Bydgoszcz płaci, żeby mieć więcej policjantów pod nosem. Ale wynajmowanie patroli na godziny zaczyna przynosić więcej kłopotów niż pożytku.
Bo pieniędzy na sponsoring jest niewiele w porównaniu z województwem, a dla policjantów to okazja... dorobienia do żałosnej pensji.
Dwieście złotych za 8 godzin służby to nie jest dla nas mało - komentuje znajomy policjant. - Kolejka chętnych jest.
- Nie mogę wykluczyć, że funkcjonariusze biją się o te pieniądze... - mówi podinspektor Monika Chlebicz, rzecznik komendanta wojewódzkiego policji w Bydgoszczy. - Pieniądze trafiają wyłącznie do kieszeni policjanta. Pięć służb to tysiąc złotych brutto do poborów dodatkowo. Ale to patrole po południu i w nocy. Jeśli ktoś jest kawalerem, to mu to nie przeszkadza...
No to dołożyli...
Zasada jest prosta. Prywatne czy państwowe firmy - już po zmianie przepisów - nie mogą dokładać do kasy policji. Wolno to robić tylko samorządom - miast, powiatów czy gmin. Chcą mieć dodatkowe patrole, ładnie wymalowany pokój przesłuchań w komendzie, wykafelkowaną ubikację czy więcej radiowozów, no to płacą. To już nie te czasy, kiedy na bydgoskich radiowozach można było zobaczyć logo popularnego producenta napojów gazowanych.
Z budżetu Bydgoszczy w tym roku wydano na policję 415 tysięcy złotych. Na dodatkowe patrole - 350 tysięcy. To pieniądze dla policjantów z patroli i tych zajmujących się - delikatnie mówiąc - „trudnymi” rodzinami. Ostatnio na sesji Rady Miasta zdecydowano o dołożeniu dodatkowych 60 tysięcy do końca roku.
- Wzmocnienie będzie polegało na skierowaniu 150 patroli dwuosobowych w Bydgoszczy, głównie w rejonie Śródmieścia i Starego Miasta, do końca tego roku - informuje Marta Stachowiak, rzecznik prezydenta miasta. - Patrole będą obejmować drugą i trzecią zmianę, czyli od godziny 14 do 22 oraz od 22 do 6 rano.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień