Nie ma chyba emeryta, który by nie wiedział, co to jest waloryzacja emerytur i kiedy należy mu się z tego tytułu podwyżka. Tymczasem mało który pracownik (w tym i dorabiający emeryt) zdaje sobie sprawę, że pod koniec maja ogłaszane są wskaźniki ważnej dla niego waloryzacji, a mianowicie corocznej waloryzacji składek emerytalnych.
Dokładniej rzecz biorąc, są to dwa odrębne wskaźniki; jeden dotyczy subkonta, zaś drugi konta podstawowego w ZUS i kapitału początkowego. Ten pierwszy, ogłoszony 15 maja, wyniósł w minionym roku 3,99 proc. Ten drugi, ogłoszony 24 maja 2018 r., był wyjątkowo wysoki i wyniósł aż 8,68 proc.
Oznacza to, że począwszy od 1 czerwca ub. roku na koncie podstawowym ZUS przybyło nam 8,68 proc., zaś na subkoncie 3,99 proc. kapitału składkowego. Możliwe, że i w tym roku przyrosty będą równie wysokie.
Jakie to ma znaczenie? Po pierwsze każdy, kto miał ostatnio do czynienia z bankami, wie, że wskaźniki waloryzacji ZUS są znacznie wyższe od oprocentowania kont i lokat. Jeśli więc potraktować konta składkowe jako swoiste konta oszczędnościowe, przyrastające z każdym miesiącem o kolejne składki - to takie oszczędzanie jest z pewnością bardziej opłacalne niż najbardziej opłacalna lokata w banku.
No dobrze, ale jak to się ma do zapowiadanej przez wielu ekspertów niskiej wysokości przyszłych emerytur? Zanim odpowiemy na to pytanie, ustalmy najpierw, gdzie właściwie trafiają składki emerytalne i co się z nimi dalej dzieje.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień