Jednego człowieka skatowali na śmierć. Drugi ledwo przeżył
W minionym tygodniu ostatni z trzech oskarżonych w sprawie brutalnego pobicia bezdomnych w Białymstoku usłyszał prawomocny wyrok. To dwa lata więzienia. Pozostali sprawcy już odsiadują 6 lat. - To była eskalacja nieludzkiej agresji – ocenił sąd.
Było to 23 stycznia 2019 r. W opuszczonym budynku przy ul. Poleskiej grupa osób spożywała alkohol. Wśród nich byli oskarżeni Paweł S., Mariusz R. oraz Marek Z. Mieli wtedy od 35 do 57 lata.
Według ustaleń sądu, między Markiem Z. a jednym z biesiadników doszło do kłótni a potem rękoczynów. Ten drugi zarzucił oskarżonemu kradzież wspólnych pieniędzy przeznaczonych na zakup trunku i papierosów. W pewnym cała trójka podsądnych rzuciła się na oskarżyciela. Napastnicy bili go pięściami, kopali w twarz i inne części ciała.
Po chwili spokoju wybuchła kolejna awantura. Tym razem między Pawłem S. a drugim pokrzywdzonym. Oskarżony miał pretensje, że ten nie dorzuca się do alkoholu. Agresja słowna przerodziła się w bicie. S. uderzył mężczyznę pięścią w twarz. Do zadawania ciosów dołączyli się pozostali dwaj oskarżeni. Przestali zadawać ciosy, gdy ofiara nie dawała już oznak życia. Przestraszyli się. Paweł S. pobiegł do pobliskiego budynku, aby wezwać pomoc.
Na miejsce przyjechała policja i pogotowie. Jeden z pobitych mężczyzn już nie żył - – później okaże się, że doznał urazu mózgu z krwiakiem podtwardówkowym, miał też złamany mostek i nos. Załoga karetki stwierdziła zgon. Drugiego pokrzywdzonego, który leżał zakrwawiony przy ścianie, zabrano na SOR. Katowany mężczyzna był w stanie ciężkim. Miał masywny uraz twarzoczaszki oraz złamane żebra.
Na miejscu zdarzenia od razu zatrzymano podejrzanych. Trafili do aresztu. Nie przyznali się w całości do stawianych im zarzutów udziału w pobiciu i w pobiciu ze skutkiem śmiertelnym. W swoich wyjaśnieniach umniejszali swoją rolę lub przerzucali się wzajemnie odpowiedzialnością.
Pierwszy ruszył proces przeciwko Pawłowi S. i Mariuszowi R. Karani w przeszłości m.in. za kradzieże, włamania i rozbój, tym razem usłyszeli w pierwszej instancji wyroki po 6 lat więzienia. Mieli też zapłacić pokrzywdzonemu po 7 tys. zł każdy (w ramach częściowego naprawienia szkody). Groziło im do 10 lat. Obrońcy złożyli odwołanie, wnioskując o uniewinnienie od zarzutu śmiertelnego pobicia, łagodniejszą sankcję lub ponowny proces.
Adwokaci mieli wątpliwości dotyczące przyczyny zgonu pobitego mężczyzny. Chodzi o to, że co prawda miał on poważne obrażenia, ale również okazało się, że w jego organizmie było - jak to ujęli w swoich apelacjach obrońcy - "śmiertelne stężenie" alkoholu, przekraczające 4 promile.
Żeby przesądzić tę kwestię, zanim doszło do zamknięcia apelacyjnego przewodu sądowego, przesłuchana została biegła - lekarz z Zakładu Medycyny Sądowej, która przeprowadzała sekcję zwłok zmarłego, a potem sporządzała opinie dla potrzeb procesu. Jak zeznała, stężenie alkoholu - choć był to już tzw. poziom toksyczny, uznawany za groźny dla życia - wcale w tym przypadku nie musiał być śmiertelny, zwłaszcza u osoby nadużywającej alkoholu. W ocenie biegłej, to krwiak podtwardówkowy i wykrwawienie były przyczyną zgonu, a poziom alkoholu w organizmie mógł jedynie samo krwawienie nasilić.
M.in. na tej podstawie sąd wyższej instancji oddalił apelację obrony.
- To była eskalacja nieludzkiej agresji - uzasadniała orzeczenie sędzia Alina Kamińska.
Sąd drugiej instancji oddalił również apelacje obrony w kwestii złagodzenia orzeczonych sankcji.
- Okazana przez sprawców skucha i żal nie stanowią dostatecznej przeciwwagi dla okoliczności tego zdarzenia: działania pod wpływem alkoholu, z wyjątkową brutalnością, z błahego powodu. Także właściwości i warunki osobiste oskarżonych, w powiązaniu z ich uprzednia karalnością wskazują na potrzebę ich izolacji od społeczeństwa na jak najdłuższy okres - tłumaczył sąd apelacyjny.
Podkreślił, że kary łączne po 6 lat pozbawienia wolności mogą być wręcz uznane za rażąco łagodne. W wyniku zdarzenia jeden z pokrzywdzonych zmarł, a drugi „cudem” uszedł z życiem. Z uwagi na kierunek wniesionych środków zaskarżenia (nie było wniosku śledczych o wymierzenie surowszych sankcji) sąd odwoławczy nie mógł jednak dokonać zmiany orzeczenia w tym zakresie.
Wyrok wobec Pawła S. i Mariusza R. uprawomocnił się już w marcu.
Sprawa Marka Z. została wyłączona z głównego postępowania. Powód? Choroba oskarżonego, który nie mógł fizycznie uczestniczyć w procesie z pozostałymi. W jego sprawie dopiero w lipcu zapadło pierwsze orzeczenie. Sąd Okręgowy w Białymstoku skazał Z. za ciężkie pobicie jednej osoby, ale uniewinnił od śmiertelnego pobicia drugiego bezdomnego – czyli cięższego zarzutu. Za to Marek Z. otrzymał karę 2 lat więzienia. Ma też, podobnie jak reszta sprawców, wypłacić ofierze 7 tys. zł tytułem częściowego zadośćuczynienia.
Kilka dni temu, 23 listopada, sprawa trafiła na wokandę sądu odwoławczego. Tym razem wszystko z powodu apelacji prokuratora. Ten nie zgodził się z wyrokiem w części uniewinniającej. Wnioskował o uchylenie orzeczenia w tym zakresie i cofnięcie sprawy do ponownego rozpoznania. Przywoływał opinię biegłego psychologa i medyka sądowego, wyniki badań DNA śladów zabezpieczonych na miejscu zdarzenia, w tym krwi na odzieży, a także obciążające zeznania jednego ze świadków.
Obrona chciała utrzymania orzeczenia w mocy. Adwokat Marka Z. podkreślał, że sąd pierwszej instancji skrupulatnie i prawidłowo ocenił zebrany w sprawie materiał dowodowy, w tym także wiarygodność (a raczej brak) przywołanego świadka. Ponad to zdaniem obrońcy, jego klient był w chwili zdarzenia najbardziej upojony alkoholem ze wszystkich oskarżonych, więc nie byłby w stanie zadawać ciosów.
Po mowach końcowych stron, głos zabrał sam Marek Z.
- Jestem niewinny. Nic nie zrobiłem. Błędem było, że tam przebywałem – powiedział.
Po naradzie Sąd Apelacyjny w Białymstoku jeszcze tego samego dnia ogłosił swoją decyzję. Oddalił odwołania prokuratora i utrzymał wyrok w mocy. Jest on prawomocny. Już wcześniejszy sąd na poczet orzeczonej kary 2 lat pozbawienia wolności zaliczył oskarżonemu okres tymczasowego aresztowania. Mężczyzna odpowiadał w procesie z wolnej stopy.