- Jeśli utrzymamy zajmowaną obecnie pozycję, to zagramy w Pucharze Polski - mówi Janusz Walciszewski, prezes koszykarzy Miasta Szkła Krosno, którzy dziś w meczu Polskiej Ligi Koszykówki zagrają w Kutnie z Polfarmexem.
Odpoczął pan w ten weekend od ligowej koszykówki, uspokoił trochę emocje. A może brakowało meczowej adrenaliny?
Śledziłem spotkania z udziałem innych drużyn, zwłaszcza naszych sąsiadów w tabeli. Różnice w środkowej strefie PLK są niewielkie, zatem każdy mecz jest ważny, decydujący o naszym spadku, bądź awansie w ligowej stawce.
Ostatnie dwa zwycięstwa sprawiły, że awans do play-offów staje się coraz bardziej realny.
Staramy się żyć najbliższym meczem, nie roztaczać wizji dotyczącej przyszłości. Jest dobrze, ale nie ma co się upajać i odlatywać. Do końca pierwszej rundy zostały dwa mecze, i gdybyśmy utrzymali zajmowaną obecnie 8 pozycję, to zagralibyśmy z najlepszymi w Pucharze Polski. Mamy więc konkretne cele na najbliższe kilkanaście dni.
Dłuższe ostatnio przerwy między meczami wpływają jakoś na formę zawodników?
Szkoleniowiec przygotował nowy mikrocykl treningowy, dostosowujący zajęcia do terminarza. Częstotliwość rozgrywania spotkań nie ma chyba większego wpływu na naszą dyspozycję. Zresztą między świetnym meczem z Kingiem Szczecin, a równie udanym występem w Dąbrowie Górniczej mieliśmy kilkanaście dni przerwy i czas ten w żaden sposób nie wpłynął na obniżkę formy.
8 wygranych w 14 meczach, to jak na beniaminka znakomity wynik. Na ile zwycięstw liczył pan przed sezonem?
Kalkulowałem, że 8-10 wystarczy do utrzymania i o takim bilansie myślałem. Rzeczywistość przerosła oczekiwania, jest zdecydowanie lepiej niż ktokolwiek przed rozgrywkami zakładał. Ale dmuchamy na zimne, rywale się dozbrajają, wszyscy chcą wygrywać, osiągać coraz lepsze wyniki, dlatego cały czas trzeba być czujnym i jak najlepiej przygotowywać się do kolejnego spotkania.
Miasto Szkła też nie próżnuje w kwestii transferów. Ostatnio sprowadziliście Szweda, Dino Pitę.
To kolega z reprezentacji Szwecji Chrisa Czerapowicza. Liczymy, że szybko zaaklimatyzuje się w Krośnie i wkomponuje w zespół. Może i dobrze, że mieliśmy dłuższą przerwę, bo dzięki temu Dino dostał więcej czasu na zgranie z drużyną i dostosowanie się do naszego stylu.
Można być optymistą, bo dotychczasowe doświadczenia z transferami Miasto Szkła ma jak najlepsze. Trener miał wolną rękę w sprowadzaniu zawodników, czy konsultował swoje decyzje z zarządem?
Rozmawiać zawsze trzeba, bo nikt nie jest nieomylny. Zresztą transfery rozpatruje się nie tylko pod względem sportowym, ale i finansowym. Oczywiście szkoleniowiec obserwuje zawodnika i ma najwięcej wiedzy na jego temat, jednakże decydując się na zakup musi brać pod uwagę możliwości finansowe klubu. Michał Baran miał trenerskiego supernosa. Czerapowicz, Maddox, Woolridge, to nie tylko świetni gracze, ale również ludzie. Kulturalni, eleganccy panowie. Naprawdę, można o nich mówić wyłącznie pozytywnie.
Nie boi się pan, że po sezonie wszyscy opuszczą Krosno i pójdą do klubów mocniejszych finansowo?
Na pewno będzie trudno ich zatrzymać. Każdy ma swoje ambicje i marzenia, zarówno te finansowe, jak i sportowe. Zawodnik chce się rozwijać, grać o najwyższe cele, zatem normalne wydaje się rozpoczęcie kolejnego zawodowego etapu w życiu. Ale to dopiero przed nami. Nie zaprzątamy sobie tym głowy, cieszymy się bieżącym sezonem i walczymy o kolejne zwycięstwa.
Jeśli będzie ich więcej i wyższa pozycja w tabeli, to może pojawią się kolejni sponsorzy i uda się zatrzymać obecnych obcokrajowców?
Bardzo byśmy wszyscy chcieli. Na razie doceniamy to, co mamy i dziękujemy naszym ym darczyńcom oraz kibicom wypełniającym halę.