Jak stworzyć nową sieć szkół w Zielonej Górze
O reformie edukacji w Zielonej Górze rozmawiamy z Bożeną Pierzgalską z nauczycielskiej Solidarności i Jackiem Budzińskim, radnym PiS.
Zielonogórska Solidarność wystosowała pismo do prezydenta miasta, związane z reformą... Dlaczego?
B.P.: Zwróciliśmy się z propozycją podjęcia rozmów, by wspólnie poszukać jak najlepszych rozwiązań, związanych z reformą edukacji. My widzimy w niej szansę na likwidację dwuzmianowości, kameralne szkoły i klasy. Bezpośrednim powodem przekazania wczoraj pisma jest to, że po Zielonej Górze krążą liczne plotki, które budzą niepokój pracowników gimnazjów. Uważamy, że jesteśmy dobrym partnerem do rozmów.
Także z minister edukacji?
Solidarność rozmawia już od dawna z panią minister Anną Zalewską. Złożyliśmy ponad 60 postulatów.
Na przykład jakich?
Najważniejsze to standaryzacja w klasach, określenie maksymalnej liczby uczniów na wszystkich poziomach. Dziś jest dobry czas, jest niż demograficzny, możemy dzieciom i młodzieży stworzyć jak najlepsze warunki. Kolejna rzecz to jest kwestia zatrudnienia nauczycieli, innych pracowników, bo też drżą o swoje miejsca pracy. Rozmawiamy też o przywróceniu 88 artykułu Karty Nauczyciela, czyli możliwości przejścia na wcześniejszą emeryturę.
Związek zaprasza do współpracy radnych?
Zaprosiłam na to spotkanie radnego Jacka Budzińskiego, bo potrzebujemy wsparcia w radzie miasta. Poza tym członkowie PiS-u w większości to członkowie Solidarności.
J.B.: Nieoficjalnie wiem, że pani wiceprezydent za tydzień ogłosi pomysł miasta, dotyczący reformy oświaty. Uważamy, że potem powinien być on poddany szerszej dyskusji. Tworzenie gimnazjów wywołało wielkie emocje, protesty. Teraz jest czas, by ich likwidację czy przekształcenie w podstawówki dobrze przygotować, prowadząc wcześniej konsultacje.
Jak Pana zdaniem może przebiegać wdrażanie reformy edukacji w mieście?
Nie ma większego problemu z gimnazjami w zespołach (np. w dzielnicy Nowe Miasto, na Chynowie czy też na os. Pomorskim). Zostaną one wchłonięte przez szkoły podstawowe. Natomiast niepokojące głosy napływają do nas z gimnazjów, które stanowią samodzielne placówki. Nauczyciele słyszą gdzieś, że ich gimnazjum ma być zlikwidowane i na jego miejsce przeniesione będą inne placówki z miasta. Mówię o bardzo dobrych gimnazjach: nr 1, 6, 7. My wychodzimy z założenia, że należy je przekształcać w podstawówki. I tworzyć kameralne placówki. Jeśli jako dobre gimnazja nie miały one problemu z naborem, to tak samo będzie, gdy zostaną szkołami podstawowymi.
A co z Gimnazjami nr 2 czy 3?
W budynku, gdzie jest Gimnazjum nr 3, funkcjonuje V LO i ono mogłoby przejąć pomieszczenia oraz nauczycieli gimnazjum. A dwójka? I tu jest problem do rozwiązania.
To tylko jeden z wielu problemów do rozwiązania?
B.P.: Musimy rozmawiać o formie przekształcania gimnazjów w podstawówki. Mamy na to pięć lat. Są różne pomysły. Np. że już od września byłe gimnazjum przyjmuje VII klasę, albo i VII, i I, albo VII, I i IV. Bo w tych klasach obowiązywać będzie nowa podstawa programowa. A dlaczego nie pójść dalej i zaproponować rodzicom np. uczniów klas V, by i oni mogli przenieść swoje dzieci?