Jan Tomaszewski ma swoje zdanie i się z nim zgadza

Czytaj dalej
Fot. Grzegorz Gałasiński
Anna Gronczewska

Jan Tomaszewski ma swoje zdanie i się z nim zgadza

Anna Gronczewska

Rozmowa z Janem Tomaszewskim, legendarnym bramkarzem reprezentacji Polski, byłym posłem PiS, a następnie PO.

Niedawno skończył pan 70 lat. Nie wygląda pan...

Może to prawda, kolega powiedział mi niedawno, że wyglądam tylko na 69,5. Ale mówiąc serio, sił mi nie brakuje. Od pewnego czasu stosuję specjalną dietę i codziennie przechodzę 10 tysięcy kroków.

Skąd ten pomysł?

Niemcy stwierdzili, że ludzie po czterdziestce powinni dziennie przejść 10 tysięcy kroków, a oni wiedzą, co robią. W 2006 roku minister zdrowia Niemiec zaprosiła mnie na finał mistrzostw świata w piłce nożnej. Wręczyła mi krokomierz. Nie za bardzo wiedziałem wtedy, co to jest. Początkowo mierzyłem te kroki, później obliczyłem, że to około 1,5 godziny chodzenia. Do tego jeżdżę na rowerze. Robię to w czasie, gdy kiedyś trenowałem, a więc od 9 do 11.00.

Można by pomyśleć, że z pana taki spokojny, ustabilizowany emeryt, ale jest pan osobą tyleż popularną, co kontrowersyjną. Zawsze pan taki był?

Widzi pani, może to dlatego że ja zawsze mam swoje zdanie, z którym się zgadzam. Zawsze interesowałem się wszystkim - sprawami społecznymi, politycznymi. Wiadomo, że nie znam się na wszystkim. Jednak w sprawach społecznych czy politycznych wypowiadam swoje zdanie. Może stąd ta moja kontrowersyjność. Ale do dnia dzisiejszego gdy patrzę w lustro, nie pluję sobie w twarz.

Zmarły niedawno Stanisław Terlecki powiedział o panu, że jest pan typowym polskim szlachcicem, pomieszaniem Bohuna z Kmicicem. Co pan na to?

Całe moje życie związane jest z piłką nożną i uważam, że tej piłce jestem coś winien. Gdy widzę patologie, wynaturzenia, to muszę reagować. A, niestety, nie brakowało ich w naszej piłce. Te „fryzjerskie”, odpuszczanie meczów, brak szkolenia młodzieży. Ja, w przeciwieństwie do niektórych „fachowców”, byłem w prawdziwym, zawodowym futbolu. A niektórzy z nich, w tym dziennikarze, znają piłkę z komiksów. Uważam, że Polacy nie gęsi i swój futbol, swoich futbolistów mają. Tyle że brakuje monitoringu i szkolenia. Przykładem tu są Robert Lewandowski i Arkadiusz Milik. Pojechali na Zachód i przez rok się tam z nich śmiali. Ale wzięli ich w swoje ręce fachowcy i stali się światowej klasy piłkarzami. Wie pani, ja nawet chciałem być trenerem, ale bardzo szybko z tego zrezygnowałem.

Dlaczego?

Bo gdy w zespole piłkarskim coś się dzieje nie tak, to zawsze winny jest trener. Nikt nie widzi, że piłkarze do piątku balują, robią inne antysportowe rzeczy. Trener na Zachodzie bierze odpowiedzialność za wyniki, bo wie, że jego zawodnicy są zawodowcami. Wiedzą, jak się odżywiać, kiedy iść spać. U nas wyników nie ma, to na 90 procent jest to wina piłkarzy. Albo piją, balują, odbiła im sodówka, albo się obrażają. Dlatego zrezygnowałem z trenowania. Zostałem więc komentatorem, dziennikarzem sportowym. Przekazywałem swoje przemyślenia, opinie. Wiele razy byłem za to ciągany po sądach. Gdy zostałem posłem, na komisji sejmowej przed Euro 2012 powiedziałem, że w PZPN jest menelstwo, związkiem powinien się zająć prokurator i należy ustanowić tam kuratora. Zostałem przegłosowany, m.in. przez minister Joannę Muchę, byłych sportowców z PO. Nawet premier Tusk stwierdził: - Jak on już coś powie! A powiedziałem, że wstydzę się takiego związku i reprezentacji. Po Euro 2012, na którym zajęliśmy ostatnie miejsce w najsłabszej grupie i była to największa kompromitacja w historii polskiej piłki, nie wiedzieli, jak się do mnie zwracać. Kiedy 26 października 2012 roku Boniek został prezesem związku, powiedziałem, że ta data będzie ważniejsza niż mecz z Anglią na Wembley. Stwierdziłem też, że za trzy, cztery lata znajdziemy się w pierwszej 30-tce najlepszych drużyn świata. Wtedy byliśmy na 80 miejscu. Pomyliłem się, bo jesteśmy w pierwszej dziesiątce. Szkoda, że jeszcze ekstraklasa nie dorosła do klasy drużyny Bońka.

Jaki był najpiękniejszy moment w pana życiu?

Pozostało jeszcze 55% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Anna Gronczewska

Jestem łodzianką więc Kocham Łódź. Piszę o historii mojego miasta, historii regionu, sprawach społecznych, związanych z religią i Kościołem. Lubię wyjeżdżać w teren i rozmawiać z ludźmi. Interesuje się szeroko pojmowanym show biznesem, wywiady z gwiazdami, teksty o nich.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.