Jak zagraniczni studenci mają radzić sobie z rasistowskimi atakami?
Raczej nie chodźcie sami, jeśli jeździcie komunikacją miejską to najlepiej siadajcie w tramwaju czy autobusie koło kierowcy, albo przy innych pasażerach, lepiej nie chodźcie po ulicy z drogim sprzętem albo z rzeczami bardzo cennymi, a jeśli macie kłopoty to od razu dzwońcie na policję - radzili podczas spotkania studentami-obcokrajowcami, którzy kształcą się w Szczecinie, policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji.
O takie spotkanie prosiła policję rektor Zachodniopomorskiej Szkoły Biznesu profesor Aneta Zelek, zaraz po tym jak dowiedziała się, że pod koniec października jeden z jej studentów został pobity jak wychodził z klubu studenckiego „Pinokio”.
- Po prostu się przestraszyłam - mówi rektor Aneta Zelek. - Nie spodziewałam się, że tego typu sytuacje zdarzają się w Szczecinie - dodaje.
W nocy z 25 na 26 października przed klubem studenckim „Pinokio” pobity został student z Włoch. Wychodził z kolegą Kanadyjczykiem. Uderzony został przez innego studenta. „W nos” dostał Włoch tylko dlatego, że ten miał ciemniejszą karnację.
- Student usłyszał pytanie czy nie jest muzułmaninem, ale nie zdążył nawet odpowiedzieć - opowiada Agata Mikołajczak z Zachodniopomorskiej Szkoły Biznesu. - Pobicia nie zgłosił na policję. Ale wylądował w szpitalu. Okazało się, że miał złamany nos. Cała ta sytuacja wyraźnie wskazuje na zdarzenie na tle rasowym. Na naszej uczelni studiuje prawie 50 obcokrajowców. A my musimy ich chronić, dbać o nich, troszczyć się. To w końcu nasi studenci. Poprosiliśmy więc policję o pomoc, aby wyjaśniła obcokrajowcom jak zachowywać się w różnych sytuacjach, ale także jakie prawa i jakie zakazy obowiązują w Polsce w Szczecinie. Okazało się bowiem, że nie wszyscy studenci cudzoziemcy wiedzieli, że w Szczecinie nie można spożywać alkoholu na ulicy, że nie można palić papierosów na przystankach tramwajowych i autobusowych.
- Jednak dobrze byłoby abyście mieli jakiś dokument, który was identyfikuje - poradzili policjanci i od razu wyjaśnili, że taki dokument (a może być to na przykład legitymacja studencka) ułatwia i przyspiesza wyjaśnienie sytuacji, gdy na przykład zatrzymany zostaje ktoś przez policjanta na ulicy.
- Bo jeśli zatrzyma nas patrol policji to trzeba odpowiedzieć mu na podstawowe pytania, czyli jak się nazywamy, skąd jesteśmy i podać adres zamieszkania - mówili policjanci.
- Jeżeli czujecie się zagrożeni, albo spotyka was jakaś nieprzyjemność najlepiej od razu dzwońcie na policję - radził na spotkaniu Marcin Przeworski z komendy wojewódzkiej.
- Ale po co mamy dzwonić jeśli pod numerem alarmowym nikt nas nie rozumie - żalili się studenci. - Bo ilu policjantów zna język angielski. Jeden, trzech, sześciu?
- Lepiej dzwońcie nie na numer 997 a na 112 - podpowiadał Marcin Przeworski. - Jest większa szansa, że pod tym numerem znajdzie się ktoś kto mówi po angielsku.