Jak bił się „Mnich”? Jego ciało znaleziono na kieleckich Piaskach
Miał niespełna 22 lata, kiedy Wojskowy Sąd Rejonowy w Kielcach skazywał go na karę śmierci. Kim był i co zrobił Ludwik Machalski pseudonim „Mnich”, że zastosowano wobec niego najsurowszą z możliwych kar?
21 kwietnia, rodziny ofiar otrzymały noty identyfikacyjne swoich odnalezionych krewnych. Uroczystość odbyła się w obecności Prezydenta Rzeczpospolitej Andrzeja Dudy, w Pałacu Prezydenckim w Warszawie.
Wśród zidentyfikowanych był między innymi Ludwik Machalski pseudonim „Mnich” – przywódca organizacji niepodległościowej działającej na terenie województwa kieleckiego , gównie na terenie powiatów sandomierskiego i staszowskiego.
Jego szczątki odnalazł Instytut Pamięci Narodowej na cmentarzu Piaski w Kielcach jesienią 2016 roku. Identyfikacja drugiej z odnalezionych osób trwa. Kielecka Delegatura Instytutu Pamięci Narodowej, wraz z grupą archeologów kierowaną przez profesora Krzysztofa Szwagrzyka zapowiedziała już powrót na kielecki cmentarz. Najprawdopodobniej nastąpi to we wrześniu tego roku.
Kim był „Mnich”? Urodził się 23 sierpnia 1929 roku w Jaśle na Podkarpaciu. Niedługo potem, jego rodzice – Ludwika oraz Leopold przeprowadzili się do Staszowa w regionie świętokrzyskim, skąd pochodził jego ojciec. Matka z domu Bień, wychowała się pobliskiej Ossali [obecnie powiat staszowski, gmina Osiek – redakcja]. Leopold Machalski był z zawodu rymarzem i prowadził miejscowy zakład, który dawał utrzymanie rodzinie.
Młody Ludwik Machalski ukończył w okresie okupacji niemieckiej szkołę powszechną w Staszowie. Machalscy, zagrożeni aresztowaniem z powodu zaangażowania się w działalność konspiracyjną Leopolda, ewakuowali się do rodzinnych wsi jej matki. Po tak zwanym wyzwoleniu, uczęszczał do szkół w Tursku Wielkim [obecnie powiat staszowski, gmina Osiek – redakcja], Sandomierzu, gdzie ukończył miejscowe gimnazjum, uzyskując tym samym ówczesną małą maturę oraz Liceum Ogólnokształcącego imienia Jana Śniadeckiego w Kielcach. Zdobywając odpowiednie wykształcenie, został przyjęty na Wydział Chemiczny Politechniki Łódzkiej.
W kwietniu 1950 roku, Ludwik Machalski po spotkaniu z ukrywającym się przez „bezpieką” Janem Firmantym, zrezygnował ze swoich kolejnych planów – zamierzał między innymi starać się o przyjęcie do szkoły oficerskiej. Ten miał go namówić na zorganizowanie „grupy zbrojnej”, którą trudniej będzie aresztować. Według ustaleń aparatu bezpieczeństwa w skład organizacji pod dowództwem Machalskiego, który przyjął pseudonim „Mnich” weszły osoby z całego kraju. Byli wśród nich mieszkańcy powiatu sandomierskiego, ale także jego znajomi oraz członkowie rodziny z terenów Warszawy, Wrocławia, Podkarpacia, a nawet Pomorza Gdańskiego.
– Celem bandy była walka z ustrojem Polski Ludowej przez dokonywanie gwałtownych zamachów na posterunki milicji obywatelskiej, na funkcjonariuszy milicji obywatelskiej, urzędów bezpieczeństwa i członków Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej (ORMO), dokonywanie napadów rabunkowo-terrorystycznych na kasy gminnych spółdzielni „Samopomoc Chłopska” oraz sklepy spółdzielcze – pisali po wielu latach od „likwidacji” grupy, przedstawiciele kieleckiego aparatu bezpieczeństwa. Stworzona przez „Mnicha” organizacja liczyła 21 członków oraz 14 pomocników. Ich działanie koncentrowało się na terenie ówczesnego powiatu sandomierskiego, ale swym zasięgiem obejmowała także rejon Buska oraz Opatowa. Przeprowadziła także jedną akcję we Wrocławiu. Oprócz walki partyzanckiej, prowadziła także działalność ideologiczno-wychowawczą pośród swoich członków.
Siedem „napadów terrorystycznych”
Grupa pod dowództwem „Mnicha” dokonała siedmiu akcji zbrojnych oraz usiłowała przeprowadzenie trzech kolejnych. Jedną z pierwszych było dokonanie napadu na Gminną Spółdzielnię „Samopomoc Chłopska” w Stróżkach [obecnie powiat staszowski, gmina Osiek –
redakcja], skąd zrabowano ponad 400 tysięcy złotych oraz… dwa rowery.
Do najbardziej spektakularnej akcji zbrojnej doszło 30 czerwca 1950 roku w Klimontowie w powiecie sandomierskim, gdzie Ludwik Machalski razem ze swoimi kolegami dokonał napadu na miejscowy posterunek milicji obywatelskiej. – Po wejściu na posterunek, posiadaną bronią sterroryzowali funkcjonariusza milicji obywatelskiej Jana Rojka, rozbroili zabierając mu służbowy pistolet TT [z rosyjskiego Tulski Tokariewa, potocznie nazywany tetetką, broń produkcji radzieckiej – redakcja] – pisali w raporcie po akcji „rabunkowo-terrorystycznej” funkcjonariusze aparatu bezpieczeństwa. W jej wyniku przeprowadzonej stan posiadania organizacji konspiracyjnej znacznie się poszerzył. Z posterunku milicji obywatelskiej w Klimontowie zabrano kilka sztuk karabinów maszynowych, pistoletów, granaty oraz amunicję.
Po obezwładnieniu funkcjonariusza milicji obywatelskiej, postanowiono skorzystać z okazji i dokonać akcji zbrojnej na biuro Gminnej Spółdzielni „Samopomocy Chłopskiej” w Klimontowie. Ze względu na brak dostępu do kasy, napad zakończył się porażką.
Kilka dni później sytuacja się powtórzyła, lecz tym razem w Rakowie w powiecie opatowskim. 4 lipca 1950 roku grupa dowodzona przez Machalskiego dokonała zuchwałego rabunku, wzbogacając się o „pokaźną sumę pieniędzy” z miejscowej spółdzielni „Samopomocy Chłopskiej”.
Grupa pod dowództwem Machalskiego przeprowadzała swoje akcje ekspropriacyjną, czyli dokonywanie napadów mających na celu zgromadzenie środków finansowych na prowadzenie działalności konspiracyjnej, także daleko za granicami regionu świętokrzyskiego. Do takiego zdarzenia doszło 10 sierpnia 1950 roku we Wrocławiu, gdzie zdobyto pieniądze, napadając na miejscowy sklep z tekstyliami. – Członkowie grupy przez kilka minut obserwowali sklep. Gdy w sklepie nie było klientów, weszli do sklepu. Sterroryzowano dwie ekspedientki, zamykając je w pokoju. Zrabowano ponad 60 tysięcy złotych. Następnie bandyci wyszli ze sklepu i udali się na przystanek tramwajowy, skąd odjechali do centrum miasta – odtworzyli przebieg akcji funkcjonariusze urzędu bezpieczeństwa. Według ustaleń komunistycznego aparatu bezpieczeństwa, grupa pod dowództwem „Mnicha” miała dokonać rabunków opiewających na kwotę blisko… 2 milionów złotych.
UB z Wrocławia w akcji
Już niedługo po napadzie, na początku czerwca 1950 roku w Stróżkach, zorganizowano obławę na członków organizacji konspiracyjnej. Wspólna akcja Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Sandomierzu oraz tamtejszej Komendy Powiatowej Milicji Obywatelskiej nie osiągnęła swojego założenia jakim było ujęcie sprawców.
W kolejnych akcjach mających na celu ustalenie podejrzanych wzięła udział specjalnie stworzona sieć agenturalna, złożona z osób o pseudonimach „Smok”, „Lampart”, „Orłowski” i „Świerk”. „Bezpiece” pomogła ona niewiele, skoro kilkanaście dni potem doszło do kolejnej akcji – wspomnianej wyżej – na posterunek w Klimontowie.
Dopiero działania podjęte przez Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego we Wrocławiu sprawiły, że namierzono członków organizacji pod dowództwem Ludwika Machalskiego.
– W dniu 10 sierpnia 1950 roku o godzinie 20.00, funkcjonariusz milicji obywatelskiej Edward Wąs z I Komisariatu we Wrocławiu przyjął protokół ustnego zawiadomienia od ekspedientki o dokonanym napadzie na sklep tekstylny […] I Komisariat Milicji Obywatelskiej we Wrocławiu o dokonanym napadzie zawiadomił Komendę Miejską Milicji Obywatelskiej we Wrocławiu […] Na miejsce wysłano funkcjonariuszy, zorganizowano pościg za sprawcami napadu, wysłano funkcjonariuszy na penetrację dworców kolejowych. Powiadomiono wszystkie komisariaty Milicji Obywatelskiej we Wrocławiu o napadzie. Jednak bezpośrednie poszukiwania za sprawcami napadu nie dały wyniku pozytywnego – pisano w sprawozdaniu z podjętych czynności.
Na tym nie koniec, bowiem o napadzie zawiadomiono również Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego we Wrocławiu, który w wyniku przeprowadzonych czynności operacyjnych, 13 sierpnia 1950 roku zatrzymał czterech członków grupy kierowanej przez „Mnicha”.
Proces i kara śmierci
Następnie wszystko potoczyło się szybko. Zatrzymani zeznali, że są członkami „bandy rabunkowo-terrorystycznej” działającej na terenie powiatu sandomierskiego w województwie
kieleckim. Reszta grupy miała przebywać w specjalnie wybudowanym schronie znajdującym się w okolicach Staszowa. Dalsze czynności operacyjne wobec organizacji niepodległościowej prowadził aparat bezpieczeństwa na Kielecczyźnie.
16 sierpnia 1950 roku jego funkcjonariusze zatrzymali Tadeusza Kwietnia pseudonim „Tadek”, członka grupy, jednocześnie działającego w strukturach Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej (ORMO). Następnego dnia, we wczesnych godzinach porannych, Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Kielcach oraz żołnierze Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego [paramilitarnej jednostki wyspecjalizowanej w walkach z podziemiem niepodległościowym w Polsce – redakcja], przeprowadzili wspólny nalot na bunkier znajdujący się w okolicach wsi Strzegom [obecnie gmina Rytwiany, powiat staszowski – redakcja].
„Likwidacja bandy” – jak określała ją charakterystyczna komunistyczna nowomowa – zakończyła się pełnym sukcesem – zatrzymano osiem osób, choć przeprowadzona była z problemami. Członkowie organizacji stawiali opór, strzelając z karabinów maszynowych w kierunku zbliżających się żołnierzy. W wyniki strzelaniny zginęło dwóch partyzantów – Jan Firmanty oraz Roman Kwiatkowski.
Akt oskarżenia wobec Machalskiego i jego podwładnym sformułowano z końcem października 1950 roku. Głównymi zarzutami było zorganizowanie „nielegalnej grupy – po to […], by w ten sposób hamować rozbudowę Państwa Polskiego” oraz dokonywanie przez nią „napadów rabunkowych”.
Rozprawa sądowa rozpoczęła się 30 stycznia 1951 roku. Składowi orzekającemu przewodniczył major Zbigniew Furtak. W trakcie procesu, Ludwik Machalski prosił o „sprawiedliwy wymiar kary przy uwzględnieniu okoliczności łagodzących”. Tak się jednak nie stało. Następnego dnia, 31 stycznia 1951 roku wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Kielcach został skazany na karę śmierci z „utratą praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na zawsze oraz przepadek całego mienia na rzecz Skarbu Państwa”.
Skazanym nie pomogły także listy z prośbą o ułaskawienie, adresowane do Prezydenta Bolesława Bieruta. 10 kwietnia 1951 roku wykonano wyrok śmierci. Jak wskazała Krystyna Bień-Orlicz, autorka publikacji poświęconej działalności grupy „Mnicha” – nie wiadomo, kto wskazał matce Ludwika Machalskiego, że jej syn może być pochowany na cmentarzu na kieleckich Piaskach. – Uwierzyła, że tam […] pod numerem 11 jest jego grób, więc jeździła na cmentarz, pogrążała się w zadumie i modłach nad mogiłą – bez pewności, że kryje ona ciało jej
ukochanego Lulusia – pisała.