Jak ubierała się Maryja? Relikwiarze kryją odpowiedź
Marek Szołtysek dotarł do miejsc, gdzie przechowuje się czasem całkiem zapomniane pamiątki z czasów biblijnych. Ile z nich należało do Świętej Rodziny?
Marek Szołtysek latami przemierzał Europę i Azję Mniejszą w poszukiwaniu ziemskich pamiątek po Świętej Rodzinie. Napisał o tym nową książkę „Ubrania Matki Boskiej”. Interesowały go biblijne suknie, buciki, welony, paski, chusty; rzeczy, które tylko cudem, dzięki poświęceniu wiernych, mogły ocaleć. Jest nie tylko mocno wierzącym Ślązakiem, ale i mediewistą, historykiem średniowiecza. Przy opisach do tkliwości dodaje więc cytaty z uczonych ksiąg i wyniki badań naukowych, chociaż też przygody reportera.
Chciał każdą relikwię zobaczyć na własne oczy, co jest trudne. Bywał wyrzucany, traktowany jak natręt, straszony, kiedyś ukradziono mu rower. Szatki Maryi i i jej bliskich znajdował w kościelnych skrytkach, skąd rzadko i tylko z wielkiej okazji wyciągane są na światło dzienne.
- Kościół się nimi nie chwali, a przecież, jeśli to nawet nie są rzeczy z szafy, czy raczej ze skrzyni Matki Boskiej, to i tak są bezcenne - mówi badacz.
W zachodniej Europie takie pamiątki są zwykle pozamykane na cztery spusty. Mało kto o nich wspomina. Ubrania - to zbyt prozaiczne, poza tym relikwie wywołują dzisiaj ostre dyskusje. O tym, że szata z legendą trafiła do jakiegoś kościoła na przykład jako dar rycerza z czasów krucjat, Marek Szołtysek dowiadywał się często nie ze współczesnych, ale z bardzo starych przewodników.
Opowiada: - Wśród wymienionych relikwii są suknie, biżuteria i welony Matki Boskiej, sandały, płaszcz i tunika Jezusa. Tego jednak mogłem się spodziewać. Ale znalazły się też takie niespodzianki jak pieluszka Dzieciątka Jezus, jego przepaska, kocyk ze żłóbka, włosy Matki Boskiej. Bardzo mnie to zaciekawiło.
Jak mogła zachować się pieluszka małego Jezusa?
- Jest przechowywana w katedrze w Aachen (Akwizgranie) - mówi badacz. - Widziałem tę starą skrzynię z XIII wieku, pokrytą drogocennymi kamieniami. Po niemiecku nazywana jest Marienschrein, relikwiarzem maryjnym. I tam właśnie znajduje się stara wełniana pieluszka, uważana za skarb. Może trochę wstydliwy.
Wiadomo, że ten kawałek materiału trafił do Europy Zachodniej około 800 roku, dostał go król Karol Wielki od cesarzowej bizantyjskiej Ireny. - Matka Boska przykazała św. Łukaszowi, żeby po jej śmierci rzeczy należące do niej rozdać ubogim. Przedmioty pewnie przekazywano sobie z pokolenia na pokolenie - tłumaczy Szołtysek. - Może wśród jej najdroższych pamiątek po synu była jego pielucha? Matki zostawiają sobie różne drobiazgi z dzieciństwa synów czy córek. Moja mama zachowała sobie na pamiątkę mój pierwszy loczek.
W Aachen, dawnym Akwizgranie, kiedyś siedzibie Karola Wielkiego (zmarł tutaj w 814 roku), jest także suknia Maryi oraz przepaska biodrowa Jezusa. Podobno władca dostał te rzeczy od duchownych z Jerozolimy, ale i cesarzowa Irena chętnie wyszukiwała dla potężnego Karola pamiątki po Świętej Rodzinie. Tym bardziej że król je z pasją zbierał i hojnie się za nie odwdzięczał.
- Suknia jest prosta, lniana, nie barwiona, ale delikatnie zdobiona wyszywaniem. Ma długość 153 cm - mówi historyk. - Nigdy nie była obiektem większych badań naukowych, fachowcy od tekstyliów twierdzą jednak, że jest starożytna.
Suknię pokazuje się publicznie co siedem lat. Ale bez rozgłosu i zdarza się, że w innym miejscu niż katedra.
- Zrozumieć zasady wystawiania pomógł mi kościelny aacheńskiej katedry, też Ślązak, Norbert Grzesik - cieszy się Marek Szołtysek.
Również co siedem lat w Aachen zostaje wystawiona przepaska biodrowa Jezusa. Nikt jej specjalnie nie badał. Jest lniana i bardzo pokrwawiona.
Z własności Jezusa, według przekazów, zachowały się także jego buty. Znajdują się teraz w Opactwie w Prüm, miejscowości na zachodzie Niemiec. Sandały miał podarować papież Zachariasz władcy Franków, ojcu Karola Wielkiego. Buty nie są wcale siermiężne. Przeciwnie, mają gięte wzory i są starannie wykonane.
- Z moich badań wynika, że Święta Rodzina ubierała się zgodnie z ówczesną modą - mówi Marek Szołtysek. - Rzeczy, które miały należeć do Maryi, są dobrej jakości. Znała ich wartość, skoro chciała je podarować innym.
Tradycja mówi, że inna suknia Maryi jest w Trewirze, a kolejna w gruzińskiej Zugdidi. Ta pierwsza jest tak zniszczona, że naklejono ją na inny materiał, dzisiaj wygląda jak plamy na nim. Jest jedwabna, ma chyba kolor zielony. Jak dostała się do Niemiec, nie wiadomo. Drugą suknię przywieziono z Jerozolimy do Konstantynopola, stamtąd podczas wojen wywieziono ją do Gruzji i o niej zapomniano. Odkryto ją w XVII wieku w klasztorze prawosławnym. To lniana szata, bardzo szeroka, którą ściągało się paskiem. Oglądać ją można raz w roku, 15 lipca.
Znana jest szata Jezusa z Argenteuil; przekaz mówi, że ostatnia, jaką nosił. Może utkała mu ją matka? Ewangelia według św. Jana wspomina, że nie była szyta, lecz cała tkana od góry do dołu. To o nią żołnierze rzucali kośćmi, pewnie potem ją odsprzedali. Dostępne badania wykazały, że ta w Argenteuil w całości jest tkana z owczej wełny, co podnosiło jej cenę, pochodzi ze starożytności, są na niej ślady krwi. Trafiła do Karola Wielkiego. Kościół długo jej nie pokazywał.
- W 1984 roku ktoś szatę ukradł z relikwiarza i obiecał zwrócić, jeśli zacznie być wystawiana na widok publiczny. I tak się dzieje, chociaż niezwykle rzadko - opowiada historyk.
Autor tropił również drobniejsze relikwie, takie jak grzebień Matki Boskiej. Wspomina o nim krytycznie Jan Kalwin w dziele z 1543 roku i francuska książka prawie trzysta lat później. Grzebień miał znajdować się w Besançon. Ale zaginął.
- W tej miejscowości nawet proboszcz tamtejszej katedry już nic nie wiedział o grzebieniu, był zaskoczony, że o niego pytam - wspomina Marek Szołtysek.
Takie zdziwienie to nic nowego dla autora. Zaznacza: - Czasami mam wrażenie, że jestem jednym z ostatnich Europejczyków, którzy do tych dawnych skarbów docierają i się nimi interesują.
Ale dzięki temu mamy książkę dla czytelników, którzy lubią historyczne zagadki. Czyli chyba dla wszystkich.
Welon Maryi
Na Górze św. Anny jest jedyna na Śląsku relikwia związana z odzieżą Świętej Rodziny. To podobno skrawek jej welonu. Cenny skarb jest przechowywany w relikwiarzu, w zakrystii kościoła. Zdobył go w XVIII wieku zamożny ród Gaschinów.