo zamożnym człowiekiem. Dba o wykształcenie swych dzieci. Jest pobożnym Żydem, obchodzi wszystkie święta, a w jego domu rozmawia się tylko w jidysz. Mimo to posyła Izraela do Powiatowej Szkoły Realnej Niemiecko-Rosyjskiej, która mieściła się na Rynku Nowego Miasta (dziś plac Wolności). Nie po żydowskiej stronie miasta. Ucząc się w niej Izrael występował pod imieniem Izydor.
Żona pomogła w interesach
Izrael, choć jest najmłodszym dzieckiem Kalmana, wykazuje duże zdolności biznesowe. Pomaga ojcu w handlu.
Jest rok 1852. Od roku Izrael jest żonaty. Poślubił Leonię z Hertzów, córkę Mojżesza, sekretarza żydowskich szpitali w Warszawie. Można by dziś powiedzieć, że Leonia była przedstawicielką żydowskiej arystokracji. Wniosła w posagu sklep w Warszawie warty 750 rubli. A posag jej męża stanowiła manufaktura tkacka złożona z kilku warsztatów. Była warta 500 rubli. Ale przed zawarciem ślubu 17-letni Izrael spisał z Leonią intercyzę przedślubną.
- Leonia była nie tylko zamożna, wniosła pokaźny posag, ale przede wszystkim umożliwiła Poznańskiemu kontakty ze środowiskiem warszawskim - mówił nam Cezary Pawlak, historyk z Muzeum Miasta Łodzi.
Kiedy Kalman dzieli majątek, część niezbędną do prowadzenia interesu przekazuje najmłodszemu synowi, Izraelowi. Jak zaznacza Mirosław Jaskulski, było to jednoznaczne z tym, że będzie do końca życia opiekował się rodzicami.
Zresztą od kilku lat był przygotowywany do prowadzenia interesu. Zna rosyjski, niemiecki, mówi bardzo dobrze po polsku i w jidisz.
Jednak niewiele brakowało, a Łódź straciłaby tego przedsiębiorcę. Pewnie za namową żony Leoni w 1853 roku Izrael ubiegał się o uzyskanie statusu stałego mieszkańca Warszawy. Ale nie uzyskał go i wrócił za rodziną do Łodzi.
- Być może sam zrezygnował z tego pomysłu mając sposobność przejęcia firmy - zauważał w książce „Imperium rodziny Poznańskich w Łodzi” Mirosław Jaskulski.
Do Łodzi przyjeżdża sam, a później sprowadza żonę z dzieckiem. Leonia urodziła się w 1830 roku, a więc była o trzy lata starsza od męża. Zmarła zaś w 1914 r. Przeżyła Izraela o 14 lat. O jej życiu wiemy niewiele. Nie zachowało się jej zdjęcie, ani portret. Elżbieta Pędziwiatr, znana przewodniczka po Łodzi, w trakcie imprezy z okazji urodzin Izraela Poznańskiego wciela się w postać Leonii.
- Staram się pokazać Leonię jako matkę, bo naprawdę nie wiemy o niej dużo, wiodła życie „przy mężu - wyjaśnia pani Elżbieta. - Opowiadam o dzieciach, chwalę się nimi. Nie wiem czy miała swoje ulubione dziecko. Ale jeśli chodzi o ich kariery to wiele osiągnął Herman, który prowadził w Warszawie dom handlowy. Miał w stolicy pałac. Pałace w Łodzi mieli też Karol i Maurycy.
Wracając do historii życia Izraela Poznańskiego to z czasem nie zadowalał się tylko handlem. Pod koniec lat 50. XIX wieku rozpoczął produkcję tkanin. W 1859 roku jego zakład produkował tkaniny wartości 6 tys. rubli. W ciągu 10 lat produkcja wzrosła czterokrotnie do ponad 23 tys. rubli.
Tak powstawało jego imperium
W 1877 roku Izrael kupił od niejakiego Frydrycha dom stojący na rogu ul. Ogrodowej i Stodolnianej. Ten dom stał się zaczątkiem dzisiejszego pałacu. Poznański marzył, by stworzyć wielki kompleks przemysłowo - mieszkalny, który miał się składać z dzielnicy robotniczej, fabryki i rezydencji. Tę ostatnią zaczął jednak budować na końcu. Kiedy już pełną parą pracowała tkalnia i przędzalnia.
- Dom stojący na rogu ul. Stodolnianej i Ogrodowej był murowany, piętrowy, ale nie otynkowany - mówił nam Mirosław Jaskulski. - W nim mieszkał z rodziną Izrael Poznański. I ten budynek stał się zalążkiem dzisiejszego pałacu.
Od 1871 roku zaczął skupować działki przy ul. Ogrodowej na której wybudował potem wielki kompleks fabryczny. Już w 1872 roku na jednej z nich zbudował tkalnię mechaniczną, w której pracowało 200 mechanicznych krosien. Potem wznosi przędzalnię. Dziś w tym budynku znajduje się hotel „Andels”. Buduje bocznicę kolejową, własną elektrownię, gazownię, ma też straż pożarną. Zatrudnia kilka tysięcy robotników. Posiada plantacje bawełny w Kazachstanie, Uzbekistanie i Turkmenistanie.
- Miał też sieć sklepów na wschodzie - w Petersburgu, Odessie, Charkowie - opowiadał nam Cezary Pawlak.
Z czasem zaczął zajmować się działalnością charytatywną i filantropijną. Buduje w Łodzi dwa szpitale. Jeden na ul. Drewnowskiej, przeznaczony dla polskich robotników. Drugi na dzisiejszej ul. Sterlinga, żydowski, z koszerną kuchnią. Daje pieniądze na budowę Politechniki Warszawskiej. W dużej mierze to on sfinansował budowę Wielkiej Synagogi przy ul. Spacerowej, dziś al. Kościuszki. Na jej tyłach, przy ul. Piotrkowskiej, była kamienica Poznańskich. Ale to dzięki Izraelowi Poznańskiemu z Placu Kościelnego przeniesiono na ul. Ogrodową zabytkowy kościółek. To on sfinansował posadzkę w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Był jednym z fundatorów łódzkiej cerkwi.
W czasach PRL-u krążyły opowieści o krwiopijcach fabrykantach nękających robotników. Także o Izraelu Poznańskim. Mówiono, że najmniej płacił robotnikom. W 1883 roku w jego fabryce wybuchł strajk. Robotnicy protestowali przeciwko złym warunkom pracy. Musieli pracować przez 16 godzin, a jeszcze kazano im przychodzić do pracy w dni świąteczne. Kto uchylał się od pracy w te dni musiał płacić 3 ruble kary. Strajk spacyfikowali kozacy. W fabryce Poznańskiego obowiązywał regulamin. Poznański wypłacał odszkodowania robotnikom za uszkodzenia ciała podczas pracy. Jeśli zaś robotnik umarł przy maszynie to jego rodzina dostawała wynagrodzenie wynoszące 2 tysiące dniówek. To tak jakby ktoś dostał pensję za ponad 6 lat pracy.
Izrael Kalmanowicz Poznański zmarł 29 kwietnia 1900 roku, miał 57 lat. Dzień przed śmiercią przyjechał z Nicei pociągiem. Przebywał tam od dłuższego czasu na leczeniu. Był bardzo schorowanym człowiekiem. Miał problemy z płucami, układem oddechowym. Cierpiał na cukrzycę, dokuczał mu żołądek. Ówczesne gazety donosiły, że rodzina Izraela Poznańskiego zapłaciła duże pieniądze, by wyłożyć ulicę słomą. Tak by turkot kół dorożek i wozów konnych nie przeszkadzał choremu Izraelowi.
- Do końca życia błogosławiony p. Poznański pozostał skromnym i prostym w stosunkach z ludźmi, uprzejmym, dobrym i życzliwym - czytamy w zacytowanych książce „Imperium rodziny Poznańskich w Łodzi” wspomnieniach pośmiertnych o Izraelu Poznańskim. - Fundował szkoły, przyczyniał się do budowania domów Bożych, nie pytając w jaki sposób część w nich będzie składana Panu Zastępów
Zostawił dzieciom 7 milionów rubli
Na jego pogrzeb przyszło kilka tysięcy ludzi. Robotnicy jego fabryki dostali z tej okazji dzień wolny. Izrael Poznański został pochowany na Cmentarzu Żydowskim przy ul. Brackiej. Jak wcześniej zażyczył sobie zmarły, nie składano kwiatów. W zamian za to uczestnicy pogrzebu mieli składać datki na cele charytatywne. Dziś Izrael spoczywa w okazałym mauzoleum rodzinnym.
Izrael i Leonia Poznański mieli siedmioro dzieci: Ignacego, Hermana, Karola, Maurycego, Joannę Natalię, Annę i Felicję. Ta ostatnia zmarła gdy była niemowlęciem. Izrael po śmierci zostawił rodzinie pokaźny majątek - 7 milionów rubli w złocie.
- Jego fabryka była spółką akcyjną i każdy z synów był w niej dyrektorem - opowiadał nam Cezary Pawlak. - Tyle, że stery trzymał najstarszy z nich, Ignacy. Został dyrektorem generalnym Towarzystwa Akcyjnego Wyrobów Bawełnianych I.K. Poznańskiego. Po jego kierownictwem rodzinny majątek powiększył się do 11 milionów rubli w złocie. To właśnie on doprowadził do zakończenia budowy pałacu przy ul. Ogrodowej. Jemu zawdzięcza obecny kształt.
Izrael dbał o wykształcenie dzieci. Ignacy odbywał praktykę w Anglii. Dzięki niemu sprowadzono do fabryki nowoczesne maszyny belgijskie i angielskie. Był honorowym radnym Łodzi, działał w Łódzkim Towarzystwie Dobroczynności, łódzkim Towarzystwie Kredytowym. Jego żoną została Bela Tykociner. Mieli dwóch synów - Maurycego i Alfreda oraz córkę Felicję.
Kolejny z synów Izraela, to Herman. Ożenił się z Żanetą Braunstein, mieli dwóch synów - Kazimierza i Wiktora.
- Herman to trochę owiana tajemnicą postać - twierdzi Cezary Pawlak. - A wynika to z tego, że najmniej o nim wiemy. Herman wyjechał do Warszawy. Był tam prezesem Banku Dyskontowego. Mieszkał w pałacyku przy ul. Pięknej. Miał jednak wpływ na działalność rodzinnej spółki w sprawach finansowych i handlowych.
Kolejny z synów, Karol został wysłany na studia do Niemiec. Uzyskał tytuł doktora nauk chemicznych. Zajmował się sprawami produkcyjnymi. Mieszkał w pałacyku na ul. Gdańskiej, gdzie mieści się dziś Akademia Muzyczna. Jego żoną została Felicja, córka znanego łódzkiego przemysłowca Adama Ossera. Byli rodzicami czwórki synów. Mieczysława, który zmarł podczas studiów medycznych w Szwajcarii, Leona, Stanisława i Jerzego. Karol często bywał na torach wyścigowych w Rudzie Pabianickiej. Na przykład w 1910 roku koń ze stajni Karola Poznańskiego, ogier Kasztelan, dosiadany przez dżokeja Stramińskiego wygrał gonitwę otwarcia i zgarnął nagrodę, czyli około 800 rubli.
Z kolei Maurycy mieszkał w pałacyku przy ul. Więckowskiego. Teraz ma tam siedzibę Muzeum Sztuki. Był on działaczem politycznym, gospodarczym, miłośnikiem teatru. Po zakończeniu I wojny światowej został jednym z ekspertów obliczających straty wojenne. Brał udział konferencji pokojowej w Paryżu, w 1919 r. Był znanym działaczem niepodległościowym. Należał do inicjatorów akcji namawiającej przedsiębiorców do udzielania pożyczek na rzecz obrony kraju podczas wojny polsko - bolszewickiej. Z żoną Salomeą mieli trzy córki - Melanię Irenę, Zofię Helenę i Izę Marię.
Joanna Natalia wyszła za mąż za znanego prawnika Zygmunta Lewińskiego. Wyjechali do Poznania. Stamtąd do Charlottenburga, a następnie do Anglii. Mieli troje dzieci. Syna Karola oraz córki - Helę i Stefanię.
- Właśnie z jej potomkami i mamy największy kontakt - zaznacza Cezary Pawlak.
Inna z córek Izraela, Anna została żoną Jakuba Hertza. Mieszkali w pałacu przy dzisiejszej al. Kościuszki. Tam gdzie teraz siedzibę ma łódzki Uniwersytet Medyczny. Jakub Hertz był wujem Anny. Mieli czworo dzieci - Moryca, Karola, Leona i Michalinę. Jakub Hertz był znanym w Łodzi społecznikiem i przemysłowcem.
- Zamierzając uczcić pamięć przedwcześnie zmarłego syna Leona (1882 - 1901) powołał fundację przeznaczając na jej rzecz kwotę 7 tys. rubli rocznie i ofiarował plac przy ul. Nowo- Cegielnianej (dziś Więckowskiego) pod budowę domu sierot i szkoły elementarnej dla 300 chłopców - pisał Mirosław Jaskulski w książce „Imperium rodziny Poznańskich w Łodzi. - W 1914 roku zadeklarował legat w wysokości 100 tys. rubli na stypendia dla utalentowanych niezamożnych artystów plastyków bez względu na wyznanie. Wraz z żoną ufundował ochronkę dla dziewcząt przy ul. Gdańskiej 15 oraz Dom Sierot przy ul. Północnej 39.
Poznańscy należeli też do miłośników motoryzacji. Już w 1906 roku szczęśliwym posiadaczem automobilu został Maurycy Poznański. Jakub Hertz, mial 2 auta. Jednym z nich był zakupiony w Paryżu „Delleus - Belleville”, posiadający niebotyczną jak na tamte czasy moc 25 koni mechanicznych.
Czas po zakończeniu pierwszej wojny światowej nie był dobry dla rodziny Poznańskich, ani innych łódzkich fabrykantów. Włoski bank przejął za długi ich fabrykę. Poznańscy wyjechali z Łodzi. Może dzięki temu przeżyli wojnę? Mieszkają w Anglii, Argentynie, Kanadzie i Brazylii. W 2010 roku około 50 z nich przyjechało do Łodzi. Oliwier, jeden z potomków Karola stwierdził, że Izrael był wizjonerem, człowiekiem wszechstronnym, wpływającym na ludzi nawet zza grobu.
- Poznańscy byli Żydami, ale czuli się Polakami - mówił Oliwier. - Poznańscy i ich fabryki byli częścią Polski, wspierali ten kraj i kochali Łódź.
W najbliższą niedzielę łodzianie mogą przyjść do Pałacu Poznańskiego na urodziny Izraela. Organizuje je Muzeum Fabryki, Muzeum Miasta Łodzi, łódzcy przewodnicy. Przewidziano wiele atrakcji.