Jak trauma dziecka stała się procedurą. Szpital przekonuje, że zawiodła wymiana informacji
Koszmarny galimatias z wyjaśnieniem, dlaczego w szpitalu odmówiono zbadania dziecka, które mogło zostać zgwałcone. W tle aż cztery potężne instytucje.
Dwa tygodnie temu ujawniliśmy, że w szpitalu przy ulicy Unii Lubelskiej w Szczecinie nie przebadano 8-letniej dziewczynki z powiatu łobeskiego, która miała paść ofiarą gwałtu. To mógł być kluczowy dowód, bo wciąż nie jest jasne, czy do przestępstwa doszło. Domniemany sprawca ma 12 lat. Ten wątek bada sąd dla nieletnich w Łobzie.
Kontrowersje wzbudza kwestia odmowy obdukcji dziewczynki (przyjechała do szpitala razem z mamą). I tu zaczynają się schody. Kontrola w szpitalu przy ulicy Unii Lubelskiej wykazała, że lekarze nie popełnili błędu nie badając dziecka. Ponoć zawiodło przekazywanie informacji, czyli procedury.
- Zawiodło przekazywanie informacji między organami ścigania a szpitalem. Realizując zalecenia organów ścigania, musimy działać w oparciu o dokumenty, a tych nie było. Będziemy rozmawiać z prokuraturą na ten temat - mówi Konrad Jarosz, dyrektor szpitala.
Prokuratura inaczej widzi tę sprawę
- W tym przypadku zachowaliśmy się empatycznie, choć wcale nie musieliśmy, bo to sprawa dla sądu dla nieletnich i my tu nie mamy żadnych kompetencji - odpowiada.
I pisze do sądu, aby poprawił procedury w sprawie nieletnich, a także sprawdza, czy lekarze nie narazili dziecka na niebezpieczeństwo. Ale sąd zapewnia, że nie popełnił błędu, bo czekał na ustalenia policji.
- W sprawach nieletnich dowody zbiera i zabezpiecza policja pod nadzorem sądu. Trudno powiedzieć, co w tej sprawie zawiodło - mówi sędzia Tomasz Szaj z Sądu Okręgowego w Szczecinie.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień