Emocje w nowym województwie śląskim były ogromne. W Częstochowie usłyszałem najgłośniejsze gwizdy w swojej politycznej karierze - wspomina Jan Olbrycht, europoseł, pierwszy marszałek woj. śląskiego.
Województwo śląskie jest oszustwem - mówi prezydent Sosnowca, Arkadiusz Chęciński. Co mówi pan?
Nie słyszałem tej wypowiedzi, ale rozumiem, że jest częścią poważnej debaty. Warto przypomnieć sobie okoliczności reformy administracyjnej. Budowa samorządu gminnego, upodmiotowienie społeczności lokalnych - to było jedno. Ale był też drugi etap, czyli przystosowanie zarządzania sprawami publicznymi do nowych wyzwań. Dyskutowano, czy zostawić małe województwa, bez powiatów, czy pójść w kierunku większych całości, które będą lepiej skrojone pod to, co czeka nas po wejściu do Unii Europejskiej. Gdy ta dyskusja się toczyła, zastanawiano się, do czego właściwie odwołać się, tworząc nowe województwa: do regionalizmów, do poczucia tożsamości, wątków geograficznych czy też po prostu największych miast? Duże regiony musiały obejmować obszary różnych kultur, symbolik, tożsamości. Dlatego tak właśnie zorganizowano np. województwo śląskie. Gdzie tu oszustwo?
Podzielony Górny Śląsk. Do jego części doklejono skrawki innych regionów, a wszystko to nazwano województwem śląskim. Ktoś mógł się poczuć oszukany.
Skrawki? A gdzie indziej, naszym kosztem, ktoś dostał coś dodatkowo? Rząd starał się zbudować całość, która sprostałaby nowym wyzwaniom, łączyła różne interesy. Chyba nie doceniono jednak głębokości niektórych podziałów między regionami.
Jeden sztucznie pogłębiono, powołując woj. opolskie.
Te dyskusje toczyły się w całej Polsce. Np. Żywiec, kulturowo związany z Krakowem, ale też od niego daleko. Pytanie brzmiało: gdzie w przyszłości - w sensie gospodarczym, transportowym, rozwojowym - będzie Żywcowi korzystniej? Zdecydowano, że jednak w Śląskiem, co z punktu widzenia tożsamości Żywiecczyzny było bardzo skomplikowane. Woj. opolskiego pierwotnie nie było w planach, ale reforma wywołała w Opolu potężny ruch społeczny i rząd postanowił wziąć ten argument pod uwagę.
To nie lokalni działacze SLD z Opola wydreptali to u prezydenta Kwaśniewskiego?
Uważam, że ruch ten miał charakter społeczny, a nie polityczny. Nie było jednej siły, która dominowała w protestach przeciw likwidacji woj. opolskiego. Moi koledzy z AWS też byli w nie zaangażowani. To poczucie odrębności było bardzo silne.
I to wystarczyło, by przekonać rząd do powołania małego, biednego województwa?
Spodziewano się, że będzie miało trudniej niż jego sąsiedzi. Wtedy zdecydowano się wysłuchać zintegrowanego, mocnego ruchu społecznego. To trochę jak z brexitem: jeśli mieszkańcy powszechnie wypowiedzieli się za wyjściem z Unii, żaden poważny polityk nie podejmie ostatecznej decyzji wbrew ich woli.
Czy województwo opolskie się sprawdziło?
Jako polityk ze Śląska odpowiem: wciąż minęło za mało czasu, by to ocenić.
Co więc jeśli za 5 lat okaże się, że Opolskie jest niewydolne?
To trzeba będzie zastanowić się nad przyczynami, a nie naruszać strukturę administracyjną. Taki krok wywołałby w kraju efekt domina. Lepiej naprawiać to, co jest, niż przesuwać granice.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień