Co zdecydowało, że w Zielonej Górze otwarto konsulat Republiki Słowenii? - pytamy Janusza Jasińskiego, konsula i właściciela klubu koszykarskiego Stelmet.
Został Pan konsulem Słowenii. Jest Pan drugim konsulem tego kraju w Polsce. Dlaczego Słowenia zdecydowała się na otwarcie swojej placówki właśnie w Zielonej Górze?
Polska i Słowenia, mimo różnicy w wielkości tych państw, mają wiele wspólnych cech. Wbrew pozorom jesteśmy podobni. Jesteśmy Słowianami, mamy podobne podejście do patriotyzmu, wartości rodzinnych. Mówiłem Słoweńcom, że jeśli chcą nawiązać bliskie kontakty z Polską, to powinni to robić przez nasze regiony o porównywalnej wielkości do ich kraju. Łączy nas nie tylko międzynarodowy korytarz transportowy, czyli trasa S3, ale i np. winiarstwo, które u nich stoi na wysokim poziomie czy zamiłowanie do sportu, a szczególnie koszykówki. Słowenia ma też podobną do naszej historię, brzemię utraty państwowości.
Konsulat Słowenii w Zielonej Górze obejmuje zasięgiem działania woj. lubuskie i zachodniopomorskie. Szczecin jest dużo większym miastem niż Zielona Góra, dlaczego tej placówki nie otwarto właśnie w tym mieście?
Dla porównania, w Szczecinie jest 15 konsulatów honorowych, u nas był tylko ukraiński i od dziś jest słoweński. Najważniejsi są zaufani ludzie. Moja przygoda ze Sło-wenią to przede wszystkim sport, koszykówka. Podstawową kwestią było to, że mamy w Zielonej Górze trenera Saso Filipovskiego, który jest współautorem sukcesów naszego klubu koszykarskiego, zdobycia tytułu mistrzowskiego, czy Waltera Jeklina. Te osobiste kontakty pewnie zadecydowały.
Czy to Pan starał się o to stanowisko, czy też Słowenia szukała właściwego człowieka do reprezentowania jej interesów?
To ministerstwo spraw zagranicznych Słowenii zwróciło się do mnie 2 lata temu z propozycją otwarcia konsulatu. Cała procedura długo trwała. Trzeba było załatwić wiele formalności, a w tym czasie zmienił się też słoweński rząd. Jestem szczęśliwy, że wybrał właśnie Zieloną Górę. Woj. lubuskie i zachodniopomorskie swoją wielkością są porównywalne do Słowenii. Nam do nich najbliżej i możemy być dla nich ważnym partnerem, choćby przy rozwoju naszego winiarstwa.
Gdzie mieści się konsulat?
W kamienicy przy ul. Reja 6, gdzie swoją siedzibę ma też Organizacja Pracodawców Ziemi Lubuskiej. To dobre miejsce, łatwiej będzie nawiązać współpracę gospodarczą. Chciałbym, abyśmy współdziałali nie tylko w gospodarce, ale i np. kulturze oraz sporcie. Słowenia to mały kraj, ma 2 miliony mieszkańców, jednak ma duże sukcesy. Możemy się od nich wiele nauczyć. Dobrym pomysłem jest też nawiązanie kontaktów naszej uczelni z uniwersytetem w Ljubljanie i wymiana studentów czy kadry naukowej. Słowenia chyba najlepiej poradziła sobie spośród krajów nowej Unii Europejskiej w transformacji. Mają silny przemysł. Chciałbym, żeby ich misje gospodarcze pojawiły się u nas i nasze u nich.
Czy jako konsul honorowy będzie Panu łatwiej wzmacniać koszykarski Stelmet? Może pojawią się jacyś nowi zawodnicy z tego kraju?
Na pewno ułatwi mi to jeszcze kontakty. Nie wykluczam, że może ktoś nowy pojawi się w drużynie. Słowenia ma bowiem doskonały system szkolenia młodych sportowców i trenerów.
Jakie są Pana obowiązki jako konsula?
Głównie pomoc obywatelom Słowenii, którzy wpadną w jakieś kłopoty u nas – chodzi o zorganizowanie np. pomocy medycznej czy prawnej. Wtedy pierwszy telefon powinni wykonać właśnie do mnie. W ich oczach Polska to duży kraj. Patrzą na nas tak, jak my na Niemcy czy Rosję.