Jej związek jest pełen wspaniałych emocji i trudnych momentów

Czytaj dalej
Fot. Mariusz Kapala
Paweł Gzyl

Jej związek jest pełen wspaniałych emocji i trudnych momentów

Paweł Gzyl

Joannę Brodzik wychowała babcia, która zaszczepiła jej miłość do świata fantazji. Dzięki temu ładna blondynka postanowiła zostać aktorką. Teraz sama próbuje wychowywać tak synów, by rozbudzić w nich wyobraźnię

Kilka dni temu gruchnęła wiadomość, że Telewizja Polska przystępuje do realizacji piątej serii popularnego serialu „Nad Rozlewiskiem”. Ucieszyła ona przede wszystkim wielbicieli Joanny Brodzik, bo to właśnie ta aktorka grała do tej pory główną rolę w poprzednich odcinkach cyklu. Gwiazda również bardzo ciepło wspomina wcielanie się w postać Małgorzaty Jantar.

- Zawdzięczam jej sentyment do Warmii i Mazur, znajomość dróg i dróżek dojazdowych do Olsztyna, które mogę pokonywać z zamkniętymi oczami oraz parę fajnych przepisów od miejscowych pań na marynaty z ryb. A poważnie, staram się, by każda z postaci, którą przychodzi mi grać, splatała się z moim własnym rozwojem. Małgosia była moim progiem dojrzałej kobiecości. Już na zawsze ta rola zostanie dla mnie momentem, kiedy dla siebie samej i dla świata przestałam być dziewczyną, a stałam się kobietą - podkreśla w „Naj”.

Pod okiem babci

Joanna przyszła na świat, kiedy jej rodzice byli w... trzeciej klasie liceum. W dniu narodzin małej dziewczynki cała klasa odwiedziła swą koleżankę w szpitalu. Niestety, związek dwojga nastolatków nie przetrwał długo i każde z nich poszło swoją drogą. Młoda mama kontynuowała naukę, a potem poszła do pracy, dlatego małą dziewczynką opiekowała się głównie babcia. I to ona miała ogromny wpływ na kształtowanie się osobowości Joanny.

- Babci zawdzięczam to, gdzie jestem i kim jestem. Była dla mnie najlepszym drogowskazem. Rozbudziła moją wyobraźnię. Opowiadała mi o skrzatach, które mieszkają pod kuchnią, w poniemieckich ruinach spędzała ze mną godziny na zabawach, przebierankach, malowaniu. Fajnie mieć kogoś takiego w życiu. Staram się teraz tę miłość, którą dostałam jako dziecko, oddać moim synkom - deklaruje w „Rewii”.

Początkowo Joanna miała dosyć nietypowe plany na przyszłość: najpierw chciała zostać... strażakiem, potem myślała o pielęgniarstwie, ostatecznie zaczęła łomotać na bębnach, bo zafascynowała się grą na perkusji. Całe szczęście wszystko to poszło w niepamięć już w liceum. Wtedy bowiem pojawiło się marzenie o aktorstwie.

- Mama, kiedy dowiedziała się, że chcę zdawać do szkoły teatralnej, powiedziała: „Jeśli dojdziesz na olimpiadzie z języka polskiego do etapu centralnego, to będziesz miała wstęp wolny na wszystkie inne uczelnie i bez stresu podejdziesz do egzaminu na PWST”. I tak zrobiłam. (...) Egzamin do szkoły teatralnej potraktowałam jako przygodę i zupełnie nie brałam pod uwagę, że mogą mnie tam przyjąć. A oni przyjęli - mówi.

Prosto do Cannes

Początki w Warszawie nie były łatwe. Joanna musiała łączyć studia z pracą. Co chwilę zmieniała więc dorywcze zajęcia. W końcu trafiła na wybieg - i zaczęła zarabiać przyzwoite pieniądze jako modelka. To dało jej też poczucie własnej atrakcyjności. Podniesiona na duchu wzięła udział w konkursie „Z Cinema do Cannes” zorganizowanym przez magazyn filmowy - i wygrała go, dzięki czemu poleciała na słynny festiwal i poznała tam samego Romana Polańskiego. Kilka lat później ceniony reżyser obsadził ją zresztą w niewielkiej roli w swoim „Pianiście”.

- Od momentu skończenia szkoły teatralnej miałam świadomość, że ryzyko, jakie podjęłam, decydując się na ten zawód, jest ogromne. Osiem lat na deskach różnych teatrów pokazało mi, że nie jestem typem aktorki dramatyczno-heroicznej. Wiem, jak ciężka to praca i jakie są moje możliwości i ograniczenia. Wolę kamerę, ale nie zamierzam zżymać się, gorzknieć, jeśli nie będę dostawać propozycji - wyjaśnia w „Gali”.

I rzeczywiście, sukcesy przyszły dopiero, kiedy Joanna zaczęła pokazywać się na małym ekranie. Najpierw wielkim przebojem stał się sitcom „Kasia i Tomek”, a potem serial „Magda M.” Z dnia na dzień aktorka stała się sławna i rozpoznawalna. Jej rówieśniczki uznały ją za najbardziej reprezentatywną gwiazdę dla pokolenia trzydziestolatek minionej dekady.

Nie bez kontrowersji

Życie uczuciowe Joanny układało się różnie. Ładna dziewczyna już od liceum przyciągała chłopaków. Nic dziwnego, że zaznała wszystkiego - zarówno miłości i namiętności, jak również odrzucenia i samotności. Wszystko to zmieniło się, kiedy na planie „Kasi i Tomka” poznała kolegę po fachu - Pawła Wilczaka.

Choć para do tej pory nie wzięła ślubu, jest już razem ponad dziesięć lat. Związek ponoć jest udany - mimo że nie należy do spokojnych. Aktorka jednak rozumie, że kłótnie są czymś normalnym w każdej relacji.

- Nie wierzę, że jeśli ktoś jest ze sobą dłużej niż pół roku, żeby w tym związku nie było - jak to mówią nasi synowie - „kontrowersji”. Bez „kontrowersji” nie ma rozwiązywania problemów, a problemy pojawiają się u wszystkich. Więc jeśli ktoś mówi, że nie kłóci się ze swoim partnerem, nie bywa wobec niego wstrętny, nieuczciwy, niedobry, niegrzeczny, to znaczy, że to nie jest prawdziwy związek. W moim związku wszystkie te elementy istnieją na równi z tymi najwspanialszymi i oboje mamy poczucie, że jest ok - wyjaśnia w „Grazii”.

Od kiedy para doczekała się w 2008 roku bliźniaków - Jana i Franciszka - Joanna coraz rzadziej pojawia się na małym i dużym ekranie. Wyjątkiem była reklama jednego z banków, w której wystąpiła razem z Wilczakiem. Plotkowano, że para ma kłopoty finansowe - stąd ta decyzja. Pogłoski te przecina teraz powrót Joanny na plan serialu „Nad Rozlewiskiem”. Efekty pracy aktorki powinniśmy zobaczyć już tej jesieni.

Alfabet Joanny Brodzik

Paweł Gzyl

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.