Obchody rocznicy Powstania Poznańskiego Czerwca 1956 roku to jedno z ważniejszych wydarzeń w życiu naszego Miasta. Poznaniakom nie trzeba tłumaczyć, dlaczego. Te ostatnie zakłócili ci, którzy na plac Mickiewicza przyszli bynajmniej nie po to, by uczcić pamięć poległych za „wolność i chleb”. Jednym tchem wykrzykiwali hasła: „Cześć i chwała bohaterom” oraz wyzwiska, inwektywy i niecenzuralne epitety pod moim adresem, ale też innych uczestników uroczystości.
Uważają się za największych, tych prawdziwych patriotów. W takich momentach zawsze zadaję sobie pytanie, czym jest dla nich ten patriotyzm, wyrażany właśnie w taki sposób?
Niejednokrotnie zarzucano mi brak patriotyzmu. Nazywa się mnie „lewakiem”, „tęczowym Jackiem”, który woli antyrządowe demonstracje od ważnych dla poznaniaków uroczystości patriotycznych. To pokłosie mojej jednej nieobecności na obchodach rocznicy Powstania Wielkopolskiego w 2015 roku. Podkreślałem wielokrotnie, że żałuję tego błędu. Mimo to, niektórzy nadal do tego wracają.
W trakcie Festiwalu Malta na placu Wolności pewien młody człowiek zapytał mnie, dlaczego nie uczestniczę w uroczystościach patriotycznych. Wyjaśniłem, że - poza tą jedną - biorę w nich udział bardzo często: od czasu objęcia urzędu około 30 razy. To jeden z moich ważnych obowiązków jako prezydenta, ale nie najważniejszy przejaw mojego patriotyzmu. Wywiązała się między nami bardzo ciekawa, szersza dyskusja. Także o Powstaniu Warszawskim - spieraliśmy się, na ile jego wybuch był decyzją słuszną. Gdy mój rozmówca przekonywał mnie, że to kwestia honoru, ja wspomniałem 200 tysięcy ofiar cywilnych, mordowane dzieci, gwałcone kobiety. Zapytałem go, czy gdyby to była jego rodzina: dziecko, żona - wtedy też mówiłby o honorze? Czy zgodziłby się na taką ofiarę? W sensie politycznym powstanie to nic Polakom nie dało - przyniosło wyłącznie straty, ból i cierpienie. O ofiarach, jakie pochłonęło, mówi się jako o pięknej śmierci za ojczyznę. Ja wewnętrznie się z tym nie zgadzam. Dla mnie była to śmierć tragiczna, bo bezsensowna. Podpisuję się pod słowami Aleksandra Tarnawskiego, ostatniego cichociemnego, który w wywiadzie opublikowanym na plus.echodnia.eu mówi: „To życie jest piękne, nie śmierć.” Podobnie jak on uważam, że patriotyzm to niekoniecznie bezwzględna gotowość do poświęcenia życia i złożenia go w ofierze na ołtarzu ojczyzny czy później uczestnictwo w uroczystościach tę ofiarę upamiętniających.
Dla mnie patriotą jest ten, kto uczciwie pracuje i przyczynia się do rozwoju gospodarczego kraju, kto działa na rzecz kultury, uczestniczy w życiu politycznym. Idealnie ujął to Prymas Tysiąclecia, Kardynał Wyszyński: „Często słyszymy zdanie Piękną i zaszczytną rzeczą jest umrzeć za Ojczyznę. Jednakże trudniej jest niekiedy żyć dla Ojczyzny. Można w odruchu bohaterskim oddać swoje życie na polu walki, ale to trwa krótko. Większym niekiedy bohaterstwem jest żyć, trwać, wytrzymać całe lata”. Osobiście patriotyzm rozumiem jako działanie, które ma ochronić ojczyznę - także tę małą - przed koniecznością najwyższej ofiary. Przez zabory, powstania i wojny nasz naród taką ofiarę ponosił. Teraz patriotyzm wymaga od nas nie tyle poświęcenia życia, co czasu i pracy dla kraju, regionu, miasta. Wymaga zaangażowania i aktywnego uczestnictwa w życiu społecznym. Patriotyzm to nie pełne nienawiści okrzyki i wyzwiska, sprzeczne zresztą ze swoim prawicowym tłem religijnym.
Lepiej poświęćmy się solidnej, wytrwałej pracy. To właśnie staram się robić - dla Miasta i jego mieszkańców. Działaniami w różnych obszarach staram się wpływać na poprawę jakości życia poznaniaków. Nie zniechęcą mnie czyjeś gwizdy czy rzucane w grupie wyzwiska. Mam nadzieję, że ów młody człowiek dał się przekonać do takiej wizji patriotyzmu. Pozostałych niech przekonają efekty.