Jak zachęcić do szczepień – kijem czy marchewką? Podlasianie o obowiązku szczepień
W obliczu wzrastającej liczby zakażeń i widma czwartej fali pandemii, a jednocześnie zwalniającego tempa szczepień, pojawiają się dyskusje nad tym, w jaki sposób zmobilizować Polaków, a szczególnie mieszkańców województwa podlaskiego, do walki o odporność na koronawirusa.
Z jednej strony podnoszone są pomysły różnego rodzaju przywilejów i zachęt dla zaszczepionych, jak np. loterie, dodatkowe dni wolne w pracy, możliwość swobodnego udziału w imprezach masowych itd.
Z drugiej strony padają głosy mówiące o tym, że trzeba wyciągać konsekwencje wobec opornych, np. poprzez obowiązek uiszczania pełnej opłaty za leczenie w przypadku zachorowania na COVID-19.
W metodę kija i marchewki nie wpisuje się trzecia metoda mobilizacji, a mianowicie – edukacja. I wydaje się, że ten sposób przekonywania – poprzez rozwiewanie mitów i fake newsów oraz tłumaczenie zawiłości naukowych związanych ze szczepionkami - łączy wszystkich, którym zależy na tym, aby jak najwięcej Polaków poddało się zabiegowi chroniącemu przed COVID-19.
Jest też jeszcze jedna droga mobilizacji – typowo instytucjonalna i, można by powiedzieć, totalna, czyli wprowadzenie mocą ustawy obowiązku szczepień przeciwko COVID-19. Na takie rozwiązania zdecydowało się już kilka państw.
Obowiązkowe szczepienia
Choć o wprowadzeniu obowiązkowych szczepień przeciwko COVID-19 dyskutuje się obecnie na całym świecie, to obligatoryjne szczepienia dla wszystkich obywateli, wybranych grup lub na wybranych terytoriach obowiązują obecnie jedynie w 15 krajach.
Jak dotąd tylko trzy państwa - Tadżykistan, Turkmenistan i Watykan – zdecydowały się na wprowadzenie obowiązkowych szczepień dla całej populacji. W innych krajach, np. w Wielkiej Brytanii, Włoszech czy Grecji, do szczepień zobligowane są wybrane grupy zawodowe, mające największą styczność z ludźmi lub takie, które są szczególnie narażone na zakażenie Sars-CoV-2, jak pracownicy służby zdrowia.
Arabia Saudyjska z kolei wprowadziła wymóg szczepień wobec wszystkich osób zatrudnionych na terytorium kraju zarówno w sektorze publicznym, non-profit, jak i prywatnym.
W lipcu prezydent Francji zapowiedział, że wprowadzi obowiązek immunizacji przeciwko COVID-19 dla pracowników służby zdrowia. Tym samym wymóg szczepień dotknie prawie 700 tys. Francuzów.
Szczepionki dzielą Polaków
Temat obligatoryjności szczepień budzi spore emocje i wyraźnie dzieli Polaków. Według sondażu przeprowadzonego przez United Surveys dla Dziennika Gazeta Prawna i RMF FM, ponad 62 proc. ankietowanych rodaków jest przeciwnych obowiązkowej immunizacji przeciwko COVID-19. Pomysł ten popiera około 36 proc. badanych. Wśród nich najbardziej skłonni do zaakceptowania obligatoryjnych szczepień są seniorzy. W grupie 60–69 lat chce tego połowa badanych, a wśród 70 plus – powyżej 62 proc. Młode osoby zdecydowanie mniej przyklaskują tej idei. Aż 44 proc. Polaków w wieku 18-29 lat jest zdecydowanie przeciwnych temu pomysłowi, a 33 proc. również wyraża sprzeciw, choć mniej stanowczy.
W społeczne nastroje związane z obowiązkowymi szczepieniami, wpisuje się głos prezydenta Andrzeja Dudy, który 30 sierpnia – podczas posiedzenia Rady Gabinetowej – tak wypowiedział się w temacie:
- Jestem absolutnie przeciwnikiem obowiązkowego szczepienia. Uważam, że spowoduje to niepokoje społeczne. Uważam, że jest to kwestia odpowiedzialności ludzi i każdy tę odpowiedzialność powinien ponosić sam. Obowiązkowe szczepienia to przekroczenie granicy, na które nie możemy sobie pozwolić. Jeżeli ludzie będą do tego zmuszani, to będziemy mieć niedobrą sytuację społeczną, która naprawdę pogorszy nastroje – przekonywał i jednocześnie podkreślał, że należy zachęcać do szczepień i wdrażać różnego rodzaju programy edukacyjne w tej sprawie.
Głos podlaskich polityków i samorządowców
Województwo podlaskie należy do tych regionów, w których poziom wyszczepienia jest jednym z najniższych. Nasze gminy, nawet te z najwyższym stopniem zaszczepienia mieszkańców, nie osiągają średniej krajowej, która przekroczyła 49 proc. W najbardziej wyszczepionej podlaskiej gminie – Białowieży – zabiegowi poddało się 46,9 proc. mieszkańców. Najbardziej oporna wobec szczepień podlaska gmina, Turośl, ma zaś o połowę słabszy wynik – 23,2 proc. To oznacza, że nasz region może być szczególnie narażony na zwiększoną liczbę zakażeń oraz ewentualne lokalne obostrzenia wprowadzane przez rząd. I bardzo potrzebuje dodatkowej mobilizacji do szczepień.
A jak na obowiązek szczepień zaopatrują się podlascy politycy i samorządowcy?
- Jestem przeciwny obowiązkowym szczepieniom przeciwko COVID-19 – mówi poseł Dariusz Piontkowski, zastępca przewodniczącego sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. - Polacy sami powinni wybierać, czy chcą szczepić się, czy nie, rozważyć dobro swoje i ogółu. Uważam, że w większości ludzie powinni się szczepić, gdyż będzie to korzystne dla nich, ich bliskich i całego społeczeństwa. Tylko nieliczne wyjątki – jak np. osoby ze zdrowotnymi przeciwwskazaniami – powinny powstrzymać się od szczepień.
Także Robert Tyszkiewicz, poseł Koalicji Obywatelskiej, nie jest orędownikiem nakazów.
- Jestem za tym, aby jak najwięcej ludzi, zwłaszcza młodych, się zaszczepiło, ale nie jestem zwolennikiem przymusu. Należy teraz w o wiele większym stopniu promować szczepienia, korzyści i udogodnienia wynikające ze szczepień. Uważam, że powinniśmy iść śladem np. Włoch, które wprowadziły rozwiązania, zgodnie z którymi osoby zaszczepione będą mogły korzystać z pewnego rodzaju usług i udogodnień bez ograniczeń, np. z wizyt w restauracjach, kinach czy na siłowniach. Z kolei osoby niezaszczepione musiałyby przedstawiać aktualne testy i zaświadczenia lekarskie. To jest lepsze niż przymus.
Podobne na tę kwestię patrzy poseł Lewicy Paweł Krutul:
- Specjaliści są zgodni, że nadchodzi czwarta fala i myślę, że powinniśmy pójść po rozum do głowy i zaszczepić siebie i bliskich. Może nie powinniśmy karać niezaszczepionych, ale bardziej postawić na udogodnienia dla tych, którzy zdecydowali się na taki zabieg. Mogliby mieć np. swobodny dostęp do kin. Z kolei wobec niezaszczepionych należałoby zastosować pewne ograniczenia tak, aby te osoby nie stanowiły zagrożenia dla innych.
Zbigniew Mackiewicz, wójt gminy Suwałki, ma odmienne zdanie i jest bardziej stanowczy w kwestii obligatoryjności szczepień:
- Osoby niezaszczepione swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem mogą spowodować lawinę kolejnych zachorowań, a to może rzutować np. na gospodarkę, a w przyszłości na poziom naszego życia. Więc jeśli popatrzymy na to pod kątem ewentualnych kolejnych lock downów, to uważam, że szczepienia powinny być obowiązkowe. Oczywiście, wcześniej powinny być poprzedzone solidnymi badaniami pod kątem ewentualnych przeciwwskazań zdrowotnych.
Podlasianie są outsiderami
Prof. Robert Flisiak, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, uważa, że z punktu widzenia epidemiologicznego najlepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie szczepień obowiązkowych, jednak nie jest przekonany, że uczynienie tego w obecnych realiach społeczno-politycznych jest dobrym pomysłem.
- W obecnej sytuacji, wobec aktywności różnych osób - w tym niektórych parlamentarzystów, którzy zbijają kapitał polityczny, wspierając antyszczepionkowców – obawiam się, że byłoby to nierealne i zrodziłoby więcej konfliktów i szkody niż korzyści – mówi prof. Flisiak. I dodaje: - Koncentrowałbym się na pewnych grupach, które są kluczowe, a więc np. pracownikach opieki zdrowotnej. Choć z drugiej strony można by się zastanowić, czy nie byłoby to niepotrzebne działanie, skoro 90 proc. personelu medycznego jest zaszczepiona przynajmniej jedną dawką.
Prof. Flisiak uważa, że należy kontynuować działania edukacyjne, zwalczać mity i odpowiednio komentować wystąpienia antyszczepionkowców.
- Trzeba koncentrować się na tych działaniach zwłaszcza w regionach, w których wyszczepienie jest niższe, a więc w województwach wschodnich. Mówić o tym głośno, aby do mieszkańców tych regionów dotarło, że większość Polaków się zaszczepiła, a oni są outsiderami.
Doc. Jan Kochanowicz, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku, również jest przeciwny obligatoryjnym szczepieniom:
- Obowiązkowość szczepień wygenerowałaby niepotrzebne teorie spiskowe. W obliczu przymusu Polacy mogą być bardziej skłonni do chłonięcia różnego rodzaju nieformalnych, niezgodnych z prawdą informacji. Mamy w naturze to, że jeśli coś nam się każe, to stawiamy opór i doszukujemy się w tym jakichś ukrytych celów. Stawiam raczej na rzetelną informację i edukację, która działa. I widać to w naszym środowisku, gdzie ponad 90 proc. personelu USK już się zaszczepiło.
Na promocję stawia też dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego im. J. Śniadeckiego w Białymstoku:
- Jako szpital cały czas zachęcamy do szczepień personel medyczny, który – pracując na pierwszej linii frontu – powinien być zaszczepiony, podobnie jak w przypadku WZW – mówi dr Cezary Nowosielski.
Problem z egzekwowaniem obowiązku
Białostocki mecenas Bartosz Wojda mówi, że pod względem technicznym wprowadzenie obowiązku szczepień jest bardzo proste. To po pierwsze kwestia decyzji politycznej, a po drugie – przeniesienia jej na język prawny w formie ustawy.
- Obowiązek szczepień musiałby zostać wprowadzony mocą ustawy, np. poprzez poszerzenie katalogu szczepień obowiązkowych. Gdyby tak się stało, to należałoby się mu poddać bez dyskusji. Przepisy o randze ustawy korzystają z domniemania zgodności z konstytucją. Jedynie w przypadku orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego stwierdzającego, że obowiązek szczepień narusza prawa człowieka czy normy konstytucyjne, taki obowiązek mógłby być uchylony. Ale dlaczego tak miałoby się stać, skoro już teraz mamy szczepienia obowiązkowe?
Mecenas zwraca jednak uwagę na inną kwestię, a mianowicie możliwość egzekwowania prawa:
- Owszem, sanepid może nakładać określone grzywny, ale pozostaje pytanie, czy np. sądy rodzinne reagowałyby w jakiś sposób w przypadku szczepień osób niepełnoletnich. Już wcześniej obserwowaliśmy problemy z egzekwowaniem szczepień wśród dzieci. Jest to związane z aktywnością ruchów antyszczepionkowych. I pojawiła się wówczas argumentacja, że niezaszczepione dzieci narażają inne osoby na ryzyko zakażenia. Pozostaje więc kwestia, w jaki sposób egzekwować prawo – mówi Bartosz Wojda. - Osobiście jestem zwolennikiem przekonywania i zachęcania, a dopiero gdy te działania pozostają nieskuteczne – sięgania po to, co prawnicy nazywają „państwowym imperium”, czyli po działania władcze ze strony państwa.