Jak zabijał „Piękny Władziu”?

Czytaj dalej
Fot. Michalina Rodzińska
Marcin Banasik

Jak zabijał „Piękny Władziu”?

Marcin Banasik

Krakowski upiór powraca. Pod Wawelem kręcą zdjęcia do filmu o Mazurkiewiczu. Mordercy, który dostał siedmiokrotną karę śmierci. Szarmanckiego, ubranego zawsze jak spod igły „Pięknego Władzia” zagra Andrzej Chyra.

Przez ul. Pijarską w Krakowie wolno przejeżdża stara, srebrno-niebieska warszawa. Światło reflektorów samochodu odbija się od mokrej nawierzchni. Pojazd zatrzymuje się pod jedną z restauracji. Stoi tam ubrany w beżowy płaszcz i brązowy kaszkiet znany aktor Arkadiusz Jakubik . Z warszawy od strony pasażera w kapeluszu na głowie wysiada drugi aktor Tomasz Schuchardt. Mężczyźni chwilę rozmawiają przy oknie lokalu. Jest wieczór, atmosfera ponura. Nagle na kaszkiet Jakubika spada gołębia kupa, a dokładnie... bita śmietana.

Żeby imitacja ptasiego odchodu trafiła dokładnie na środek głowy aktora, ten musiał stanąć w miejscu, gdzie narysowany był kredą krzyżyk. Wtedy człowiek z ekipy filmowej stojący na parapecie okna wyciągnął kij z małym pojemnikiem zamocowanym na jego końcu gdzie znajduje się śmietana. W odpowiedniej chwili wylewa zawartość na kaszkiet aktora. Tych akrobacji ekipy technicznej kamera oczywiście „nie widzi”.

Między innymi takie filmowe triki stosowano w ubiegły piątek wieczorem podczas kręcenia jednej ze scen filmu o krakowskim seryjnym mordercy Władysławie Mazurkiewiczu „Ach, śpij kochanie”. Reżyserem obrazu o tzw. eleganckim mordercy z lat 50. jest Krzysztof Lang, znany z realizacji serialu „Komisarz Alex” oraz komedii romantycznych.

Zanim aktorzy odegrali scenę spotkania, ekipa filmowa musiała zadbać, aby ulica Pijarska „cofnęła się” w czasie o ok. 60 lat. Reżyser przyznaje, że nie było to trudne, gdyż od lat pięćdziesiątych centrum Krakowa niewiele się zmieniło.

- Musieliśmy poprawić jedynie detale, takie jak choćby zmiana tablic z nazwami ulic. W czasach antykatolickiego komunizmu ulice św. Marka i św. Jana nie były ulicami świętych - uśmiecha się Krzysztof Lang.

Największym złem jest system

W rolę Mazurkiewicza wcielił się Andrzej Chyra, znany z mocnych ról w takich produkcjach jak „Komornik” czy „Dług”. W filmie ściga go młody milicjant Karski, grany przez Tomasza Schuchardta.

- Postać Mazurkiewicza jest tylko pretekstem do pokazania największego zła tamtych czasów. Nie jest nim wcale brutalny morderca, ale system, który pozwala mu na bogacenie się kosztem życia innych ludzi - zauważa Schuchardt.

Aktor dodaje, że postać, którą kreuje, nie jest typowym funkcjonariuszem.

- To człowiek z zewnątrz. Ale dobrze zdaje sobie sprawę, że jest mocno skrępowany systemem, w którym przyszło mu żyć i ścigać mordercę - tłumaczy odtwórca roli Karskiego. W tropieniu „eleganckiego mordercy” pomaga mu Arkadiusz Jakubik, znany z ról w ponurych filmach reżysera Wojciecha Smarzowskiego, takich jak „Dom zły”, „Drogówka”.

Sceny zostały już zrealizowane prawie w całości. Akcja odbywa się głównie w Krakowie, gdzie żył Mazurkiewicz. - Kilka ujęć udało się nakręcić w klatce schodowej w kamienicy przy ulicy Biskupiej 14, gdzie mieszkał - mówi Wojciech Pałys, producent filmu.

Zdjęcia były też realizowane w Zakopanem, gdzie zabójca jeździł na wycieczki.

Film jest oparty na scenariuszu Andrzeja Gołdy, który przedstawił mordercę jako przystojnego 42-latka w idealnie dopasowanym garniturze z brylantową spinką w krawacie. Na jego ręku błyszczy drogi zegarek i rodowy sygnet.

Lata 50. to czasy terroru bezpieki, ale też ciemnych interesów, pokątnego handlu i bujnego życia towarzyskiego. W takich warunkach doskonale odnalazł się „elegancki morderca”. Mazurkiewicz mordował dla pieniędzy. Był nałogowym hazardzistą. Od swoich ofiar często pożyczał pieniądze lub cenne rzeczy, a kiedy przychodził dzień oddania pożyczki, likwidował swoje ofiary. Istnieją niepotwierdzone informacje, że zabójstwa tak długo uchodziły mu bezkarnie, ponieważ podczas wojny miał szerokie kontakty z gestapo, a później z Urzędem Bezpieczeństwa.

Filmowy obraz postaci granej przez Andrzeja Chyrę nie różni się od prawdziwego oblicza mordercy. Akta sądowe z procesu przeciwko Mazurkiewiczowi leżą dziś w Archiwum Narodowym w Krakowie.

Z sądowych materiałów na temat zabójcy wynika, że był prawdziwym amantem rodem z przedwojennego kina. Zeznania świadków przedstawiają obraz szarmanckiego człowieka, obracającego się w dostojnym towarzystwie podwawelskiego beau monde (franc. piękny świat). Kobiety mówiły na niego „piękny Władziu”, a ci, którzy mieli przyjemność spędzania czasu w jego towarzystwie, zawsze mogli liczyć na uregulowanie rachunku przez człowieka, o którym nawet po wykryciu jego zbrodni mówiło się „elegancki morderca”.

Wszyscy się tam spotkamy

Scenarzysta podejmuje próbę wytłumaczenia motywu morderczych zbrodni Mazurkiewicza, wskazując na jego stosunki z żoną. - W mojej opowieści Mazurkiewicz jest chorobliwie zakochany w kobiecie, której nie potrafi zaspokoić seksualnie. Mimo że w towarzystwie uchodzi za kobieciarza, w rzeczywistości to impotent, który zrabowanymi precjozami próbuje zastąpić żonie swą męską niemoc - tłumaczy Andrzej Gołda.

Mazurkiewicza skazano na siedmiokrotną karę śmierci. Ostatecznie udowodniono mu sześć morderstw i dwa usiłowania, choć podejrzewano go o pozbawienie życia co najmniej 30 osób. Stracono go w krakowskim więzieniu na Montelupich w dniu jego 46. urodzin, 31 stycznia 1957 roku o godzinie 16.30.

Podobno „Elegancki morderca” nawet w tym momencie chciał zachować fason -jego ostatnie słowa miały brzmieć: „Do widzenia, panowie. Niedługo wszyscy się tam spotkamy”.

***

Mazurkiewicz urodził się 27 czerwca 1911 roku w Krakowie.

Ojciec pracował w drukarni, matka zmarła trzy lata po porodzie. Ponoć babka na wieść o narodzinach wnuka, miała wypowiedzieć prorocze słowa „urodził nam się bandyta”. „ Chce być prawnikiem i podejmuje studia na Uniwersytecie Jagiellońskim. [...]. Nałogowo gra w karty. Nawiązuje kontakty z krakowskim półświatkiem. Po rzuceniu studiów odbywa czynną służbę wojskową na kursie dywizyjnych podchorążych. Zostaje oficerem rezerwy. W tym charakterze bierze udział w kampanii wrześniowej. Na tym jednak kończy się jego obrona ojczyzny” - tak opisuje młodzieńczy okres życia Mazurkiewicza prof. Bogusław Sygit w książce „Kto zabija człowieka… Najgłośniejsze procesy w powojennej Polsce”.

Marcin Banasik

Zajmuję się tematyką kryminalno-sądową, a także sprawami miejskimi. W Dzienniku Polskim pracuję od ok. 10 lat.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.