Jedź pociągiem, mówili. Podróże koleją i przygody pasażerów
Czym pojechali Państwo na urlop? Autem, pociągiem, samolotem? Ekolodzy i tak wbiją nas w poczucie winy, najbardziej jednak amatorów latania. Tylko czy pociągi mogą zastąpić transport lotniczy? Tegoroczne przypadki z koleją każą w to wątpić.
Gdyby większość urlopowiczów zdecydowała się wsiąść do pociągu i w ten sposób dojechać na wakacje, miałaby pewnie co opowiadać do końca życia. Byłby to wzięty z życia ,,koszmar minionego lata”. Kolej nie jest jeszcze przygotowana na tłumy pasażerów, którzy chcą miejscówki, wody w toalecie i dotarcia na czas.
Ale naciski ekologów są poważne. Według nich największy ślad węglowy produkują samoloty, potem samochody i statki, a w końcu, w najmniejszym stopniu, pociągi. Ślad węglowy to suma emisji gazów cieplarnianych, które przyczyniają się do globalnego ocieplenia, a w każdym razie dostają się do środowiska. Pociągi zostawiają ślad co najmniej 10 mniejszy niż samoloty. Dlatego kto dba o planetę, powinien podróżować pociągiem. Niestety, na razie w Polsce taki ekologiczny wybór można przypłacić zdrowiem szybciej, nim zauważy się jakiekolwiek zmiany klimatu.
Dantejskie sceny na dworcach w dniu defilady w Katowicach
Koleje Śląskie nie zdały egzaminu w czasie ostatniego długiego weekendu; nie udało im się dowieźć do Katowic na defiladę Wojska Polskiego wszystkich chętnych. A zapowiadały, że zrobią to sprawnie i bezpłatnie, dlatego na stacje ruszyły masy. 15 sierpnia przewieźli 100 tys. pasażerów, choć średnia na jeden dzień to 35 tys. A chętnych było więcej osób. Wielu nie dopchało się do pociągu albo dojechało za późno, w fatalnych warunkach.
- Przeraził mnie tłum ludzi na dworcu i zbyt małe służby porządkowe, aby taki tłum opanować - mówi jeden z pasażerów. - Według mnie cudem nie doszło do wypadku. Winny jest jednak organizator, nie przewoźnik.
Ale to na Koleje Śląskie spadła lawina krytyki. Zajęte tłumaczeniem, nie mają czasu na przejmowanie się najnowszym raportem Urzędu Transportu Kolejowego. A szkoda, bo Koleje Śląskie nie wypadły tam najlepiej. Zajmują jedno z ostatnich miejsc pod względem punktualności.
- Nadal wyjaśniamy problemy z przewozem pasażerów do Katowic na defiladę, więc jeszcze nie analizowaliśmy nowego raportu UTK. Słowem, nic o nim nie wiem - przyznaje Adam Korkiewicz z biura prasowego Kolei Śląskich.
Podróżni w jednym dniu w połowie sierpnia doznali wszelkich uciążliwości, na jakie zwykle skarżą się pasażerowie pociągów. Chaos, odwołane połączenia, brak informacji. Kto dojechał koleją na defiladę, nie był pewny, jak wróci, bo brakowało składów. Kolejarze twierdzili, że pociągi są za ciężkie i część pasażerów musi wyjść, żeby wagony ruszyły. Interweniowała policja i ochrona kolei.
- Ale kto miał wyjść? Przecież ludzie się tratowali, żeby wedrzeć się do środka - mówi podróżny z Łazisk. - Nie zapomnę tych dantejskich scen i długo nie wsiądę do pociągu.
Na stronie gowork.pl pewien bielszczanin zapewnia:- Nie jechałem pociągiem prawie 20 lat. Chciałem pokazać dziecku, jak jedzie się koleją i nigdy więcej. Mój syn powiedział, że już nigdy nie wejdzie do pociągu. W Katowicach zamiast puścić dodatkowy sklad, woleli postawić policję przy każdych drzwiach do wagonu, żeby więcej ludzi nie weszło i odpychali ludzi na siłę - opowiada.
Mdleli wszyscy, do szpitala trafili nawet konduktorzy
Mit kolei jako solidnego przewoźnika pod koniec wakacji dostał celny cios. Ale przecież przez całe lato ten mit był podkopywany. Pociągi się spóźniały, ludzie mdleli z gorąca, składy stały w polu nie wiadomo dlaczego, przeszkadzał upał, wiatr i burze. Pasażerowie słyszeli, że trzeba stać, bo szyny się wygięły, jak to się stało na trasie Zebrzydowice-Kaczyce w woj. śląskim. Po wygiętych szynach jechać się nie da, awantury nie pomogą.
- Chcą dobrze, a wychodzi jak zwykle - ocenia pasażer tego pociągu.
Szczytem jednak była podróż pociągiem TLK „Gwarek” (Twoje Linie Kolejowe, PKP Intercity) na początku wakacji. Skład miał do pokonania 652 kilometrów z Katowic do Słupska. Jechał 18 godzin. Na jednej ze stacji zmarł pasażer, pociąg zatrzymano, potem skład utknął w pełnym słońcu w Rogoźnie w Wielkopolsce z powodu awarii sieci trakcyjnej. Upał, brak wody w toalecie, zero klimatyzacji. Mdlejących pasażerów, w tym dzieci, zabierały karetki pogotowia. W końcu do szpitala trafiła także drużyna konduktorska.
Sytuację ratowała straż pożarna, która dostarczyła kurtyny wodne. PKP Intercity nazwał tę podróż „splotem nieszczęśliwych, niemożliwych do przewidzenia i zapobieżenia zdarzeń”. Pociąg spóźnił się 9 godzin. Kiedy skład jest pełny, maleje szansa, że w razie awarii pasażerów dowiozą autobusy. W przypadku ,,Gwarka” okazało się, że transport zastępczy brano pod uwagę, ale podróżnych było po prostu za dużo. Żadna firma nie chciała podjąć się ich przewozu. W pociągu znajdowało się 300 osób.
Zdaniem Kolei Śląskich, sytuacje, gdy nadmiar pasażerów to tylko kłopoty, są wyjątkowe. Adam Korkiewicz tłumaczy: - Trudno przewieźć ponad dwa razy tyle ludzi, ile na co dzień. Zwykle mamy na dobę około 35 tys. pasażerów, a okazało się, że w dniu defilady było 100 tys. Ludzie zaczynali długi weekend, więc trasy w stronę miejscowości wypoczynkowych też były oblężone. Zdarzały się przykre sceny na stacjach czy duże opóźnienia.
Ale opóźnienia to żadna nowość dla Kolei Śląskich. W opublikowanym właśnie przez Urząd Transportu Kolejowego rankingu punktualności za II kwartał 2019 roku, na 15 przewoźników Koleje Śląskie zajmują 12. miejsce. Za nimi tylko Leo Ekspress Global, prywatne czeskie przedsiębiorstwo, które prowadzi regularne przewozy na trasie Praga - Bogumin, Stowarzyszenie Kolejowych Przewozów Lokalnych Cargo z Kalisza oraz tradycyjnie PKP Intercity, zajmujące ostatnie miejsce.
Na pierwszym znalazła się Warszawska Kolej Dojazdowa, z punktualnością wynoszącą 99, 7 proc. Niewiele ustępuje jej PKP SKM w Trójmieście z wynikiem 98,6 proc. Na trzecim miejscu jest przewoźnik Usedomer Bäderbahn, niemiecka firma działająca w okolicach Świnoujścia. Jej osiągnięcie to 97,3 proc.
Wydaje się, że nawet 91,8 proc. Kolei Śląskich to spory sukces. Z rankingu w ogóle można wysnuć wniosek, że pociągi w Polsce stawiają się idealnie na czas, niemal jak przed wojną. Ale entuzjazm studzi fakt, że od tego roku w statystyce punktualności po raz pierwszy wprowadzono nowe, łagodniejsze przepisy. W ogóle nie biorą pod uwagę mniejszych opóźnień, do 6 minut. Na tle Europy i świata wypadamy już ładniej.
'
W Polsce średnia punktualność pociągów pasażerskich według nowych zasad wynosi prawie 93 proc. Co dziwne, cieplejsza pora roku nie wpływa na komfort podróży. W pierwszym kwartale 2019 roku pociągi mimo śniegu były bardziej punktualne. To w drugim kwartale przewoźnicy uruchomili o 4 tysiące mniej połączeń. Zanotowano więcej pociągów spóźnionych ponad godzinę. W pierwszym kwartale takie spóźnienie miało 1097 pociągów, a w drugim 1219. Wydaje się, że wobec wszystkich uruchomionych składów czyli ponad 421 tys. pociągów pasażerskich, tych spóźnionych jest jednak niewiele. Ale każdy przypadek bardzo denerwuje podróżnych. Ze skarg kierowanych do UTK i Rzecznika Praw Pasażera Kolei wyłania się obraz polskiej kolei nagminnie się spóźniającej i lekceważącej klientów.
Można pisać skargi. Powodów nie zabraknie
Pasażerowie skarżą się do UTK najczęściej właśnie na opóźnienia pociągów. To aż jedna czwarta zgłoszeń. Drugim tematem jest temperatura w pociągach, a klimatyzację ma tylko 36 proc. tradycyjnych wagonów i 56 proc. elektrycznych zespołów trakcyjnych. Ktoś tego lata udowodnił, że w przedziale było 45 stopni Celsjusza. Trudną kwestią jest czystość, stan toalet, przepełnienie i zachowanie konduktorów. Problemy wywołuje także system dystrybucji biletów i sposób informowania o połączeniach. Pasażer często macha ręką na niewygody w podróży, więc żeby pisać do UTK, trzeba być naprawdę wkurzonym. W ubiegłym roku takich zgłoszeń było 1384, o 200 więcej niż w roku poprzednim. Niepokoją skargi na podejście obsługi pociągów do osób niepełnosprawnych. Jeden z pasażerów z usztywnioną nogą usłyszał, że sam musi sobie szukać miejsca, a potem konduktor głośno pytał, czy ta łajza z nogą już siedzi. Ludzie nie są pewni, z jaką sprawą mogą zwracać się do Rzecznika Praw Pasażera Kolei; to dość nowa instytucja, powstała w 2017 roku. - Chodzi o postępowania w sprawie pozasądowego rozwiązywania sporów pomiędzy pasażerami a przedsiębiorcami - wyjaśnia rzecznik Joanna Marcinkowska. - Przedmiotem takiego postępowania może być wyłącznie roszczenie finansowe, na przykład określona kwota, której wypłaty pasażer domaga się tytułem odszkodowania za opóźnienie pociągu. Obecnie toczą się postępowania dotyczące zdarzeń przed wakacjami. Ile ich będzie po wakacjach? Niemało. Tegoroczne upały mocno zaszkodziły opinii o kolejach, dlatego przeciwnicy samolotów i samochodów mają przed sobą trudne zadanie. Nie tak szybko urlopowicze przesiądą się do wagonów. Jedno jest jasne: na podstawie polskich pociągów regulować zegarków wciąż się nie da.