Krakowski Oddział IPN i "Dziennik Polski" przypominają. 90 lat temu na igrzyskach w Los Angeles polski zawodnik zdobył złoty medal olimpijski w biegu na dystansie 10 000 metrów.
II Rzeczpospolita to był kraj pełen skrajności. Od demokracji po autorytaryzm, od skrajnej biedy po luksus elit, od braku połączeń kolejowych po Luxtorpedę, od analfabetyzmu po najlepszą kulturę i sztukę. Jednym z intersujących zjawisk był rozwój, szczególnie w miastach, masowego sportu. Efektem tego było m.in. zdobycie 90 lat temu przez polskiego zawodnika złotego medalu na igrzyskach olimpijskich. Tym bohaterem był Janusz Kusociński, chłopak z robotniczych przedmieść stolicy.
Gimnastyka drogą do… niepodległości
Koniec XIX i początek XX wieku to czas rozwoju polskiego szkolnictwa w Galicji. Równocześnie rodziła się myśl upowszechnienia ćwiczeń fizycznych jako sposobu zapewnienia harmonijnego rozwoju młodzieży i zdobywania tężyzny fizycznej. Takie osoby, jak dr Henryk Jordan, zmierzały do uczynienia ze sportu elementu kultury nowoczesnego Polaka. Temu miały służyć Błonia Krakowskie z przylegającym terenem, który stał się parkiem sportowo-rekreacyjnym, dziś nazwanym na cześć inicjatora akcji Parkiem Jordana. W efekcie w Galicji powstały pierwsze kluby sportowe: Lechia i Czarni Lwów (1903 r.), Pogoń Lwów (1904 r.), a z aktualnie istniejących, najbardziej znane Cracovia i Wisła Kraków (1906 r.).
Od 1867 r., dzięki powstaniu we Lwowie Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, rozwijała się promocja gimnastyki. Wkrótce w całej Galicji powstawały towarzystwa gimnastyczne, a ich celem było propagowanie tężyzny fizycznej i przygotowanie do … służby wojskowej w Rzeczpospolitej. Podobny cel miał ruch skautingowy zapoczątkowany w Europie przez Roberta Baden-Powella, a w Polsce w 1910 r. przez Andrzeja Małkowskiego i Józefa Hallera, czy też ruch strzelecki, który był de facto formą przysposobienia wojskowego dla młodzieży gimnazjalnej i akademickiej. Wszystkim bowiem przyświecała idea odzyskania niepodległości, a ruch sportowy był środkiem do celu, według zasady: W zdrowym ciele, zdrowy duch.
W cieniu wojny i polityki
Wybuch Wielkiej Wojny wstrzymał uprawianie sportu w sposób zorganizowany przez społeczeństwo w Galicji i innych regionów, w których ta forma rekreacji stała się atrakcyjna. Paradoksalnie nie oznaczało to zaprzestania uprawiania sportu przez … poborowych w armiach zaborczych i ochotników legionowych. Np. w 1917 r. bardzo popularnym sportem okazała się piłka ręczna, która stała się unikatową dyscypliną obozową w Szczypiornie, gdzie internowano żołnierzy I i III Brygady Legionów. Dlatego do dziś Polacy kibicują szczypiornistom i pasjonują się szczypiorniakiem. Co więcej, powstawały kluby sportowe organizowane przez polskie dowództwo, jak najważniejsza przez cały XX wiek w resorcie wojskowym Legia Warszawa, powołana do życia w 1916 r.
Okres walk o granice państwa polskiego to czas wysypu inicjatyw społecznych powołujących do życia polskie kluby. Na terenach spornych, takich jak Górny Śląsk, kluczowe okazały się pierwsze lata po zakończeniu wojny. Trzy powstania zostały poprzedzone aktywnością najbardziej rzutkich działaczy społecznych, którzy obok orkiestr dętych czy teatrów amatorskich, powoływali do życia kluby sportowe. W tym czasie powstał m.in. Ruch Wielkie Hajduki, późniejszy 14-krotny mistrz Polski Ruch Chorzów. W ten sposób krystalizowało się życie małych ojczyzn, tworzących mozaikę odrodzonej Rzeczpospolitej.
Zaraz po zakończeniu wojny polsko-bolszewickiej zaczęły się kształtować narodowe związki sportowe, takie jak powołany w Warszawie Polski Związek Piłki Nożnej (1919 r.) z siedzibą w Krakowie, czy w Zakopanem Polski Związek Narciarski (1919 r.). Każdy z nich organizował rozgrywki i zawody, wyłaniając mistrzów Polski. Rodził się polski sport w wymiarze państwowym. Jednoczące się inicjatywy działaczy i sportowców poskutkowały powołaniem również 12 października 1919 r. w Krakowie Polskiego Komitetu Olimpijskiego, którego ówczesna nazwa brzmiała Komitet Udziału Polski w Igrzyskach Olimpijskich. Celem tej organizacji stał się udział w igrzyskach w Antwerpii w 1920 r. Niestety, większość z nich stanęła do innych zawodów - w obronie Ojczyzny przed nawałą bolszewicką. Dopiero w kolejnych latach po zakończeniu wojny polscy sportowcy zaczęli odnosić sukcesy na miarę oczekiwań społecznych i swoich możliwości, choć kryzys powojenny nie sprzyjał rozwojowi infrastruktury sportowej.
Złoty „Kusy”
W gorący dzień 31 lipca 1932 r. Janusz Kusociński stanął w Los Angeles do biegu finałowego letnich Igrzysk Olimpijskich na dystansie 10 000 m. Po wyczerpującym biegu zdobył złoty medal pokonując dystans w czasie 30 min 11.4 sek., ustanawiając tym samym nowy rekord olimpijski oraz nowy rekord Polski. Dopiero po zawodach okazało się, jak wielki ból towarzyszył Kusocińskiemu w tym biegu i jak silną osobą okazał się przezwyciężając go. Zaraz po zwycięstwie usiadł na trawie i zrzucił pantofle i można było widzieć przez lornetkę z naszej prasowej loży, że nogi ma całe w bąblach podeszłych krwią - tak złoty bieg Kusocińskiego wspominała dziennikarka Kazimiera Muszałówna. „Kusy” został pierwszym polskim mistrzem. Polki wcześniej miały złoto - 31 lipca 1928 r. w Amsterdamie zdobyła Halina Konopacka w rzucie dyskiem.
Kusociński urodził się Warszawie w rodzinie kolejarskiej 25 stycznia 1907 r. Był za młody, by wziąć udział w walkach w obronie Polski w trakcie wojny polsko-bolszewickiej. W bitwie pod Zamościem w 1920 r. zginął jego starszy brat, Tadeusz. Janusz ukończył w 1925 r. szkołę powszechną, a następnie Warszawską Szkołę Ogrodniczą. Nie został jednak ogrodnikiem, tylko lekkoatletą. Jak głosi przekaz, biegaczem stał się przypadkowo. Podczas zawodów, na których kibicował znajomemu, zabrakło zawodnika do sztafety. Kusociński został poproszony o zastępstwo. Bieg na 800 metrów pokazał w jakim kierunku powinien pójść dalej młody sportowiec, choć miał szczególną skłonność do futbolu. W tym czasie reprezentował RTKS Sarmata Warszawa, następnie Warszawiankę.
Kusociński podjął decyzję, że zostanie biegaczem. O jego sukcesie zadecydowała systematyczność i bardzo intensywne treningi. Nie bez znaczenia było też to, że pierwszym trenerem młodego biegacza został Estończyk Aleksander Klumberg. To on opracował indywidualną metodę treningu Kusocińskiego, tzw. interwałową (pokonywanie odcinków z bardzo dużą intensywnością na zmianę z odcinkami odpoczynkowymi). Był zawodnikiem niezwykle ambitnym, co najlepiej udowodnił w biegu finałowym w Los Angeles. Nazywano go „gigantem pracy treningowej”.
Na jej rezultaty nie trzeba było długo czekać. Już w 1928 roku zaczął bić rekordy krajowe i zdobył mistrzostwo Polski. Po serii zwycięstw w latach 1931–1933 stał się światową legendą biegów średnio i długodystansowych, tym bardziej, że pokonał niezwyciężonych od 1912 r. biegaczy fińskich. Jego sukces w postaci pierwszego złotego medalu olimpijskiego dla Polski miał wielkie znaczenie sportowe, propagandowe, moralne i patriotyczne. Tak o tych „złotych” dniach na Igrzyskach Olimpijskich w Los Angeles pisali 6 sierpnia korespondenci „Przeglądu Sportowego”: „Polska zaznała upajającej satysfakcji triumfu już kilkakrotnie. Kusociński w biegu 10 000 mtr. Walasiewiczówna w biegu 100 mtr. […] wznieśli flagę polską […] na pierwsze miejsce. […] Już dziś stwierdzić można, że występ nasz w X-ej Olimpiadzie był udany i w sporej mierze odpowiedział oczekiwaniom. Przede wszystkim Kusociński wybił się w oczach całego świata sportowego na miejsce, które przed nim zajmował jeden tylko człowiek, legenda sportu współczesnego Paavo Nurmi.”
Niestety, druga część kariery „Kusego” nie była dla mistrza olimpijskiego udana. Wprawdzie jeszcze startował (1933–4), zdobył nawet tytuł wicemistrza Europy na 5000 m (1934), ale ciągle odnawiająca się bolesna kontuzja kolana musiała zakończyć się zabiegiem. Postanowił się dokształcić, zdał maturę, a następnie studia w Centralnym Instytucie Wychowania Fizycznego. Został trenerem, wychowawcą, kontynuował karierę zawodniczą aż do wybuchu wojny.
Ofiara Akcji AB
W momencie wybuchu II wojny światowej stanął jako ochotnik do obrony stolicy, podczas której został dwukrotnie ranny i odznaczony Krzyżem Walecznych. Od 23 listopada 1939 r. pracował jako kelner w gospodzie sportowej „Karczma pod kogutem”. Jeszcze jesienią został członkiem konspiracyjnej Organizacji Wojskowej „Wilki”, pod ps. „Prawdzic”, i objął komórkę wywiadu przy Komendzie Okręgu OWW w Warszawie.
W marcu 1940 r. został wydany przez niemieckiego prowokatora i pojmany przez gestapo, następnie przewieziony na al. Szucha, gdzie poddano go brutalnemu śledztwu. 21 czerwca 1940 r. wraz z m.in. dwoma innymi olimpijczykami: Feliksem Żuberem i Tomaszem Stankiewiczem oraz kilkoma innymi konspiratorami został rozstrzelany w lesie w Palmirach. Zginął wraz z innymi przedstawicielami polskich elit, jak marszałek Sejmu Maciej Rataj, czy jeden z ojców niepodległości, przywódca PPS Mieczysław Niedziałkowski. Zginęli w ramach masowej akcji represji wobec polskich elit określanej przez Niemców kryptonimem Akcja AB.
Zbliżająca się 90. rocznica zdobycia złotego medalu dla Polski przez Janusza Kusocińskiego to nie tylko okazja do przypomnienia tego sukcesu, ale też do pokazania, jak trudna historia Polski odciska swe piętno na mistrzach sportu, których hart ducha widoczny był też w wojennej godzinie próby.