Jedna pielęgniarka na 30 łóżek? Gorzej być nie może
Braki w personelu, jedna pielęgniarka na 30 łóżek. Czy w ZOL faktycznie jest tak źle jak przedstawia Czytelnik? Właściciele twierdzą, że nie
Zgłosił się do nas Czytelnik, którego bliska osoba przebywa w gubińskim ZOL. - Sytuacja jest tragiczna. Problemy z pieniędzmi dla pracowników, brak personelu. Od dwóch tygodni jest gorzej niż źle – opisuje sytuację mężczyzna. – Tam jest ponad 30 osób i nie ma się nimi kto opiekować. To niedopuszczalne – zaznacza gubinianin, który jest zaniepokojony zdrowiem oraz bezpieczeństwem przebywającego tam krewnego.
ZOL w Gubinie, podobnie jak szpital w Krośnie Odrzańskim, jest zarządzany przez prywatną spółkę Nowy Szpital z siedzibą w Szczecinie. Wiele razy pracownicy zgłaszali problemy, które piętrzyły się w krośnieńskiej placówce. Okazuje się, że w Gubinie również nie jest lepiej. Inaczej twierdzą przedstawiciele spółki, którzy zaznaczają, że nie ma powodów do obaw.
- W ZOL w Gubinie przebywa 33 pacjentów. Opiekuje się nimi 13 pielęgniarek i opiekunek medycznych. Oprócz tych pracowników w zespole są również rehabilitanci, specjalista od terapii zajęciowej, logopeda i lekarze. Zdarzają się różne sytuacje ale pacjenci są zabezpieczeni i nie ma powodu do obaw - przedstawia Marta Pióro, rzecznik prasowy prywatnej spółki Nowy Szpital.
Zapytaliśmy o zdanie gubińską lekarkę doktor Elżbietę Strońską. Lekarka potwierdza wersję Czytelnika z Gubina. - Tutaj jest ten sam problem co praktycznie wszędzie, a mianowicie brak obsady pielęgniarskiej - mówi dobitnie. - Dotyczy to wszystkich oddziałów. Cały czas zarzuca mi się, że robię szum wokół szpitala. Ale będę go robiła, ponieważ sytuacja jest tragiczna, a najważniejsze jest to, żeby każdy miał dostęp do odpowiedniej opieki - zaznacza Strońska.
Cały czas zarzuca mi się, że robię szum wokół szpitala
Pani doktor podkreśla, że oddział pediatrii w szpitalu w Krośnie Odrzańskim pracuje „na jednej pielęgniarce”. - Każdego dnia jest obawa czy taka obsada wystarczy. I w ZOL jest podobnie. Po prostu nie ma opieki pielęgniarskiej. Jest tam ponad 30 łóżek, a w nich osoby przewlekle chore. Jedna pracowniczka nie jest w stanie tego obsłużyć, zwłaszcza, że są to pacjenci w stanie leżącym. Trzeba zmienić pampersa, dać mu jeść - wyjaśnia Strońska. - To jest paranoja. Zarówno szpital jak i ZOL jakoś ciągnie resztkami sił kadrowych. Dziury w dyżurach zatykane są z dnia na dzień - dodaje.
Zarówno szpital jak i ZOL jakoś ciągnie resztkami sił kadrowych
Mówi również o kiepskiej sytuacji finansowej. - Brakuje pieniędzy na wypłacanie wynagrodzeń, na bieżące funkcjonowanie placówek. To jest dramat - opisuje lekarka.
Kłopotów w szpitalu jest dużo więcej. Jeszcze miesiąc temu pisaliśmy o likwidacji jednej z karetek. Od ponad trzech lat pracownikom nie zostały wypłacone świadczenia socjalne.
Przedstawiciele prywatnej spółki zapewniają, że placówki da się jeszcze uratować. W te zapewnienia nie wierzą już radni powiatowi oraz starosta Mirosław Glaz, który na początku sierpnia apelował do prywatnego właściciela do oddania szpitala. - Powinniśmy się rozstać. Poradzimy sobie. Oddanie szpitala w prywatne ręce to był wielki błąd. Nasza współpraca się skończyła. Oddajcie nam szpital - podkreślał.
Rozmowy z przedstawicielami spółki trwają, ale procedura nie będzie jednak prosta, gdyż umowa z prywatną spółką obowiązuje jeszcze przez ... kilkanaście lat.