Jak wyleczyć ułomny budżet obywatelski?
Mieszkańcy chcą mieć równe szanse w sięgnięciu po pieniądze z budżetu obywatelskiego. Najwięcej uwag dotyczy oświaty, dróg i walki wsi z miastami.
Budżet obywatelski to supersprawa - uważa Tomasz Walewski, który od początku jego istnienia aktywnie bierze w nim udział, zgłaszając propozycje, czy zbierając głosy mieszkańców. - W praniu wyszło, że jego zasady zawierają wiele wad. Potrzeba zmian i poprawek w regulaminie. By ludzie się nie zniechęcili.
Takich głosów było wiele, kiedy w tym roku ogłoszono wyniki budżetu obywatelskiego 2016. Zresztą w poprzednich latach także. Stąd wprowadzane zmiany. Teraz jednak mieszkańcy nie tylko wnoszą uwagi, ale i protestują przeciwko zwycięskiemu projektowi na osiedlu Zastalowskim (chodzi o budowę drogi - łącznika przy SP-11). Uważają, że zadanie przeznaczone do głosowania nie są odpowiednio „prześwietlone”, także pod kątem uciążliwości dla sąsiadów.
- Z budżetu trzeba wyrzucić szkoły - uważa Irena Tylman z os. Przyjaźni. - Mieszkańcy dzielnic czy ulic nie mają szans z dużymi placówkami. Podobnie jest z drogami...
Biorąc pod uwagę głosy mieszkańców, radni PO postanowili zrewolucjonizować miejski budżet obywatelski
Bo - jak podkreśla Marcin Pabierowski - w obecnej formule nie jest on przyjazny małym, lokalnym inicjatywom. A przecież taki cel powinien mu przyświecać.
Zdaniem radnych PO, drogi i oświata powinny zostać wykluczone. Nimi ma się zająć miasto i przeznaczyć na nie pieniądze ze swojej kasy. Budowę sali gimnastycznej czy stołówki, remontu drogi nie powinno się poddawać pod głosowanie mieszkańców! Robert Sapa podkreśla, że każda propozycja powinna przejść przez tzw. społeczny filtr i ocenę merytoryczną. By zadania nie budziły kontrowersji. Platforma proponuje inaczej podzielić budżet. Wyodrębnia dwie podstawowe kategorie. Pierwsza to zadanie miejskie, ogólne - na nie przeznaczono by 2 mln zł. A 4 mln zł - skierować na zadania lokalnych społeczności. Mało tego, te ostatnie podzielone zostałyby na pięć obszarów (okręgów wyborczych). I tu jeszcze można by wyodrębnić zadania kulturalne, społeczne, infrastrukturalne. Po to, by zadbać o różnorodność zwycięskich pomysłów. Formuła ciągle jest otwarta. Radni czekają na zgłoszenia mieszkańców.
Prezydent Janusz Kubicki nie mówi zmianom nie
Przypomina, że na wniosek zielonogórzan zasady były już zmieniane. Liczy, że z czasem uda się wypracować najlepsze rozwiązania.
Budżet funkcjonuje od 2012 roku. Wtedy do podziału były 3 mln zł. Później kwotę tę zwiększono do 6 mln zł i podzielono zadania na dwie kategorie: duże (powyżej 150 tys. zł) i małe (do 150 tys. zł). Warto dodać, że tzw. stare miasto dzieli co roku 6 mln zł, a dzielnica Nowe Miasto - przez pięć lat ma do podziału - 100 mln zł (bonus za połączenie miasta z gminą). Co roku mieszkańcy 17 sołectw ustalają, na co chcą przeznaczyć owe pieniądze. Po pięciu latach będzie jeden zwiększony budżet obywatelski, z którego 20 procent pójdzie na dzielnicę Nowe Miasto.
W obmyślaniu zmian w budżecie pomocne mogą być też rozwiązania realizowane w innych gminach naszego regionu. Burmistrz Świebodzina przekazał szkołom określone kwoty pieniędzy, które wynikły z wygranej w budżecie obywatelskim. Teraz placówki same kupują wyposażenie np. interaktywne, natomiast miasto ograniczy się do rozliczenia rachunków. W Krośnie Odrz. jeszcze nie tak dawno mieszkańcy małych osiedli nie mieli szans w konkurowaniu z dużymi wsiami. W trzeciej edycji budżetu wprowadzono więc zmiany - każdy mógł oddać tylko jeden głos. Dzięki temu po raz pierwszy w gronie zwycięzców znalazł się projekt miejski. Być może w Sulechowie, w którym mieszkańcom nie spodobała się przewaga zadań gminnych, nad miejskimi, również powinno się wprowadzić podobne zmiany?