Mogło być różnie. Wszak poraniony w samochodowym wypadku neurochirurg, który teraz zamiast skalpela uczy się używać magicznych mocy, niekoniecznie musiał „skleić” się z zastępem superbohaterów ze stajni Marvela.
Ale znów się udało: Doktor Strange – „dziecko” scenarzysty Stana Lee i rysownika Steve’a Ditko z lat 60. – zaliczył kinową inicjację. Jest widowiskowo (mieszają się wizjonerskie motywy z „Matriksa” i „Incepcji”), ale bez zadęcia, za to z właściwą Marvelowi dawką humoru. Tytułowy Doktor Strange (trafiony obsadowo Benedict Cumberbatch) może wychodzić z ciała, tłuc się z bandą zbirów, ze złowrogim Kaeciliusem (w stu pro- centach mroczny Mads Mikkelsen) na czele, a i tak ma czas użyć... popowych zaklęć w stylu „Adele” czy „Bono”. I sala trzęsie się ze śmiechu. A ileż humorystycznego wdzięku mamy w relacji bohatera z doktor Palmer (Rachel McAdams). Z kolei Przed-wieczna Tilda Swinton wnosi potrzebny powiew azjatyckiej tajemnicy... Doktorze Strange, witaj w rodzinie Avegersów!
FESTIWAL ARKADIUSZA JAKUBIKA TRWA...
Arkadiusza Jakubika mamy teraz po obu stronach ka-mery. Możemy go oglądać w „Wołyniu”, ale też mamy na ekranach kryminał w reżyserii aktora: „Prosta historia o morderstwie”. A teraz doszedł kolejny film z udziałem Jakubika: „Jestem mordercą”. Thriller Macieja Pieprzycy bazuje na historii seryjnego mordercy zwanego „Wampirem z Zagłębia”, który w latach 60. i 70. zabił kilkanaście kobiet. Za zabójstwa skazano Zdzisława Marchwckiego. W filmie podejrzany nazywa się Wiesław Kalicki (gra go Jakubik).