Jako region potrafimy wykorzystać sukcesy żużlowych klubów?
Żużlowcy Stali Gorzów są mistrzami Polski, Falubaz Zielona Góra ma brązowy medal
TAK
Jeden sukces potrafi zrodzić kolejne. To doskonale widać!

Jeśli sukces jest jeden - to o rozgłos trudno. Ale jeśli sukcesów jest już kilka, to chwalić można się nimi na prawo i lewo. No i tylko czerpać z tego korzyści...
Pamiętacie czasy, gdy żużlowcy obu naszych drużyn tułali się po zapleczu ekstraklasy? To nie było tak dawno. Ledwie dekadę temu. Kluby szybko wzięły się jednak w garść. Sportowo i organizacyjnie poukładały. Nadszedł czas sukcesów, z których mogą skorzystać inne dyscypliny. Lada moment może nadejść okres, gdy skorzysta na tym cały region.
Złoto ciągnie do złota. I to widać wyraźnie. Gdy kilka lat temu, także przy udziale sponsorów, w Falubazie udało się zbudować drużynę na mistrzostwo Polski, to samo niemal chwilę później udało się w koszykarskim Stelmecie.
W Gorzowie było podobnie. Poukładana organizacyjnie Stal po złotym medalu poszła za ciosem. Reaktywowała drużynę piłkarzy ręcznych, która pnie się do góry. Szczypiorniści awansowali już bowiem na zaplecze su-perligi. I jak na razie są w nim w czołówce. W ich sukcesie, moim zdaniem, spora jest zasługa żużlowców. To oni zbudowali markę, z której teraz mogą korzystać piłkarze ręczni. Nazwa Stal pozwala też funkcjonować futbolistom amerykańskim. Z jednego „pnia” wyrosło już kilka „gałęzi”. Gdy i one urosną w siłę, sukces promocyjny może być jeszcze większy. Trochę inna, ale podobna droga była w przypadku piłkarskiego Falubazu. Śmiem twierdzić, że gdyby żużlowcy z Zielonej Góry nie odnosili sukcesów na torze, to piłkarzy Falubazu nie byłoby w III lidze.
By jednak wypromować region, sam sport nie wystarczy. Jeśli na nasze żużlowe sukcesy uda się namówić do zainwestowania w regionie np. jakiegoś motoryzacyjnego potentata, w Stali czy w Falubazie nikt na takie wykorzystanie ich sukcesu się raczej nie obrazi.
Jarosław Miłkowski
NIE
To nie jest „wielki sport”, tu kisimy się we własnym, lokalnym sosie

Mamy najlepszą żużlową ligę na świecie, a w tej lidze na podium dwa swoje kluby: złotą Stal Gorzów i brązowy Falubaz Zielona Góra. Nic, tylko się cieszyć, zacierać ręce i jako region spieniężać te sukcesy. Jak? No właśnie, tu pojawia się problem. Dwa lubuskie medale - też złoto i brąz - mieliśmy już pięć lat temu. I wybaczcie, ale nie pamiętam, żebyśmy na tych trofeach coś wyjątkowego ugrali. Owszem, na stadionie w Zielonej Górze pojawiały się znane osobistości ze świata sportu, biznesu, mediów, mody. Tylko co z tego? Ja miałem satysfakcję, że przeprowadziłem wywiad z Wojciechem Fibakiem. Gdzieś w telewizji można było zobaczyć Tomasza Karolaka z szalikiem czy też plastronem Falubazu. Obszerne fragmenty serialu „39 i pół” zostały nakręcone w Zielonej Górze... Promocja, promocja i po promocji.
Niestety, żużel to sport charakterystyczny dla małych ośrodków, które powyżej pewnego poziomu nie podskoczą. Wystarczy spojrzeć na liczby: rewanżowy mecz finału ekstraligi w Gorzowie oglądało w stacji nSport+ dokładnie 211 353 telewidzów. Żałośnie niska frekwencja, jak na „wielkie wydarzenie” w „najlepszej żużlowej lidze na świecie”. To nie piłka nożna i nie koszykówka, tu nie ma Ronaldo i nie ma Jordana, tu nie każdy dzieciak może spróbować iść w ślady idola, tu kisimy się we własnym sosie.
Ale żeby nie było, że tylko narzekam, przegadałem sprawę z zaprzyjaźnionym menedżerem sportu. I on uważa, że takie sukcesy nasz region możne przekuć w pieniądz. Tylko potrzebna jest odważna, profesjonalna kampania. Musimy wiedzieć, po co i do kogo ją skierujemy. I krzykliwe, chwytne hasło: „Czy można prowadzić inwestycje bez hamulców/na pełen gaz? Tak! Lubuskie!”. Albo wykorzystać wizerunek Patryka Dudka i Bartosza Zmarzlika: „Lubuskie - tu rozwinęliśmy skrzydła”. U nas o takich pomysłach nie słyszałem.
Szymon Kozica
SONDA. Co jest wizytówką naszego regionu? Czy wykorzystamy sukcesy żużlowców, żeby promować Lubuskie?
Mateusz Turoń, sprzedawca z Gorzowa: - Sukcesy naszej Stali nagłaśniane w mediach to dla naszego miasta najlepsza reklama. Jestem dumny, że w moim mieście jest klub na najwyższym poziomie. To czyni nas rozpoznawalnymi na świecie. Uważam, że ciekawym pomysłem na promocję naszego miasta byłaby też organizacja koncertów na stadionie Stali - coś w rodzaju Stadionu Narodowego w Warszawie, ponieważ jest to idealne miejsce dla takich wydarzeń.
Grzegorz Potęga, współtwórca festiwalu Solanin: - Sport jest tą płaszczyzną, która przynosi zdecydowanie najwięcej korzyści związanych z promocją regionu. W tym kontekście żużel wpisuje się znakomicie. Kolejną taką platformą jest kultura. Imprezy dla różnych grup odbiorców, takie jak nasz Solanin, tworzą pozytywny wizerunek regionu. Ale nie można zapominać o finansach, które w tej sprawie są bardzo istotne.
Bartłomiej Maciejewski, student z Wilkowa: - Myślę, że w naszym województwie brakuje ośrodka kulturalnego, który stałby się symbolem tego regionu. Pewien cykl buduje tradycję, a cykliczne przedsięwzięcia kulturalne z pewnością mogłyby wypromować Lubuskie. Sukcesy naszych żużlowców czy sportowców też mogłyby posłużyć promocji. Sportowcy to osoby pełne pasji, których postawa zwykle jest wzorem do naśladowania.
Tomasz Bazan z Gubina, kibic Falubazu: - Żużel to bardzo dobra reklama naszego regionu i moim zdaniem już działa. I my w tym pomagamy. Kupujemy szaliki i ubrania, jeździmy po całej Polsce. Ostatnio byłem w Oświęcimiu i tam w hotelu skojarzyli żużlowe ozdoby z Zieloną Górą. Właśnie na tym powinniśmy się opierać, jeśli chodzi o promocję. Nasz region słynie z żużla (coraz bardziej, ponieważ mamy dwie bardzo silne ekipy) i oczywiście z wina.
Marek Przedwojski, przedsiębiorca z Żar: - Falubaz jest chyba najbardziej rozpoznawalną marką w kraju. Wydaje mi się, że województwo promuje gospodarka. Jeżdżę na rozmaite targi i widzę na nich nasze firmy, choćby zielonogórski LUG czy żarski Kronopol. Nie wspomnę o średnich przedsiębiorstwach, jak Computernet czy prężnie rozwijający się Wentor. One tworzą nasz wizerunek. W tym kierunku powinniśmy iść.
Waldemar Rycerz, przedsiębiorca z Rzepina:
- W naszym województwie nie mamy żadnej drużyny piłkarskiej wyższych klas, która mogłaby nas promować. Mamy za to żużel w Zielonej Górze, który jest ponad koszykówką, natomiast w Gorzowie jest tylko żużel. Z pewnością te trzy drużyny, zespoły, promują nasze województwo na zewnątrz. Mogę śmiało powiedzieć, że są ambasadorami województwa lubuskiego.