Jabłka z Pomorza i Kujaw wyjadą do Chin
Sadownicy z naszego regionu skorzystają z możliwości sprzedaży owoców do Państwa Środka. Liczą, że kiedyś ten rynek wypełni lukę po handlu z Rosją.
- Gdyby każdy Chińczyk zjadał chociaż pół jabłka z Polski dzienne, to szybko pozbylibyśmy się całej naszej produkcji tych owoców - żartuje Wojciech Klimkiewicz, sadownik z Wtelna (gm. Koronowo), który znalazł się w grupie osób zamierzających eksportować jabłka do Chin.
- Otwarcie chińskiego rynku dla polskich jabłek to jedno z wielu dobrych owoców wizyty prezydenta Chin Xi Jinpinga w naszym kraju - informuje Marcin Wroński, Kujawsko-Pomorski Wojewódzki Inspektor Ochrony Roślin i Nasiennictwa. - Kujawy i Pomorze nie są takim zagłębiem producentów owoców jak np. Mazowsze, ale także nasi sadownicy skorzystają z możliwości eksportu do Chin.
WIORIN podaje, że w woj. kujawsko-pomorskim 11 podmiotów zgłosiło miejsca, z których będą eksportowane jabłka do tego kraju, a 2 - miejsca pakowania i przechowywania (z pow. bydgoskiego, brodnickiego, inowrocławskiego i rypińskiego).
Na eksport będzie można przeznaczyć owoce wyprodukowane w Polsce, które spełnią wymagania fitosanitarne, normy bezpieczeństwa sanitarnego oraz będą wolne od organizmów kwarantannowych Chin.
Przed pierwszym sezonem eksportowym zostanie przeprowadzona wspólna (PIORiN i AQSIQ) wyrywkowa kontrola zarejestrowanych miejsc.
W lipcu potencjalni kontrahenci już gościli w naszym regionie, we Wtelnie. - Mamy kontakty z Chińczykami, bo wcześniej wysyłaliśmy jabłka do Hongkongu - dodaje Klimkiewicz. - Liczymy, że pierwszą partię owoców do Państwa Środka uda nam się wysłać jeszcze jesienią. Cieszymy się z tej możliwości, bo w efekcie rosyjskiego embarga, ceny jabłek spadły nie tylko w Polsce.
- Nie sądzę, by Chiny nawet w ciągu pięciu lat wypełniły lukę po handlu z Rosją, ale każda wyeksportowana tona jabłek daje nadzieję na poprawę sytuacji na rynku - uważa Mirosław Malinowski, prezes Związku Sadowników RP.