Jaki wpływ na polską szkołę będzie miała nauka zdalna? "Osobistego kontaktu z uczniem nie zastąpi nawet najlepsza kamera"
O wpływie nauki zdalnej na przyszłość polskiej szkoły, poziom kształcenia i dalszą pracę pedagogów opowiada Joanna Gadomska, nauczycielka biologii z Żychlina i autorka strony „Biologia z Blondynką”.
Czy ci uczniowie, którzy biorą udział w zdalnej nauce, mogą czuć się w przyszłości "poszkodowani"? Poziom ich wiedzy i przygotowania do nauki w starszych klasach będzie niższy w porównaniu do innych roczników?
Koronawirus zmienia oblicze obecnej edukacji. Zamknięte są szkoły, ale nauka cały czas się odbywa, cały czas można zdobywać nową wiedzę, tylko troszkę w inny sposób. Dostępne są platformy edukacyjne do nauki każdego przedmiotu, z łatwym, bezpłatnym dostępem dla każdego ucznia, niezależnie od poziomu nauczania. Nauczyciele także działają, prowadzą i nagrywają lekcje, aby każdy uczeń mógł poczuć się jak w szkole. Lekcje te można później znaleźć w Internecie, bo nauczyciele chętnie się nimi dzielą i je udostępniają. Również telewizja proponuje lekcje dla uczniów, szkół podstawowych i ponadpodstawowych. Podpowiadamy i podsyłamy uczniom filmiki, animacje, prezentacje, linki do stron, które warto odwiedzić, z których warto korzystać podczas nauki, aby łatwiej zrozumieć nowe zagadnienia.
Czytaj także: Poznań ma otrzymać 100 tys. złotych na laptopy dla uczniów i nauczycieli. Zastępca prezydenta: "To kpina"
To, czy uczeń skorzysta z wszystkiego, co podsuwa mu nauczyciel, to już zupełnie inna bajka. To, czy uczeń osiągnie sukces edukacyjny, ucząc się w domu, czy będzie „poszkodowany” zależy tylko od niego. Nauczyciel jest tylko drogowskazem, przewodnikiem podczas edukacyjnej drogi. Aby uczeń odniósł edukacyjny sukces, sam powinien chcieć poszerzać swoją wiedzę, poszukiwać i odkrywać nieznane zagadnienia, rozwijać własne zainteresowania, doskonalić posiadane umiejętności, rozwijać kreatywne myślenie. Nawet najlepszymi metodami, technikami, czy super informatycznymi gadżetami nie jesteśmy w stanie zmusić ucznia do nauki i własnego samokształcenia. Znając dobrze swoich uczniów, wiemy również, jakie są ich możliwości edukacyjne i do tego powinniśmy dopasować nasze wymagania edukacyjne, aby np. nie przeciążyć za bardzo ucznia, tylko zachęcić go do nauki w tych nowych warunkach, z koronawirusem w tle.
Nauka zdalna okazała się dużym wyzwaniem dla nauczycieli i uczniów. Czy mimo wszystko może przynieść pozytywne skutki polskiej szkole? Może stać się impulsem do dalszego wykorzystywania nowoczesnych technologii przez nauczycieli, którzy do tej pory korzystali jedynie z metod tradycyjnych?
Każda sytuacja czegoś nas w życiu uczy. Okazuje się, że pracując zdalnie, uczymy się wszyscy - uczniowie i nauczyciele. Niektórzy pedagodzy nie mają z tym żadnego problemu, dla wielu jednak jest to wyzwanie. Szczególnie dla tych, którzy pracowali starymi metodami - tylko podręcznik, tablica i kreda. Dzięki innej formie nauki, pracując z komputerem i Internetem, wielu nauczycieli musiało pokonać strach przed nowoczesnymi technologiami i zaprzyjaźnić się z platformami edukacyjnymi, nowymi programami i aplikacjami. Dzięki tej sytuacji nauczyciele stają się bardziej "TIKowi" i wierzę, że po powrocie do szkoły wielu nauczycieli zaprezentuje nowości, których właśnie nauczyli się teraz oraz wzbogaci już na stałe swoje lekcje szkolne o nowe narzędzia.
Czytaj także: Kiedy koniec nauki zdalnej? Najmłodsze dzieci mogą wrócić do szkół wcześniej. Rząd przewiduje różne scenariusze
Dzięki trwającej edukacji zdalnej uczniowie mają szansę na rozwijanie swoich umiejętności informatycznych, wyszukiwania i wykorzystywania informacji z zasobów dostępnych w internecie oraz bezpiecznego poruszania się w cyberprzestrzeni - i to nie tylko na lekcjach informatyki, ale również i na innych przedmiotach, np. biologii. Poza tym uczniowie „uczą się uczyć”, bo niestety wielu z nich ma problem z samodzielnym uczeniem się.
Jak ocenia pani przygotowanie polskiej szkoły do takiej formy nauki? Biorąc pod uwagę to, że zdalna nauka pojawiała się tak naprawdę z dnia na dzień. Nigdy wcześniej ani uczniowie, ani nauczyciele nie mieli do czynienia z edukacją online.
Wszystko co nowe, zawsze jest wyzwaniem. Człowiek potrafi jednak szybko odnaleźć się w nowej sytuacji i wszystkiego się nauczyć, jeżeli tylko ma chęci i pozytywne podejście. Nie byliśmy przygotowani do takiej formy edukacji, gdzie teraz, zamiast siedzących uczniów w ławkach szkolnych, widzimy monitor komputera. O ile go mamy. Nauczyciele z reguły mają swoje komputery, laptopy, gdyż pracujemy na nich każdego dnia, przygotowujemy sprawdziany, karty pracy, szkolne zestawienia, pytania konkursowe, regulaminy wycieczek. Niestety nie każdy uczeń ma dziś swój własny komputer. I tu zaczynają się schody. Edukacja zdalna to sprawny komputer i dostęp do Internetu. Czy w każdym domu można to znaleźć? W dużych miastach z pewnością jest łatwiej niż na wsi czy w mniejszych miejscowościach (np. tu, gdzie ja pracuje). W wielu domach oczywiście komputery są, ale różne wiekowo i mniej lub bardziej wydolne. Czasami komputer jest jeden, a dzieci w domu – dwójka, trójka, czwórka, a do tego są jeszcze rodzice, więc trzeba podzielić się nim z wszystkimi domownikami. Czasami też jest problem z Internetem w domu, niby jest, ale zasięg czasami słaby.
Moi uczniowie mieszkają w różnych miejscowościach, często na wsi z dala od miasta, więc czasami borykamy się tymi problemami. Na cale szczęście dziś już prawie każdy uczeń, przynajmniej ten z mojej szkoły, posiada smartfona, dzięki któremu ma dostęp do edukacyjnego świata. Jako biolog wiem, że nie jest wskazane, aby uczeń zbyt długi czas spędzał przed ekranem smartfona lub komputera, dlatego ważne jest, aby wyważyć czas, jaki uczeń ma przed nim spędzić, podczas lekcji i potem również po lekcji, gdy będzie korzystał z tego smartfona, przeszukując Internet, robiąc jakieś zadania. Ze względów zdrowotnych, każdy musi mieć oddech od komputera i uczniowie i nauczyciele.
Co dobrego zauważa pani w takiej formie edukacji, w przeciętnym dniu pracy i nauki na odległość?
Janusz Korczak, pedagog, teoretyk i praktyk wychowania, twórca systemu pracy z dziećmi, powiedział kiedyś: „Nie takie ważne, żeby człowiek dużo wiedział, ale żeby dobrze wiedział, nie żeby umiał na pamięć, a żeby rozumiał, nie żeby go wszystko troszkę obchodziło, a żeby go coś naprawdę zajmowało.” Dzięki obecnej sytuacji dostrzegamy, że wcale nie jest ważne stworzenie super pojemnego mózgu z mega wielką bazą danych, bo wiele danych możemy znaleźć dziś w Internecie. Ważne jest, aby w procesie edukacji wykształcić i doskonalić takie kompetencje jak logiczne myślenie, analizowanie, poszukiwanie i porównywanie danych. Podczas edukacji domowej wielu uczniów rozwija teraz siebie, swoje zainteresowania, swoją kreatywność i przede wszystkim wiarę we własne możliwości.
Zobacz też: Oprocentowanie kredytów studenckich spadło prawie do zera? Zobacz zestawienie propozycji banków
Widzę u moich uczniów nowy temat, który bardzo ich zainteresował. Starają się go zrozumieć i rozłożyć na czynniki pierwsze. Cieszę się, że teraz mają czas, aby poznać dokładnie coś, co ich zainteresowało. Otrzymując od uczniów prace, widzę, że ich kreatywność i pomysłowość przechodzi czasami moje najśmielsze oczekiwanie, to są często cudowne prace, dopracowane w najmniejszych detalach. Obecna sytuacja spowodowała również, że uczniowie muszą nauczyć się gospodarowania własnym czasem, co wcale nie jest takie łatwe. Widać, że z każdym dniem stają się coraz bardziej systematyczni w swoich działaniach, bo już teraz regularnie kontaktują się ze mną, przysyłając swoje prace.
Czy po tym czasie - od kiedy nauka zdalna trwa - nauczyciele i uczniowie czekają już z niecierpliwością na powrót do szkół? Czy taka forma zaczyna stawać się wygodna i efektywna?
Gdybym tyko mogła, to nawet dziś wróciłabym do szkoły. Nie dlatego, że przy edukacji zdalnej mam więcej pracy, ale z powodu moich uczniów. To oni zawsze byli i będą najważniejszym elementem w tej edukacyjnej machinie. Dla swoich uczniów staram się być nie tylko nauczycielem przy tablicy, ale również mentorem, doradcą, inspiratorem, przyjacielem. Lubię moją pracę, dlatego że spotykam tam fantastycznych młodych ludzi, z którymi mogę realizować świetne projekty edukacyjne czy społeczne, możemy razem działać i tworzyć. No i w szkole mamy przerwy, czas na wypicie wspólnej kawy czy herbaty, czas na pogaduchy, zwierzenia.
W mojej pracy stawiam na relacje i bezpośredni kontakt. Edukacja zdalna jest więc dla mnie dużym wyzwaniem. Pomimo tego, że staram się mieć wirtualny kontakt z moimi uczniami, to niestety nie zastąpi on spotkań osobistych. Wielu uczniów potrzebuje teraz pomocy, wsparcia, zrozumienia, a czasami zwyczajnie pogadać, a ja jestem po drugiej stronie laptopa czy telefonu. Kontaktu osobistego niestety nie zastąpią nawet najlepsze kamery.