Jednoczenie opozycji w wykonaniu Schetyny wygląda dziwnie
Czy zostanie twarzą koalicji antyPiS-owskiej, wygra jesienią wybory parlamentarne i będzie premierem? Dziś wiele wskazuje na to, że ten piętrowy, skomplikowany plan może się Grzegorzowi Schetynie nie udać.
Niezniszczalny. Wyrobiony polityk, twardy jak skała. Uparty, milczący, nie jojczy - takie opinie od lat wydawali o Grzegorzu Schetynie politycy, zarówno koledzy z partii, jak i polityczni przeciwnicy. Profesor Jadwiga Staniszkis twierdziła, że to człowiek, po którym wiele rzeczy spływa.
- W mediach widać, jak strząsa z siebie ataki jak pchły. Jest to duża zaleta w demokracji medialnej: przetrzymać i strząsać tych małych. Jak pies pchły - powiedziała raz w jednym z wywiadów prof. Staniszkis. I jeszcze jeden cytat - w 2012 roku Donald Tusk w rozmowie z Anną Wojciechowską, Michałem Karnowskim i Piotrem Zarembą przypominał, że Grzegorz Schetyna to jeden z głównych architektów zwycięstwa Platformy. - Jeszcze niedawno twierdzenie, że Grzegorz Schetyna zostanie premierem, zostałoby uznane za żart. Dziś nie budzi zdziwienia - mówił wtedy Donald Tusk. A jednak wydarzenia potoczyły się inaczej.
Dziś sytuacja polityczna jest zgoła inna i choć nadal trudno o Schetynie powiedzieć, że posiadł charyzmatyczne cechy, to wielokrotnie pokazał, że jest świetnym organizatorem, konsekwentnym, cierpliwym, ma wielkie ambicje, a kiedy sytuacja tego wymaga, pozbawiony jest skrupułów. A teraz czuje dodatkową presję i odpowiedzialność - jest szefem największej (i najbogatszej) partii opozycyjnej i niektórzy - zwłaszcza w Platformie - uważają, że w dużej mierze od jego zdolności negocjacyjnych zależeć może obraz polskiej sceny politycznej pod koniec roku. Schetyna nie kryje, że stoi przed wyzwaniem i obowiązkiem poskładania i zbudowania frontu antyPiS-u, że to jego decydujące pięć minut. Kilka miesięcy temu, w rozmowie z Dorotą Kowalską, mówił, że nie jest zwolennikiem budowania koalicji, w której pomieściliby się wszyscy ci, którzy są przeciwko PiS-owi tylko dlatego, żeby być przeciwnym. Sprawiał wrażenie, że ma swoją wizję i jest zdeterminowany.
Zresztą, wielokrotnie już pokazał, w jaki sposób i ile potrafi zdziałać będąc w determinacji. Schetyna przeszedł w polityce długą, czasami cierniową drogę. Urodzony w Opolu w 1963 roku, pochodzi z antykomunistycznej rodziny. Ojciec z zawodu nauczyciel chemii, w czasie wojny był żołnierzem lwowskiego okręgu Armii Krajowej, matka - łączniczką. Brat, działacz bydgoskiej Solidarności, w stanie wojennym był internowany, potem wyemigrował z Polski.
Grzegorz Schetyna na studiach na Uniwersytecie Wrocławskim (najpierw prawo, by ostatecznie wybrać historię) zaangażował się w działalność opozycyjną. W latach 80. działał w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów, razem z Rafałem Dutkiewiczem, Jackiem Protasiewiczem i Bogdanem Zdrojewskim. W połowie lat 80. był już szefem wrocławskiego NZS. Na początku lat 90. działał we wrocławskim Kongresie Liberalno-Demokratycznym, w którym udało mu się przejąć władzę. Ma za sobą asystowanie u boku wojewody Janisława Muszyńskiego, awans na dyrektora urzędu wojewódzkiego i stanowisko najmłodszego wicewojewody w Polsce - miał wtedy 28 lat. Biznesowo też się rozwijał. Założył we Wrocławiu pierwsze komercyjne Radio Eska, przejął sportowy klub sekcji koszykówki, który pod jego okiem zdobył mistrzostwo Polski i święcił triumfy w Europie.
Z Donaldem Tuskiem, pięć lat od niego młodszym, poznał Schetynę Paweł Piskorski. Kiedy Tusk przegrał walkę o szefostwo w Unii Wolności i stworzył PO, to Schetyna został sekretarzem generalnym partii, szefem struktur śląskich i praktycznie drugą po Tusku osobą w Platformie. Mówiono o nim wtedy, że organizuje całe życie PO, że udało mu się uzależnić Tuska od siebie, no i ściągnąć z Wrocławia do Warszawy swoich ludzi. Jego pozycja stawała się coraz mocniejsza. Był wicepremierem, szefem MSWiA. Dla polityków PiS stał się „ciemną postacią”, szarą eminencją. Wybuch afery hazardowej w 2009 roku spowodował, że Tusk zdegradował przyjaciela. Ale o tym, że Schetyna jest „do odstrzału” mówiło się w kuluarach już wcześniej. Po dymisji ze stanowiska szefa MSWiA został co prawda marszałkiem Sejmu, ale już po wygranych przez Platformę wyborach parlamentarnych w 2011 roku znalazła się dla niego jedynie funkcja przewodniczącego sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. Ostateczny cios zadał mu Tusk, odchodząc do Brukseli, żeby objąć urząd przewodniczącego Rady Europejskiej. Na premiera nominował nie swojego długoletniego współpracownika i przyjaciela, a Ewę Kopacz. Kopacz jednak nie odtrąciła Grzegorza Schetyny, a nawet podała mu rękę, dając mu w swoim rządzie tekę ministra spraw zagranicznych. Kiedy w 2015 roku Platforma przegrywa wybory parlamentarne, Ewa Kopacz nadal jest na pozycji lidera PO, a Schetynie grozi już całkowite wypchnięcie z partii. I znów się nie poddaje. To jemu udaje się sklecić Platformę.
- Słowo „sklecić” jest dobrze dobrane, bo nie oznacza budowania na trwałe, ale budowanie doraźnie w sytuacji kryzysowej - mówi Paweł Piskorski, przypominając, że to wtedy Schetyna dogadał się z regionalnymi baronami, usunął Kopacz i sam został liderem. - Następuje więc krótkoterminowe, w warunkach zagrożenia PiS-em, sklecenie Platformy. Sklecenie w warunkach obronnych, a nie ofensywnych, dających szansę na zwycięstwo - podkreśla polityk.
Tylko że rok 2019 jest w aktualnej polityce momentem nadzwyczajnym; przede wszystkim to rok podwójnych wyborów - w maju do Parlamentu Europejskiego, a jesienią do Sejmu i Senatu. - Wybory parlamentarne w 2019 roku będą szczególne; ostatnie takie były w 1989 roku. To będą wybory o wszystko. O to, w którą stronę pójdzie Polska, czy wróci na drogę europejską, praworządną, otwartą, czy będzie się zamykać i zmierzać w przepaść, czy pójdzie na zachód, czy na wschód - mówił Schetyna. Ma pełną świadomość, którą potwierdzają zresztą badania sondażowe, że dla opozycji lepiej byłoby wystartować do wyborów zarówno do Parlamentu Europejskiego, jak i parlamentarnych, ze wspólnymi listami.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień