Szymon Spandowski

Jednym z największych bogactw toruńskiej firmy PZWANN, potem Apator, była załoga

Stołówka zakładowego ośrodka wczasowego w Rowach. Ściana z mozaiką jest dziełem toruńskiego artysty i żeglarza Lecha Stapfa Fot. Nadesłana Stołówka zakładowego ośrodka wczasowego w Rowach. Ściana z mozaiką jest dziełem toruńskiego artysty i żeglarza Lecha Stapfa
Szymon Spandowski

Powoli kończymy zbiórkę wspomnień z przeszłości świętującego siedemdziesięciolecie Apatora. Zdjęć mamy już ponad setkę!

Ten tytuł z poniedziałkowych „Nowości” o apatorowej fali wspomnień okazał się proroczy. To już nie jest fala, to powódź! Zamiast kopert ze zdjęciami i wspomnieniami, do naszej redakcji trafiają wypełnione nimi teczki. Jeszcze raz bardzo dziękujemy. Finał całej akcji, jak już wspominaliśmy, będzie w piątek. Po nim wszystkie nadesłane pamiątki będziemy zwracali właścicielom.

W redakcji odwiedził nas m.in. pan Wiesław Nykiel, który pracował w Apatorze od 1966 do 2000 roku. Przez 15 lat pracował w zakładzie razem ze swoim ojcem, który do PZWANN przyszedł w roku 1951. Pan Wiesław przyniósł sporo zdjęć, w tym fotografie z pochodu pierwszomajowego w 1952 roku. Pochód szedł m.in. ulicą Kościuszki, więc widoki te są bardzo cenne, ponieważ tamtej ulicy już w zasadzie nie ma.

W jednej z poprzednich relacji wspominaliśmy o małym albumiku zdjęć wydanym na 25-lecie Apatora. Tajemniczego darczyńcę jeszcze raz prosimy, aby się ujawnił - każdy uczestnik naszej zabawy ma prawo do nagrody. Sam albumik przekazaliśmy panu Władysławowi Wiatrowskiemu, zbieraczowi zakładowych pamiątek, któremu przyda się on najbardziej. Pan Władysław, który stał się opiekunem merytorycznym całej akcji, również złożył w redakcji wizytę. Przyniósł kronikę, projekt znaczka firmowego Apatora, zdjęcia, podzielił się również informacjami na temat zdjęć już prezentowanych. Dzięki temu wiemy na przykład, że ozdobna ściana w stołówce ośrodka wczasowego w Rowach była dziełem zmarłego w 2017 roku Lecha Stapfa.

Pani Maria Bernacka przysłała kilka pamiątek po swoim ojcu - Tadeuszu Cynarze, list oraz zdjęcia z Rowów, Dzikowa i Rodzinnego Ogrodu Działkowego „Nad Strumykiem”.

Odezwał się także pan Franciszek Olkowski, który posterunki przy wejściu na teren zakładu minął po raz pierwszy w 1957 roku. Jako nastolatek przyszedł zwiedzić PZWANN i nie miał pojęcia, że kiedyś tam będzie pracował. Kiedy pracę zaczął, również nie był pewien, czy zwiąże z Apatorem swoją przyszłość, bo po kilku tygodniach euforii, przyszło załamanie. Pewnego dnia, pogrążony w niewesołych myślach, szedł po pracy do szatni. Na schodach spotkał go jeden z majstrów, który wręczył młodemu ślusarzowi dwie odkuwki klucza i kazał dopasować do zamka drzwi, w których uchwyt klucza się ukręcił, a serce zostało w środku. Pan Franciszek kupił za własne pieniądze 10 odkuwek, pracował do północy, ale kiedy o godz. 5.30 majster zapytał „I co, mądralo?” mógł z dumą odpowiedzieć: klucz jest w zamku, a drugi wisi w kantorku na haku.

Zobacz też:

Szymon Spandowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.