Beata Terczyńska

Jarosław Gowin: Uczelnie są nie tylko po to, żeby kształcić, ale też uprawiać naukę

Nie będziemy narzucać uczelniom żadnych rozwiązań, jeśli chodzi o egzaminy wstępne - mówi Jarosław Gowin. Fot. Krzysztof Kapica Nie będziemy narzucać uczelniom żadnych rozwiązań, jeśli chodzi o egzaminy wstępne - mówi Jarosław Gowin.
Beata Terczyńska

Z Jarosławem Gowinem, ministrem nauki i szkolnictwa wyższego rozmawiamy m.in. o tym, jak zmieni się sposób finansowania uczelni oraz czy zagłosuje za obniżeniem wieku emerytalnego.

Zapowiada Pan zmianę sposobu finansowania uczelni. Dlaczego?

Obecnie poziom finansowania uczelni uzależniony jest przede wszystkim od liczby studentów. W warunkach niżu demograficznego doprowadziło to do swoistej pogoni za kandydatami na studia. Uczelnie przyjmują każdego chętnego, który wyrazi chęć studiowania. W ten sposób masowość kształcenia przyczynia się do obniżenie jego jakości. Wiedza o tym jest powszechna , ale przymykano na nią oczy. Nie będę tego dłużej tolerować. Od tego jest rząd, żeby rozwiązywał problemy, a nie zamiatał je pod dywan, czy udawał, że nie istnieją.

Rozwiązanie, które proponuje MNiSW ma sprawić, że liczyć się będzie proporcja między liczbą studentów a liczbą pracowników naukowych.

Proporcja między studentami a kadrą dydaktyczną jest zaburzona - nauczycieli akademickich jest zbyt mało, jak na liczbę przyjmowanych studentów. W oczywisty sposób wpływa to na obniżenie poziomu nauczania. Proponowany przez nas algorytm finansowy wprowadzi wskaźnik SSR, czyli Student Stuff Ratio, który ustali relację studentów i doktorantów do kadry. MNiSW określiło na podstawie analiz, że referencyjny wskaźnik SRR powinien wynosić od 11 do 13 - a więc na 11-13 studentów będzie przypadał jeden nauczyciel akademicki.

Oprócz tego, chcemy dowartościować finansowo te szkoły wyższe, które zwiększą umiędzynarodowienie. Wreszcie, w większym niż do tej pory stopniu, chcemy dofinansować uczelnie, gdzie kadra prowadzi badań naukowe na wysokim poziomie.

Będzie to dotyczyć w uczelni publicznych, jak i niepublicznych?

Mówimy tylko o publicznych szkołach wyższych. Uczelnie niepubliczne nie są dofinansowywane ze środków budżetowych i nie będą. Ale skoro o tym mówimy chciałbym podkreślić nie tylko cel tzw. Ustawy 2.0, ale też to, w jaki sposób powstaje nowa ustawa o szkolnictwie wyższym. Po raz pierwszy nie jest pisana przez ministra i urzędników ministerialnych, ale w szerokim dialogu ze środowiskiem akademickim. Ogłosiliśmy konkurs, w którym wyłonione zostały trzy zespoły składające się z czołowych polskich naukowców, a także studentów i pracowników administracyjnych uczelni. Efektem pracy będą trzy niezależne dokumenty, w których pierwotne założenia będą zestawione z opiniami środowiska oraz wynikami przeprowadzanych konsultacji. Te kompletne sprawozdania zostaną przedstawione we wrześniu 2017 r. na Kongresie Polskiej Nauki i posłużą do stworzenia nowej ustawy, która wejdzie w życie w 2018 roku.

Wrócą egzaminy na studia?

To autonomiczna decyzja każdej uczelni. MNiSW w nowej ustawie chce jeszcze poszerzyć zakres autonomii uczelni, więc tym bardziej nie będziemy narzucać żadnych rozwiązań, jeśli chodzi o egzaminy wstępne.

Wspomniał Pan, że doceniane będą szkoły wyższe zabiegające o umiędzynarodowienie. Dlaczego to takie ważne?

Umiędzynarodowienie jest naszą piętą achillesową. Studenci zagraniczni stanowią obecnie 4% uczestników zajęć na naszych uniwersytetach. Tylko 3,5% kierunków studiów prowadzonych jest w Polsce w języku angielskim. Jeżeli chodzi o kadrę naukową, sytuacja wygląda jeszcze gorzej, zaledwie 2,5 proc. to wykładowcy zagraniczni. Spotkaliśmy się 20-21 października Rzeszowie, aby dyskutować o tym, w jaki sposób zmienić tą sytuację. Powinno nam zależeć także na ściąganiu studentów z Europy Zachodniej, czy Chin. Spędziłem ostatnio tydzień w Chinach, gdzie rozmawiałem z ministrem nauki, edukacji i wicepremier o zacieśnieniu współpracy gospodarczej, ale przede wszystkim o zwiększeniu wymiany studentów. Zależy mi, aby na polskich uczelniach pojawiło się wielokrotnie więcej studentów z Chin, niż tysiąc Chińczyków, którzy studiują w Polsce obecnie. Polskę stać na to, by - wzorem najlepszych uczelni na świecie - kształcić najzdolniejszych studentów, zatrudniać wybitnych światowych badaczy i umożliwiać międzynarodowy rozwój krajowym specjalistom, Chcę, żeby do Polski wrócili wybitni specjaliści, którzy nie mieli szans na rozwój w kraju. Przez przeszło 200 lat byliśmy drenowani przez inne kraje z najzdolniejszych umysłów, najwybitniejszych naukowców. Stać nas już dzisiaj, finansowo i organizacyjnie, żeby ten wektor drenażu mózgów odwrócić.

A co ze słabszymi uczelniami. Będą likwidowane?

Chciałbym, żeby nie było słabych uczelni, ale to nie znaczy, że jakakolwiek publiczna uczelnia musi zniknąć. Chcę ocalić każdą publiczną placówkę, ale pod warunkiem, że będzie dobrze kształcić. Nie ma konieczności likwidowania, ale może należy rozważyć łączenie uczelni. Zjawisko konsolidacji jest powszechne w Europie Zachodniej, zresztą i Uniwersytet Rzeszowski powstał w wyniku tego procesu. W Krakowie od lat mówi się o połączeniu Akademii Górniczo-Hutniczej i Politechniki Krakowskiej, w wielu miastach trwają rozmowy między uniwersytetami a akademiami medycznymi. Takie działania należy wspierać.

Czy to sprawi, że uda się w Polsce zatrzymać młodych, zdolnych studentów, którzy dziś przyszłość widzą za granicą?

Zależy mi, aby zatrzymać tych, którzy jeszcze nie wyjechali, ale również chcemy zorganizować akcje powrotów najlepszych polskich badaczy, którzy są rozsiani po uniwersytetach całego świata Na polskich uczelniach nie widzieli dla siebie perspektyw i trzeba im je stworzyć. Dlatego chcę uruchomić Narodową Agencję Wymiany Akademickiej. Zadaniem NAWA będzie zatrudnianie najlepszych naukowców na uczelniach w kraju, umożliwianie wymiany studenckiej, zagwarantowanie możliwości powrotu polskim badaczom pracującym zagranicą. Nasze uczelnie od lat spadają w światowych rankingach. Przyczyną są masowość kształcenia i bardzo niski poziom umiędzynarodowienia, dlatego tak ważne są te zmiany.

Na ile realna jest reforma emerytalna?

Reforma emerytalna na pewno zostanie uchwalona w najbliższym czasie. Są na ten cel zapewnione pieniądze w budżecie. Pytanie tylko, czy to się powinno stać jesienią 2017 r. czy nieco później. Namawiam moich kolegów, żeby rozważyli opóźnienie obniżenia wieku emerytalnego. Jeżeli wprowadzimy rozwiązanie, jakie zaproponował pan prezydent, to w ciągu pięciu lat z rynku pracy zniknie ok. 1,5 mln osób. To jest 10 procent pracowników, co na pewno wpłynie na tempo rozwoju naszej gospodarki. Musimy uczciwie przeanalizować wszystkie plusy i minusy tego rozwiązania. Jedno jest pewne- na pewno dotrzymamy obietnicy wyborczej. Wiek emerytalny zostanie obniżony. Kwestią do dyskusji są szczegóły wprowadzenia tych zmian.

Partyjni koledzy słuchają pana namów?

Niektórzy tak, np. premier Morawiecki, ale są i tacy, którzy się krzywią. Ja nigdy nie byłem zwolennikiem obniżenia wieku emerytalnego. Mam nadzieję, że sam będę pracował jak najdłużej. Oczywiście, nie jest to model, który bym chciał każdemu polecać. Natomiast rozumiem, że polityka wymaga sensownych kompromisów. Elementem tego kompromisu w obozie Zjednoczonej Prawicy jest to, że wszyscy podniosą rękę - również ja - za obniżeniem wieku emerytalnego, bo to jest jeden ze sztandarowych projektów głównej partii naszego obozu, czyli PiS. W zamian za to posłowie Zjednoczonej Prawicy równie jednomyślnie będą popierali rozwiązania obniżające podatki i wskazujące ułatwienia w prowadzeniu działalności gospodarczej.

Beata Terczyńska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.