Mój przyjaciel, wielokrotnie obecny na tych łamach, zacny profesor dendrologii ma trzy pasje: drzewa, ryby i Śląsk Wrocław. O drzewach nie rozmawia. Czasem, w przypływie gorszego humoru, zapyta mnie, czy szyszki już spadają. On pyta mnie! Dendrolog, który o drzewach wie wszystko - mnie, dziennikarza, który nie wie nic. Więc, by się wyłgać, odpowiadam, że terminu spadania szyszek nawet słoneczko z Nowogrodzkiej nie zna. Na razie?
Z rybami też jest kłopot. Podczas, gdy ja mogę rozprawiać o rybach na podniebieniu, on woli o tych w stawie i przede wszystkim o tym, jakimi sposobami je (te ryby, znaczy się) z wody wyciągnąć.
Za to o Śląsku i on, i ja możemy godzinami. Dlatego specjalnie się nie zdziwiłem, kiedy po ostatnim felietonie (w skrócie - po co miastu Śląsk), profesor wysmażył taką oto do mnie epistołę:
„Olku! Czytam i jestem w rozterce. Śląsk gra do dupy (jak widać uczeni też używają obcych wyrazów - AM) mimo „nazwisk”. Bez naprawdę klasowych graczy nie da się stworzyć drużyny marzeń. Dziś potrzeba na to DUŻYCH pieniędzy. To może zapewnić tylko bogaty sponsor, inwestor. Pieniądze miasta to zapchajdziura i nic więcej. Za to jest to, co jest. A drużyna piłkarska jest niestety dziś jedyną, liczącą się sportową wizytówką miasta. Lekkoatletyka to mitingi i indywidualności nie dla miasta (czy wiesz w jakiej miejscowości mieszka Bolt?). Dzisiaj dla mas w większości świata liczy się piłka. Dlatego Śląsk - i to silny - MUSI BYĆ! Nawet kosztem innych inwestycji, nazwijmy je okołokulturowych - World Games, czy Europejska Stolica Kultury. Możemy to przedyskutować. A teraz pozdrawiam Cię serdecznie”.
Natychmiast profesorowi odpowiedziałem. „Bolt mieszka w Kingston na Jamajce, a dyskutować możemy jak najbardziej”.
Otóż zgadzam się z Tobą, profesorze, jak to się teraz mówi, w 87 procentach („87 procent badanych twierdzi, że desmoxan…” itd.). Też uważam, że Śląsk gra tak, jak napisałeś. I faktu tego nie zmienia ostatni mecz, podczas którego sędziowie zVARiowali - (podkr. moje AM). Jestem za obecnością klasowych graczy i potrzebą dużych pieniędzy, które może wyłożyć tylko bogaty sponsor, w żadnym razie miasto. Dlatego zdziwiłem się nieco Twoim stwierdzeniem, że Śląsk musi być silny „nawet kosztem innych inwestycji”. Czyli jednak miasto ma dawać kasę? Nie ma zgody. Nie pisałem nigdzie, że Śląsk musi zniknąć. Niech sobie będzie, ale bez mojego, podatkowego wkładu, którym dysponuje miasto. Na lekkoatletykę - proszę bardzo. Na piłkę - nie. Taka to moja osobista fanaberia.
Rozbawiłeś mnie tą wizytówką miasta. To dobre dla Niecieczy (Bruk-Bet), może dla Nowego Sącza (Sandencja), ale dla Wrocławia, czy Gdańska? NieREALne (podkr. moje - AM)!!! Rozumiesz, o co chodzi. Oczywiście możemy o tej „wizytówce” dyskutować do bólu. Coś mi się jednak zdaje, że pozostaniemy przy swoich zdaniach. Teraz Twoja kolej.
Tak się składa (może przez wzgląd na kalendarz), że sierpień upłynął mi w tym miejscu pod znakiem sportu. Ale mistrzostwa świata w lekkiej, ekstraklasa, czy mistrzostwa Europy w siatkówce (u nas przecież!) wręcz domagają się kilku zdań komentarza. Może z wyjątkiem siatkówki, bo ciągle, gdy naszych oglądam, nerwy mam jak postronki. W każdym razie uważam, że sierpień był kolorowy, zwłaszcza z powodu medali w lekkiej. Jaki będzie wrzesień?
Mam jedynie nadzieję, że wbrew buńczucznym zapowiedziom słoneczka, nie będzie czarny.