Jabłka na drzewach jeszcze rosną, a ceny już pną się w górę razem z nimi

Czytaj dalej
Fot. fot. Andrzej Banaś
Barbara Ciryt

Jabłka na drzewach jeszcze rosną, a ceny już pną się w górę razem z nimi

Barbara Ciryt

Znacznie mniej owoców i nieco mniej warzyw z tegorocznych zbiorów trafia na giełdy, targowiska i do sklepów. GUS szacuje, że plony mogą być o 30-40 procent mniejsze niż w ubiegłym roku. Będzie drożej.

Dane Głównego Urzędu Statystycznego nie są optymistyczne. Wstępne szacunki wskazują, że tegorocznych owoców w skali kraju może być mniej o 30, a nawet 40 procent. Spadek dostaw owoców najbardziej dotknął tych miękkich: czereśni i wiśni. Na początku sezonu ich ceny poszybowały w górę do 14 zł za kilogram. Potem sytuację złagodziły dostawy z Rumunii, więc ceny na krakowskich targowiskach spadły do 7 zł. Teraz przyszedł czas na jabłka.

- Przyczyną tej sytuacji są wiosenne przymrozki i długo utrzymujące się niskie temperatury w czasie kwitnienia sadów - mówi Witold Boguta, prezes Krajowego Związku Grup Producenckich. - W tej chwili jeszcze niektóre odmiany jabłek rosną i dojrzewają, więc pogoda wciąż ma duże znaczenie przy wzroście lub spadku zbiorów. To wszytko wpływa na ceny naszych produktów - podkreśla prezes Boguta.

Spadek dostaw owoców najbardziej dotknął tych miękkich: czereśni i wiśni. Tak było na początku sezonu, więc ceny poszybowały w górę do 14 zł za kilogram. Potem sytuację złagodziły dostawy z Rumunii, więc ceny na krakowskich targowiskach spadły do 7 zł. Teraz przyszedł czas na jabłka, chociaż w Małopolsce na razie producenci nie narzekają.

- Sezon dopiero się zaczyna, ale na lokalnym rynku sprzedaż odmian wczesnych jest na podobnym poziomie jak w ubiegłym roku - mówi Jerzy Chmiel, sadownik z Zagórzyc pod Krakowem.

Mimo to dane Głównego Urzędu Statystycznego nie są optymistyczne. Wstępne szacunki wskazują, że owoców w skali kraju może być mniej o 30, a nawet 40 procent.

- Przyczyną tej sytuacji są wiosenne przymrozki i długo utrzymujące się niskie temperatury w czasie kwitnienia sadów - mówi Witold Boguta, prezes Krajowego Związku Grup Producenckich. Ostatnio w niektórych obszarach kraju przeszedł grad, w innych spustoszenie wywołały nawałnice. - W tej chwili jeszcze niektóre odmiany jabłek rosną i dojrzewają, więc pogoda wciąż ma duże znaczenie przy wzroście lub spadku zbiorów. To wszytko wpływa na ceny naszych produktów - podkreśla prezes Boguta.

Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych, zaznacza, że w poszczególnych regionach Polski zbiory wyglądają różnie. Są obszary, na których plony spadły o więcej niż połowę. W wielkich centrach ogrodniczych takich jak Mazowsze, województwo świętokrzyskie, lubuskie, lubelskie i podkarpackie, po wiosennej fali mrozów niektórych odmian jabłek w ogóle nie ma lub jest ich zaledwie 20 procent.

Idą za tym podwyżki cen tych produktów, ale nie wszędzie są jednakowo odczuwalne. - Na przykładzie cen jabłek można powiedzieć, że na krakowskich placach targowych podwyżki nie są drastyczne. Kupując jabłka w detalu, klient płaci od 3 do 3,50 zł za kg. Rok temu w tym samym czasie cena była niewiele mniejsza: 2,50 do 3 zł - mówi Jerzy Chmiel.

Nieco inaczej wyglądają ceny jabłek w hurcie. Kilogram kosztuje 2,20 do 2,80 zł. To w porównaniu z rokiem ubiegłym jest spora różnica, bo wówczas w hurcie płacono od 80 groszy do 1,50 zł. - W związku z tym, że owoców nie ma za dużo, ceny obniżyli pośrednicy. W ubiegłym roku nakładali na owoce 100 procent marży. Jeśli kupowali jabłka w hurcie u producenta po 1 zł, to sprzedawali po 2 zł, teraz doszło do dosyć ciekawiej sytuacji, bo pośrednikom wystarcza marża 50-procentowa. Wiedzą, że windując cenę, nie sprzedadzą towaru, bo gdy klient uzna, że jabłka są zbyt drogie, to zrezygnuje z nich i kupi np. banany - zaznacza sadownik z podkrakowskich Zagórzyc.

Przypomina, że przed laty, gdy sprzedawano jabłka do Krakowskiej Spółdzielni Ogrodniczo-Pszczelarskiej, to marża przez wiele lat wynosiła 20 procent i spółdzielni opłacało się handlować owocami. - A spółdzielnia zajmowała się wówczas dostawą do placówek handlowych. Teraz marże w sklepach są windowane w nieskończoność, a to przecież my - producenci przechowujemy owoce, sortujemy, przygotowujemy do sprzedaży, pakujemy i dowozimy co tydzień świeżą dostawę. Handlowiec, pośrednik często bierze za ten gotowy towar tyle samo co ja za cały rok pracy - mówi Chmiel.

Producenci owoców podobnie jak pośrednicy i handlarze mają świadomość, że cen nie da się podnieść zbyt wysoko, bo nikt towaru nie kupi. Ponadto braki owoców zostaną uzupełnione towarem z innych krajów unijnych lub spoza Europy. - W Polsce, która jest liderem w produkcji jabłek, mówi się o spadku o około milion ton: z 4 mln ton w ubiegłym roku do 3 mln ton w tym roku. Obecnie wiadomo, że w całej Europie są mniejsze plony o około 20 proc. w porównaniu do ubiegłego roku. Zwykle nasze jabłka uzupełniali Włosi, ale tam też jest mniej owoców, podobnie jak we Francji, Niemczech i Holandii - mówi Witold Boguta z Krajowego Związku Grup Producenckich. Podkreśla, że ostateczna cena tegorocznych jabłek nie jest jeszcze znana. Wczesne owoce nie są miarodajne. - Ceny jabłek, które będą jesienią i zimą ukształtują się dopiero za około miesiąc, po wrześniowych zbiorach - zaznacza szef grup producenckich.

Potwierdza to prof. Eberhard Makosz, przewodniczący zarządu Towarzystwa Rozwoju Sadów Karłowych. Kilka dni temu na spotkaniu sadowników w Sandomierzu zaznaczył, że są słabsze plony i można się spodziewać wysokich cen jabłek od jesieni do lutego przyszłego roku. Zauważył jednak, że w sierpniu zaczyna się import jabłek z krajów południowej półkuli. A to może jeszcze wpłynąć na obniżkę cen europejskich jabłek.

Producenci spod Warszawy wskazują, że mniejsze kłopoty są z warzywami. Za bakłażany, bób, fasolę szparagową, pomidory spod osłon oraz koperek klienci płacą mniej niż w ubiegłym roku. Natomiast kalafior, którego cena dochodzi do 3 zł za sztukę, jest droższy niż w ubiegłym roku o 20 proc. Cebula w cenie od 70 groszy do 1,10 zł za kilogram w jednych rejonach kraju jest tańsza, a w innych droższa. Zdecydowanie nie obrodził czosnek, którego zagłębie jest w małopolskiej gminie Słomniki i Radziemice. - Wiosenne mrozy narobiły szkód. Zniszczyły 30 procent upraw. Problem też w tym, że czosnek nie urósł duży, więc na zysk wielu producentów nie mogło się nastawiać, bo za małą główkę w hurcie płacono jak w poprzednich latach, zaledwie 30 groszy - mówi Dominik Wleciał, producent z Pran-docina w gminie Słomniki.

WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 18

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Barbara Ciryt

Reporterka, dziennikarka "Dziennika Polskiego" od 2010 roku. Zajmuję się tematyką społeczną i samorządową w gminach metropolii krakowskiej - głównie powiatu krakowskiego. Wcześniejsze doświadczenia w pracy dziennikarskiej zdobywałam od 1999 roku w "Gazecie Krakowskiej". Piszę o inwestycjach samorządowych, interwencjach mieszkańców, lokalnej historii, kulturze, podkrakowskim folklorze, pomocy społecznej i osobach niepełnosprawnych.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.