Jacek Kucharewicz, szef Metal-Fachu: decydenci na górze muszą zdać sobie sprawę, że w regionie przygranicznym każdy żyje z granicy
Dla nas najbardziej niebezpieczny jest konflikt polsko-białoruski. Do sytuacji pandemicznej każdy z nas w jakiś stopniu się przygotował, zabezpieczył – mówi Jacek Kucharewicz, prezes Metal-Fachu.
Mały i średni biznes jest przerażony zamknięciem granicy i przedłużającym się konfliktem polsko-białoruskim. Jak odczuwa to największa firma w regionie?
Jacek Kucharewicz, prezes Metal-Fach: Dla całej Sokólszczyzny jest to prawdziwy dramat. Cały nasz powiat jest ściśle powiązany gospodarczo z Białorusią. Od sklepów, usług, poprzez transport, a na wymianie handlowej kończąc. Niemal każde miejsce pracy w Sokółce jest skorelowane z rynkiem białoruskim. Naszymi głównymi rynkami są oczywiście kraje wschodu. Tylko że my mamy fabrykę w Rosji i dywersyfikujemy sprzedaż. Ale proszę pamiętać, że Białoruś to nie tylko rynek docelowy. To również szlak transportowy. Już dzisiaj nasze podzespoły czy surowce przychodzą praktycznie na styk. W przypadku eskalacji konfliktu, albo nie daj Boże całkowitego zamknięcia granicy odczują to wszyscy.
Podczas śniadania biznesowego organizowanego przez Agencję Rozwoju Regionalnego „ARES” i Urząd Marszałkowski Województwa Podlaskiego, dyrektor Barteru mówił, że blokada granicy będzie oznaczała w skrajnym przypadku nawet bankructwa.
Ich biznes jest niezwykle mocno powiązany z Mińskiem. Import surowców odbywa się właśnie ze wschodu. Przy tak olbrzymiej skali, jaką prowadzi Barter – ok. 1 mld zł przychodu rocznego – brak dostaw może skończyć się śmiercią ekonomiczną. Nie wyobrażam sobie również w Metal-Fachu, by na dłuższy okres przerwać łańcuchy dostaw. Decydenci na górze muszą zdać sobie sprawę, że w regionie przygranicznym każdy żyje z owej granicy.
W skali ogólnopolskiej eksport i współpraca z Białorusią nie jest priorytetem.
Boje się takiego myślenia. Bo brak gazu czy ropy odczują przedsiębiorcy nie tylko na Sokólszczyźnie ale też w całym kraju. Załamanie dostaw z Azji również zauważą wszyscy producenci. Patrząc wyłącznie na liczby bezwzględne eksportu i importu, łatwo jest pominąć kwestie szlaków dostaw. Ja rozumiem, że kogoś we Wrocławiu może nie specjalnie interesować los przedsiębiorców z Sokółki czy Dąbrowy Białostockiej, ale my też jesteśmy ludźmi. To są bardzo często nasz dorobek życiowy, któremu poświęciliśmy całe życie. My z tą Białorusią musimy się jakoś dogadać, bo tracimy na tym wszyscy.
Transport również mocno ucierpiał
Już podczas spotkania z „ARES”-em byli przedstawiciele branży transportowej. Zamknięcie Kuźnicy odczuli w swoich portfelach. Boją się, bo mają długoletnie leasingi, niesamowicie wysokie koszty i każdy dzień przestoju to nieodwracalne straty. U nich czas liczy się w godzinach, a nie tygodniach. Oni po prostu tego czasu nie mają. Dzisiaj udzielając tego wywiadu nie wypowiadam się tylko jako prezes Metal-Fachu ale przedstawiciel całej Sokólszczyzny. Zagrożone mogą być dziesiątki tysięcy miejsc pracy, których nie da się odtworzyć. Nasz region nie jest Dolnym Śląskiem, gdzie międzynarodowe koncerny chętnie otwierają swoje fabryki. U nas to lokalni przedsiębiorcy swoją determinacją i ciężką pracą – od zera – stworzyli firmy, które zaczęły wychodzić na świat.
Urząd Marszałkowski Województwa Podlaskiego podjął decyzję o wparciu samorządów znajdujących się przy granicy. Otrzymają 1,5 mln zł.
To bardzo dobra i szybko podjęta decyzja. Czas w biznesie jest kluczowy. Ale w samorządzie również. Przecież te miejscowości znalazły się na pierwszej linii i ich budżety bardzo mocno ucierpiały. Nikt nie planował dodatkowych wydatków związanych z konfliktem międzynarodowym. Mam nadzieję, że władza centralna pójdzie drogą marszałka i wesprze nie tylko samorząd ale też lokalnych przedsiębiorców.
Czego bardziej obawia się sokólski biznes – lockdownu czy zamkniętej granicy?
Dla nas najbardziej niebezpieczny jest konflikt polsko-białoruski. Do sytuacji pandemicznej każdy z nas w jakiś stopniu się przygotował, zabezpieczył. Produkcja w Metal-Fachu odbywa się normalnie, zastosowaliśmy wszystkie możliwe procedury bezpieczeństwa, higieny i maksymalizacji ograniczenia zachorowania. Ale jeśli nie będzie jak przewieźć naszych towarów, albo otrzymać podzespołów do produkcji to fabryka stanie. Proszę zobaczyć, co dzieje się w branży automotive. Brak półprzewodników spowodował kryzys, który nie był widziany od lat.