Jak światowej sławy nazwiska mogą promować Kujawsko-Pomorskie? Czy Bydgoszcz powinna mieć ulicę Alberta Michelsona?
Albert Abraham Michelson, pierwszy amerykański uczony-noblista (1907 rok), zwany „mierniczym” czy też „mistrzem światła”, ponad wszelką wątpliwość należy do najwybitniejszych uczonych wszech czasów. Nazwisko to na świecie zna każdy student i miłośnik nauk ścisłych. Jednak o tym, że Michelson pochodził z Polski, z pogranicza Kujaw i Wielkopolski, wiedzą tylko nieliczni. Czy nadanie jego imienia jednej z ulic w Bydgoszczy, w pobliżu której ma swoją siedzibę Uniwersytet Technologiczno-Przyrodniczy, może tę sytuację zmienić?
Albert Michelson urodził się w Strzelnie w 1852 roku. Ma tam tablicę pamiątkową, swoją ulicę, jest patronem szkoły. W ten sposób jest jednak w swoim rodzinnym mieście honorowany dopiero od pół wieku. Wcześniej polskie władze, tak na centralnym, jak i lokalnym szczeblu, o takich ludziach pamiętać nie chciały. To efekt skomplikowanej historii naszego regionu i polityki historycznej. Nie było też znane pojęcie promocji poprzez wybitne postaci. Ponadto Michelson przyszedł na świat w mieszanej rodzinie żydowsko-polskiej, co budziło od razu spore kontrowersje, jeśli chodzi o uznanie go za „swojego”. Na dodatek poza faktem narodzin właściwie nic genialnego fizyka ze Strzelnem nie łączy. Kiedy miał niecałe trzy latka, wraz z rodzicami, via Hamburg, wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. Pewne jest zatem, że rodzinnych stron i Polski nie miał szans pamiętać. Świadomość pochodzenia Michelsona była jednak powszechna, co znajduje potwierdzenie w fakcie, że o pochodzeniu uczonego ze Strzelna informowały polskie gazety po jego śmierci w 1931 roku, nazywając go zresztą „Wielkopolskim Żydem”.
Czytaj dalszą część artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień