Jacek Kubicki od wielu lat jest związany z kieleckim futbolem. Był piłkarzem, a obecnie jest asystentem trenera Korony. Najlepszy okres swojej zawodniczej kariery spędził w poznańskim Lechu.
Jacek Kubicki to wychowanek kieleckiego klubu, w którym spędził wiele lat, jako zawodnik. Zaczynał w drużynach młodzieżowych. Później reprezentował Koronę w zespole seniorów.
- Podczas jednego z turniejów międzyszkolnych wypatrzył mnie trener Andrzej Gil i zaproponował treningi w Koronie. Na pierwsze zajęcia zaprowadził mnie mój kolega Rafał Goraj i tak to się zaczęło. W kieleckim zespole przeszedłem wszystkie etapy. Zaczynając od młodzików, poprzez trampkarzy, juniorów aż do drużyny seniorów - mówił Jacek.
Wykorzystał swoją szansę
Kubicki, jako nastolatek otrzymał szansę gry w pierwszej drużynie. Zadebiutował w spotkaniu Pucharu Polski przeciwko Granatowi Skarżysko-Kamienna. - Byłem bardzo zaskoczony powołaniem na mecz. Miałem wtedy nieco ponad 15 lat. Dostałem aż pół godziny gry, co było dla mnie dużym wyróżnieniem. W przeciwnym zespole wówczas grał Arek Bilski. Pamiętam, że miałem wtedy duże problemy z utrzymaniem się na boisku, bo padał obfity deszcz, a ja założyłem niskie kołki. Pamiętam, że przeżywałem ogromny stres, ale również niesamowitą radość. Dzięki temu wyróżnieniu miałem dużo motywacji do dalszej pracy - wspominał były napastnik kieleckiego klubu.
To nie była zwykła drużyna
Przez kilka lat występów w pierwszym zespole Korony, Kubicki miał możliwość gry z wieloma znakomitymi zawodnikami. Wychowanek klubu z Kielc z dużą nostalgią wspomina te czasy. - Wtedy do Korony wchodziło całe pokolenie dobrych piłkarzy. Między innymi Przemek Cichoń, Gabryś Salwa, Marcin Gad, Maciek Pastuszka, czy Darek Kozubek. To była niesamowita paczka, która doskonale rozumiała się na boisku. Mieliśmy okazję uczyć się wiele od starszych kolegów, jak Sławek Grzesik, Paweł Kozak i Darek Gawlik. Wszyscy chcieliśmy ciężko pracować po to, aby grać coraz lepiej. Starsi koledzy otoczyli nas opieką. Nasze dobre relacje widać było na boisku, ale także poza nim. Spotykając się zabieraliśmy ze sobą dziewczyny, czy żony. Wszyscy trzymali się razem. To tworzyło kolektyw, który przekładał się na dobrą grę - mówił Kubicki.
- Najmilszymi chwilami dla mnie, jakie przeżyłem w Koronie, było wywalczenie z drużynami juniorskimi wicemistrzostwa Polski oraz czwartego miejsca w Polsce, a także awans z zespołem seniorów z trzeciej do drugiej ligi (obecna pierwsza liga). Pozostaje niedosyt, że nie udało nam się osiągnąć awansu do ekstraklasy - dodał.
Pamiętne wyjazdy
Dzięki dobrym występom w Koronie, Kubicki wraz z kolegami z zespołu mieli uznanie w oczach piłkarskich fanów. - W tamtych czasach było inaczej. Wydaje mi się, że znacznie więcej osób grało w piłkę. W Kielcach rywalizowaliśmy osiedle na osiedle. Było to też spowodowane tym, że część osób trenowała w Koronie, a inni w Błękitnych. Przekładało się to później na rywalizację boiskową - zaznacza.
- Czuliśmy duże wsparcie kibiców. Oddawaliśmy im to walcząc o każdą piłkę. Bardzo miło wspominam to, że w tamtych cięższych czasach, gdzie było znacznie trudniej podróżować niż obecnie, nasi fani potrafili jeździć za nami na mecze ligowe. Ogromną radość sprawiało nam, jak na spotkaniu wyjazdowym pojawiała się grupa dwudziestu, czy trzydziestu kibiców. Nawet na tak dalekie wyjazdy, jak do Chełma. Zawsze czekaliśmy na konfrontacje z zespołami z Radomia i Kozienic, które przysparzały emocji - mówił Kubicki.
Zaczął grać, jak z nut
Najlepszy okres swojej sportowej kariery Jacek spędził w Lechu Poznań. - Był to dla mnie przełomowy moment. Gdyby wtedy z moim zdrowiem było wszystko w porządku, to moja kariera potoczyłaby się całkiem inaczej. Wybrałem Lecha mimo, że miałem propozycje z innych klubów. Zdecydowało to, że był tam Maciek Pastuszka, a szansę gry miał także Darek Kozubek. Ostatecznie Darek nie trafił do Kolejorza - wspomina Kubicki.
Kubicki początkowo był rezerwowym w Lechu, aż do meczu z Wisłą Kraków. Spotkanie odbyło się 26 września 1999 roku. „Kolejorz” bez żadnego zwycięstwa zajmował ostatnie miejsce w tabeli. Przyszło mu się zmierzyć z aktualnym mistrzem Polski. 20-letni Kubicki zapisał się w annałach poznańskiego futbolu. Lech z jego pomocą ograł ekipę z Krakowa 4:1. Wychowanek Korony zdobył bramkę i zaliczył dwie asysty. - Wszyscy wspominają ten mecz. Był on dla mnie wyjątkowy, ponieważ dał mi miejsce w pierwszym składzie. Szkoda, że w rundzie rewanżowej nie udało mi się potwierdzić swojej dobrej formy. Niestety, zaczęły mi doskwierać kontuzje. Wiele osób mówiło o tym, że grając w Koronie występowałem w zbyt wielu spotkaniach. Rozgrywałem mecze w drużynie juniorów, rezerw oraz pierwszym zespole. Bardzo żałuję, że wszystko się tak potoczyło. Może gdybym wtedy miał tą wiedzę, co teraz, to poświęciłbym więcej czasu na powrót do pełnej dyspozycji - podkreśla Kubicki.
Mimo upływu wielu lat sentyment Kubickiego do klubu z Poznania pozostał. - Byłem i nadal jestem pod dużym wrażeniem Lecha. Po tym, jak trafiłem do Kolejorza kibice rozpoznawali mnie na ulicach. Byłem zaskoczony, ponieważ działo się to jeszcze przed moim pamiętnym występem przeciwko Wiśle Kraków, a wtedy w spotkaniach rozgrywałem same końcówki. Bardzo miło wspominam ten czas - opowiada Kubicki.
Najlepsza forma nie wróciła
Po powrocie do zdrowia Kubicki spróbował swoich sił w Amice Wronkim, ale nie udało mu się przebić do pierwszego składu.
- W Amice próbowałem się odbudować, ale się nie udało. Wróciłem do Kielc, później przeniosłem się do Piotrcovii Piotrków Trybunalski. Po rozegraniu dobrej rundy w tym klubie doznałem kontuzji ścięgien Achillesa. Były one w takim stanie, że potrzebna była operacja. Pierwsza, która odbyła się w Niemczech była nieudana. Dopiero druga, która odbyła się w Polsce poszła zgodnie z planem. Niestety później Achillesy były w takim stanie, że nie pozwalały mi grać na dobrym poziomie. Po pewnym czasie, gdy grałem w KS Paradyż doznałem kolejnej kontuzji. Zerwałem więzadło krzyżowe - mówił Kubicki.
Przekazuje swoją wiedzę
Kubicki do niedawna grał w klasie okręgowej, w barwach GKS Nowiny. W tym klubie rozpoczął pracę szkoleniową z młodzieżą. Z GKS trafił do Korony, gdzie pracował z młodymi zawodnikami. Obecnie jest on asystentem trenera pierwszej drużyny Tomasza Wilmana. - Do Korony potrzebna była osoba na trzymiesięczne zastępstwo i tak tu trafiłem. Po tym okresie otrzymałem propozycję od Marka Graby, który był koordynatorem drużyn młodzieżowych, dalszej pracy z młodzieżą - podkreśla Kubicki.
Licealna miłość została jego żoną
Kubicki swoją żonę Justynę poznał w szkole średniej. Oboje mieszkali na kieleckim osiedlu Czarnów. Uczęszczali do jednej klasy III Liceum Ogólnokształcącego w Kielcach, gdzie zaczęła się ich miłość. - Można powiedzieć, że już w pierwszej klasie coś między nami zaiskrzyło, choć razem jesteśmy od czwartej klasy liceum. W sumie to już 18 lat. Żona była moją wierną fanką - wspomina Jacek Kubicki.