Jeden z najstarszych mieszkańców Katowic. Jaki jest sekret jego długowieczności? [WIDEO]
Pani autem przyjechała? Tak? Wy teraz tak długo nie pożyjecie, każdy samochód ma. Ja to pamiętam, jak po ulicach konie jeździły, nie samochody. A jak gdzieś się człowiek wybierał, to tylko pieszo – opowiada Józef Galla, jeden z najstarszych katowiczan. 2 lipca obchodził 105. urodziny, ale że jubileusz zacny, to i gratulacje przyjmuje już drugi tydzień. My odwiedziliśmy go w poniedziałek.
Jeden z najstarszych mieszkańców Katowic. Jaki jest sekret jego długowieczności? [WIDEO]
Pani autem przyjechała? Tak? Wy teraz tak długo nie pożyjecie, każdy samochód ma. Ja to pamiętam, jak po ulicach konie jeździły, nie samochody. A jak gdzieś się człowiek wybierał, to tylko pieszo – opowiada Józef Galla, jeden z najstarszych katowiczan. 2 lipca obchodził 105. urodziny, ale że jubileusz zacny, to i gratulacje przyjmuje już drugi tydzień. My odwiedziliśmy go w poniedziałek.
Mimo wieku pan Józef jest niezwykle sprawny. O mieszkanie na Janowie sam dba. Na półkach ma sporo pamiątek i figurek, wszystkie je na urodziny sam odkurzył. Chwali się, że serwetki, a ma ich w domu całe mnóstwo, też sam dzierga. Sąsiadka, która w trakcie naszej rozmowy, wpada sprawdzić, czy wszystko w porządku, dyskretnie kiwa głową: to prawda. Sąsiadki pomagają, ale tyle, ile trzeba, jedna myje okna, inna pilnuje, żeby nikt obcy jubilata nie nachodził. Z resztą pan Józef radzi sobie sam.
Urodził się w Szopienicach. Z czasem rodzina przeniosła się do Nikiszowca, a dziś pan Józef mieszka w Janowie. Pamięć ma doskonałą. Doskwiera mu jedynie słaby słuch. Przeprasza też podczas spotkania, że niewyraźnie mówi.
Tajemnica jego długowieczności? - Ja jestem od początku nie palący, nie pijący, żadnej wódki, za to dużo mięsa królików – opowiadał. Sportów pan Józef nie uprawiał. - Tylko robota. My za Niemca nie znali co to niedziela, co to sobota. Jak się Związek Radziecki pojawił, to samo było – wspomina.
Pracował w sumie 45 lat. Cały ten czas na kopalni, na dole. Najdłużej na kopalni Wieczorek w Nikiszowcu, zanim poszedł na emeryturę dorabiał jeszcze na pół etatu na kopalni Staszic. W 1952 roku miał zresztą pod ziemią wypadek, został przysypany węglem. - 8,5 miesiąca leżałem w szpitalu, ale potem wróciłem na kopalnię – dodaje.
- Wtenczas samochodów nie było, dziś każdy ma i ludzie nie pożyją tyle, co ja, bo ja dużo chodziłem – klaruje pan Józef.
Co ciekawe katowiczanin z Janowa jest nie tylko jednym z najstarszych mieszkańców Katowic, ale przez długi czas wraz z żoną był rekordzistą pożycia małżeńskiego. W katowickim Urzędzie Stanu Cywilnego kilka lat temu odbierali medale za 75-lat małżeństwa, to absolutny rekord w stolicy aglomeracji. Żona pana Józefa zmarła. Natomiast gdy przyznawano im medale, leżała w domu chora, wówczas na uroczystości był tylko pan Józef. Jego słowa Mirosław Kańtor, kierownik USC wspominał podczas tegorocznych złotych godów. - Opowiadał, że nigdy nigdzie jej nie odda, bo ślubował opiekę nad nią - wspomina Kańtor.
Żonę – Martę – pan Józef wspomina często. Pobrali się w 1927 roku. - Dobrze my żyli – mówi. W mieszkaniu pełno jest ich wspólnych zdjęć, ze ślubu i z młodości. Doczekali się trójki dzieci, pięciu wnuków, dziesięciu prawnuków i dwóch praprawnuków.
Łącznie w Katowicach żyje obecnie 69 osób, które ukończyły 100 lat. Najstarszym mieszkańcem jest 107-latka. Potem jest dwóch 105-latków, w tym pan Galla. 104-latków jest aż siedmiu, w tym pięć kobiet i dwóch mężczyzn. 103-latków sześciu, cztery kobiety i dwóch mężczyzn. Osób w wieku 102 lat mamy pięć, 3 kobiety i dwóch mężczyzn, 101- latków jest z kolei aż 15, w tym 12 kobiet i trzech mężczyzn. - Zaś 100-latków jest w Katowicach 33, w tym 22 kobiety i 11 mężczyzn – dodaje Barbara Jędralska z Wydziału Spraw Obywatelskich w Katowicach.