Jak on tutaj fruwa! Rywalom z GP także odleci?
- O mój Boże, co ja zrobiłem?! - tak Bartosz Zmarzlik skwitował dwa lata temu swój sensacyjny triumf w turnieju GP. Miał wtedy zaledwie 19 lat. Dziś to kandydat do medalu IMŚ i król „Jancarza”
Kariera największego „talenciaka” ze Stali Gorzów od czasów Zenona Plecha (bożyszcze kibiców z lat 70.) to gotowy materiał na filmowy scenariusz. Choć zawodnik ma za sobą dopiero 21 „wiosen”, to trofeami mógłby obdzielić kilku żużlowców. I to nie tylko z młodzieżowych imprez, bo na liście sukcesów ma już także medale z mistrzostw Polski i świata w kategorii seniorów. Gdy zaczynał „dorosłą” karierę, pobierał cenne wskazówki od samego Tomasza Golloba, indywidualnego mistrza świata z 2010 roku. „Chudy” nadal jest idolem Zmarzlika, a w maju namaścił 21-letniego juniora Stali Gorzów na swojego następcę. Ten sezon potwierdził, że wiedział co robi.
U siebie niemal bezbłędny
Takiego przyspieszenia, jeśli chodzi o sukcesy, już dawno nikt nie miał, a ten sezon jest dla gorzowianina szczególny. Zmarzlik jest najskuteczniejszym zawodnikiem PGE Ekstraligi, a wysoką średnią wykręcił zwłaszcza na swoim torze. Na „Jancarzu” Bartosz jest niemal bezbłędny: do derbów z Ekantor.pl Falubazem Zielona Góra, czyli przedostatniego meczu rundy zasadniczej, aż cztery razy kończył mecz niepokonany, w dwóch pozostałych zaledwie trzy razy oglądał plecy rywali.
Średnia biegowa do 15 bm.? Fenomenalne 2,893 pkt.! W pojedynku z „Myszami” 21-latek zaliczył dwie wpadki, ale i tak pozostał najskuteczniejszym domowym jeźdźcem (2,818). Jak wyliczył portal internetowy sportowefakty.pl, w całej karierze nie dał się wyprzedzić rywalom na torze przy ul. Śląskiej w ponad 60 proc. biegów, a w trzech ostatnich sezonach w blisko 75 proc. (razem z bonusami za drugie miejsce).
Te liczby mówią same za siebie, więc nic dziwnego, że w sobotę Zmarzlik będzie faworytem siódmej rundy Indywidualnych Mistrzostw Świata, czyli „2016 MIB Nordic Gorzow FIM Speedway Grand Prix of Poland”. Presja będzie jeszcze większa, bo kibice wciąż pamiętają jego udany debiut w GP Polski w Gorzowie w 2012 roku i sensacyjną wygraną na „Jancarzu” dwa lata później. Ponieważ od dwóch sezonów 21-latek jest liderem żółto-niebieskich, to właśnie na niego będą zwrócone w sobotę oczy całego żużlowego świata.
Bartosz ma zdrowe podejście do żużla. Jest młody, ale ambitny, słucha bardziej doświadczonych i tak ma być
Co jeszcze przemawia na korzyść wychowanka Stali? Zdaniem cenionego dziennikarza i komentatora sportowego Tomasza Lorka nasz junior to materiał na wybitnego sportowca. - Bartosz ma zdrowe podejście do żużla. Jest młody, ale ambitny, słucha bardziej doświadczonych i tak ma być. Na gali FIM w Jerez de la Frontera brytyjski dziennikarz zapytał go o plany po awansie z Grand Prix Challenge. On na to, że było dwóch polskich mistrzów świata, Szczakiel i Gollob, a on może być tym trzecim. Pewnie sobie żartował, ale to też pokazuje poziom jego aspiracji - uważa wrocławianin w rozmowie z www.stalgorzow.pl.
Świętych w żużlu nie ma
Zmarzlik imponuje redaktorowi tym, że ma wysokie cele, ale jednocześnie twardo stąpa po ziemi. - W tym sezonie w GP chce być w ósemce i to jest bardzo realny cel. Tego trzeba się trzymać, bo wcale nie jest łatwo, tym bardziej, że przed nim jeszcze trudne zawody - powiedział dziennikarz. - Część osób twierdzi, że jeździ za dynamicznie, zbyt agresywnie, ale to pokłosie tego, że za młodu trzeba wychwycić ten balans, do jakiej granicy przesunąć ryzyko, aby jednocześnie nie być rozbójnikiem na torze. Świętych w żużlu nie ma i nie było. Wielu chciałoby być takimi jak Hans Nielsen czy Leigh Adams, czyli dżentelmenami toru. Tyle tylko, że pierwszy zdobył 22 złote medale mistrzostw świata, a drugi zaledwie kilka.
Dziennikarz, który w sobotę znów będzie spikerem turnieju GP w Gorzowie, nie ma wątpliwości, że Zmarzlik może zostać w przyszłości indywidualnym mistrzem świata. - Moją wiarę w tego chłopaka buduje to, że tak bardzo zależało mu na wyjeździe do Muzeum Sportów Motorowych, że od rana przestępował z nogi na nogę. Pojechał tam, zobaczył sobie bolid i kombinezony z Formuły, silniki z Moto GP i Superbike’u. To też pokazuje jego głód i chęć zostania mistrzem. Trudno powiedzieć, kiedy i czy w ogóle to nastąpi. Życzę mu tego, ale w sporcie motorowym różnie bywa. Darcy Ward, największy talent ostatniej dekady, a wiemy, co się z nim stało. Bartek jest tak pilnym chłopakiem, że będzie się wspinał na szczyt - stwierdził Lorek.
Kluczowy nasz turniej?
Teoretyczne dywagacje to jedno, bo w sobotę na „Jancarzu”, nikt nie zamierza odpuszczać. Jedni walczą o medale, drudzy o miejsce w czołowej ósemce i przyszłoroczne występy w cyklu. Liderem klasyfikacji jest Amerykanin Greg Hancock, który ma 83 pkt. i 12 „oczek” przewagi nad obrońcą tytułu Tai’em Woffindenem. Taki sam dorobek jak Brytyjczyk ma „Kangur” Jason Doyle. Jednak na dobrą sprawę w czołówce jeszcze nic nie jest przesądzone, bo różnice są minimalne.
Najlepszy z Polaków Maciej Janowski jest czwarty, z kolei Zmarzlik jest szósty. Do drugiego miejsca nasi tracą odpowiednio siedem i 10 punktów. Ponieważ za nami dopiero półmetek (zostało jeszcze pięć turniejów), wszystko może się zdarzyć. Ostatni z naszych stałych uczestników Piotr Pawlicki ma teraz w GP dobrą serię i po ostatnim turnieju w Mali¬lli wskoczył na ósme miejsce. Dla niego i pozostałych rywalizacja na „Jancarzu” może być kluczowa w kontekście podium i utrzymania w Grand Prix.
W Gorzowie zobaczymy jeszcze trzech Polaków, w tym duet rezerwowych. Z „dziką kartą” wystąpi Krzysztof Kasprzak, który chce pokazać, że ubiegły nieudany sezon to już zamierzchła przeszłość. Niestety, nie zobaczymy Jarosława Hampela, który wycofał się z GP.
Może niezbyt długa, ale interesująca historia Grand Prix w Gorzowie:
8 października 2011 - Deszcz zepsuł nam święto i zabawę
To było największe sportowe wydarzenie w regionie, ale ze względu na fatalną aurę inauguracja nie była do końca udana. Opady zaczęły się grubo przed rozpoczęciem imprezy i odpuściły tylko na chwilę. I bieg ruszył z opóźnieniem, bo wszystkim zależało, aby poprawić stan błotnistej nawierzchni na tyle, by można było jeździć. Mimo to o kolejności na mecie z reguły decydował start i pierwszy wiraż. To był ostatni turniej w sezonie i decydował o srebrnym medalu. Andreas Jonsson miał punkt przewagi nad Jarosławem Hampelem, więc mogło być ciekawie. Niestety, po czwartej serii niebo zapłakało na dobre i turniej został zakończony. Polak nie odrobił straty do Szweda i musiał zadowolić się brązem. Mistrzem został Greg Hancock, który wygrał w Gorzowie przed Nickim Pedersenem i Emilem Sajfutdinowem.
23 czerwca 2012 - Debiutant na „pudle” oraz z rekordem
Drugi romans Gorzowa z Grand Prix był szczególny, choć tym razem trybuny nie pękały w szwach. W Polsce trwało piłkarskie Euro, co odbiło się na frekwencji (niewiele ponad 10 tys. widzów). Jubileuszowe zawody (150. odsłona cyklu w historii) dostarczyły wielu niespodzianek. Zwyciężył Słowak Martin Vaculik, który debiutował w GP. Mało tego, pierwszy raz zdarzyło się, że na podium mieliśmy aż dwóch nowicjuszy - na najniższym stopniu stanął startujący z „dziką kartą” Bartosz Zmarzlik. To był szok, bo stalowiec miał tylko 17 lat i 72 dni! Tym samym został on najmłodszym żużlowcem, który kiedykolwiek był w najlepszej trójce turnieju. Zawody zaczęły się fatalnie dla Polaków i długo zanosiło się, że nie odegrają kluczowej roli. Ostatecznie oprócz Bartka w finale pojechał Tomasz Gollob (był czwarty), a na koniec... spadł deszcz.
15 czerwca 2013 - Słaby początek Jarka i... triumf w finale
Polscy kibice znów mieli powód do radości, bo zwyciężył Hampel. „Mały” zaczął jednak niemrawo - po dwóch startach miał zaledwie punkt. Awans do półfinału zapewnił sobie dopiero w XIX biegu, gdy wykorzystał błąd Pedersena. Obaj zgromadzili tyle samo punktów i o wszystkim zadecydowało właśnie bezpośrednie starcie. Dalej Polak jeździł jak z nut: najpierw pewnie wygrał półfinał, a w decydującym biegu wyprzedził na trasie prowadzącego Chrisa Holdera. Zawody w Gorzowie były dla niego przełomowe, bo wcześniej zaliczył dwa słabe występy. Ostatecznie zakończył sezon jako wicemistrz świata. Ubiegłorocznego sukcesu nie powtórzył za to Zmarzlik (był 12.), blado wypadł też Gollob (14.). Świetnie radził sobie Tai Woffinden - 12 pkt., po którym nie było widać, że 14 dni wcześniej złamał obojczyk.
30 sierpnia 2014 - Stalowe podium, a najmłodszy górą!
- Nie wiem co powiedzieć, nie ogarniam tego - takimi słowami Zmarzlik skwitował swoją sensacyjną wygraną. Bartosz znów przeszedł do historii, bo został najmłodszym zwycięzcą turnieju GP (miał 19 lat i 140 dni). Gorzowianin od początku imponował szybkością i dobrymi startami, a półfinał i finał były już jego popisem. Po zwycięskim ostatnim biegu ucałował motocykl, który już za metą... odmówił mu posłuszeństwa. Kolejne miejsce także zajęli zawodnicy Stali: 2. Słoweniec Matej Zagar, 3. Krzysztof Kasprzak. Mimo to kibice żółto-niebieskich opuszczali stadion markotni - Niels K. Iversen zerwał wiązadła kolanowe, co wykluczyło go z play offów (Stal i tak zdobyła złoto). Palca złamał Hancock. Ostatni był Hampel, który przegrał nawet z rezerwowymi: juniorami Łukaszem Kaczmarkiem i Adrianem Cyferem...
29 sierpnia 2015 - W cieniu tragedii Darcy’ego Warda...
Sześć dni przed zawodami w Gorzowie Australijczyk Darcy Ward złamał kręgosłup w meczu ligowym w Zielonej Górze. Zdarzenie mocno wstrząsnęło żużlowym środowiskiem, bo 24-latek był typowany na przyszłego mistrza świata. Dowody wsparcia „Kangur” miał w GP na każdym kroku. Najpierw działacze Stali zrezygnowali z tradycyjnego pokazu fajerwerków, kończącego zmagania, argumentując, że nie byłoby to na miejscu. Z kolei kibice podczas zawodów kilka razy głośno skandowali imię i nazwisko kontuzjowanego, który w szpitalu w Anglii oglądał telewizyjną transmisję. Trzeci raz w finale był Zmarzlik, ale tym razem na podium stanęli Zagar, Hancock i Woffinden. W XVIII biegu zwycięzca zaliczył groźny upadek i mimo bólu okazał się najlepszy.