Jak zamkną szkołę, to we wsi nie będzie już nic
- My tu na takim uboczu żyjemy, w zapomnieniu - mówią mieszkańcy Bukowa. - I jeszcze ta próba likwidacji naszej szkoły! To jakiś dramat.
- A takie widoki witają wszystkich przyjezdnych do Bukowa. O, proszę spojrzeć - Edward Paszuk, mieszkaniec wsi wskazuje na zrujnowany budynek mieszkalny i stojącą tuż obok, również zrujnowaną, starą remizę. - To poniemiecki budynek, kiedyś nawet przystanek tam zrobili, trochę pieniędzy na to poszło, ale co z tego. Po nocach sobie młodzież bale urządzała w środku, wszystko zdewastowane i tak już straszy od lat - opowiada.
Sołtys wsi Marta Mularczyk przypomina, że tu była kiedyś taka stara syrena, która wyła, jak we wsi wybuchał jakiś pożar. - Pamiętam to jeszcze z czasów, gdy byłam dzieckiem. Ale później wszystko rozkradli - wspomina. Jej zdaniem podobny los czeka tutejszą szkołę podstawową, której grozi zamknięcie. - Ten pałac, w którym teraz jest szkoła, już kiedyś był zdewastowany. Wszystko tu rozkradli, jako dzieci ganialiśmy w środku, bawiliśmy się. Później, jak szkołę tu zrobili, to jakoś to odżyło. Gdy zabiorą nam szkołę, to znów w ruinę się zamieni. I już nie będzie tutaj nic... Tylko ta szkoła wszystko jeszcze trzyma.
Dlatego mimo że na razie decyzja o zamknięciu placówki przez urząd miasta w Sulechowie została odroczona, mieszkańcy już teraz zapowiadają strajk i walkę, kiedy przyjdzie taka konieczność.
Całe szczęście, że jeszcze mamy fundusz sołecki
- Wszystko rozchodzi się o pieniądze. A tu nigdy nie ma pieniędzy na nic - zauważają mieszkańcy. - Całe szczęście, że jeszcze mamy fundusz sołecki, to zawsze sobie coś kupujemy, bo tak, to by nic nie było - mówią i wymieniają, co w zeszłym roku udało się za te pieniądze zrobić. We wsi zorganizowano m.in. festyn dla dzieci, zabawę dla dorosłych. - Dzieciaki mogły za darmo pozjeżdżać na zjeżdżalni, dorośli bawili się za darmo. W tym roku też byśmy chcieli to zrobić, ale to chyba będzie trzeba sponsorów poszukać - żartuje sołtys.
Tegoroczny budżet Bukowa wynosi 22 tys. złotych. Połowa tej kwoty zostanie przeznaczona na zakup siedzisk na boisku sportowym. Za część pieniędzy kupiono również wyposażenie do świetlicy socjoterapeutycznej. - Wszystko tam już stare było, do wyrzucenia, to dokupiliśmy, co potrzeba - mówi Marta Mularczyk.
To są zawsze skromne wymagania
Mieszkańcy wsi wspólnie planują, na co wydać pieniądze z funduszu sołeckiego. W tej sprawie zawsze organizowane jest zebranie wiejskie, na którym każdy z mieszkańców daje swoje propozycje. - Ale wie pani, to są zawsze skromne wymagania. Dużo rzeczy by się chciało, no ale co, mało tych pieniędzy... - mówi sołtys.
Dlatego szukają ich, gdzie tylko się da. Gospodynie z Bukowa sprzedawały swoje dania na świątecznym jarmarku w Sulechowie. - Były swojskie pierogi, barszcz z uszkami. Dziewczyny robiły też choinki. Wszystko sprzedawaliśmy i nie powiem, zarobiliśmy parę groszy. I odłożymy to, żeby móc coś kolejnego zrobić. Jakieś pieniądze trzeba mieć, bo z urzędu i domu kultury ich nie dostaniemy... - mówi sołtys.