Jelena Blagojević: Zdobyć dwa medale w miesiąc, na dwóch dużych imprezach, to jest coś
- Medale zabrałam ze sobą. Trzymam je w torbie i mam je pod ręką, na wypadek, gdyby mnie zatrzymała policja - mówi Jelena Blagojević. Zawodniczka Developresu Bella Dolina Rzeszów z reprezentacją Serbii zdobyła brązowy medal igrzysk olimpijskich w Tokio i wicemistrzostwo Europy. Teraz zaczyna przygotowania z drużyną do nowego sezonu. Będzie to jej piąty rok w Rzeszowie, który uważa za swój drugi dom.
Jak się czujesz po sezonie reprezentacyjnym? Za tobą mistrzostwa Europy i igrzyska olimpijskie. Sporo...
Czuję się zmęczona, ale to normalne, ale czuję się też szczęśliwa i zadowolona, bo zdobyłyśmy dwa medale na dwóch imprezach, które były dla nas bardzo ważne. Oczywiście chciałyśmy zdobyć złote medale, ale się nie udało. Nie można jednak narzekać, bo zdobyć w jednym miesiącu dwa medale, na dwóch tak dużych imprezach, to trzeba być zadowolonym. Jestem zmęczona, bo nie miałam przerwy. Teraz jednak już wróciłam do Rzeszowa, zaczynam pracę i mam nadzieję, że powolutku dobrze się przygotujemy.
Celowałyście w złoto. A która porażka bardziej boli. Ta w półfinale igrzysk czy w finale mistrzostw Europy z Włoszkami?
Raczej ta z mistrzostw. Dlatego, że bardziej świeża sprawa, dlatego że grałyśmy w domu, dlatego że w hali było dwadzieścia tysięcy osób, które przyszło nam kibicować. Tego najbardziej żałuję, że w takiej atmosferze nie dałyśmy rady. Minęło już jednak kilka dni od tamtego meczu i coraz mniej boli ta porażka, a bardziej cieszy medal. To były ciężkie turnieje i w Tokio i teraz w Serbii. Skończyć każdy turniej z medalem to jest sukces.
Jednym z pierwszych miejsc, które odwiedziłaś po turnieju była szkoła w Batajnicy niedaleko Belgradu...
Tak. To moja dawna szkoła, gdzie się uczyłam. Poszłam zobaczyć moich dawnych nauczycieli i trenerów. Sporo dziewczyn tam trenuje w miejscowym klubie, który tam jest i oni byli na tym meczu finałowym w Belgradzie w hali. Byłam tam też, żeby im za to podziękować, że nam kibicowali, żeby pokazać im ten medal.
Kolejny przystanek Rzeszów. Znów mogłaś poczuć zapach hali, zapach szatni. Jakie wrażenia?
Zaraz jak przyjechałam do Rzeszowa we wtorek, to w pierwszej kolejności przyszłam na halę, akurat dziewczyny miały trening, przywitałam się z nimi. Oczywiście cieszę się, że wróciłam do Rzeszowa. Będę to powtarzać zawsze, ja tu się czuję jak w domu. Klub, który mnie od pierwszego dnia bardzo akceptuje, fajne miasto. Cieszę się, że znów jestem tutaj, że znów trenuję z drużyną i obyśmy tylko były zdrowe i gotowe na początek sezonu.
Medale z igrzysk i z mistrzostw zabrałaś ze sobą?
Tak. Trzymam je w torbie, bo jechałam samochodem i mam je pod ręką, na wypadek, gdyby mnie zatrzymała policja.
Przydały się?
Raz w Serbii się przydały, bo trochę się spieszyłam i… miałam szczęście, bo mnie nie ukarali.
Macie dużo nowych koleżanek w drużynie. Większość pewnie już znasz, choć nie wszystkie?
Większość znam oczywiście z boiska. Jak nie grałyśmy razem, to przeciwko sobie. Na pewno jest to inny zespół niż w poprzednim sezonie, młodszy, ale myślę, że będzie ciekawie. Cieszę się, że będzie okazja znów walczyć w lidze, oby z kibicami, bo w Serbii znów poczułam, jak to jest grać z dużą publicznością.
Macie też nową nazwę Developres Bella Dolina?
Bardzo fajna nazwa, nawet wiem, gdzie ta Bella Dolina jest w Rzeszowie i na pewno fajne osiedle się tam zbuduje.
Skoro nie udało się na igrzyskach, mistrzostwach Europy, to pewnie będziesz chciała zdobyć złoto z Developresem w lidze?
Powiedzmy, że ten rok był dla mnie srebrno-brązowy. Zobaczymy, jak to będzie wyglądać, jeszcze nie poznałam dobrze dziewczyn z naszej drużyny. Na pewno będziemy musiały ciężko trenować, żeby w pierwszej kolejności wywalczyć sobie dobre miejsce, które pozwoli nam się bić o medale. Wierzę jednak, że klub i trener Antiga zbudowali bardzo dobry zespół, który właśnie będzie walczył o mistrzostwo, ale poczekajmy. Rok temu też gadaliśmy o mistrzostwie. Tamten sezon był jednak trochę dziwny, z pandemią, kwarantanną i gdzieś to nas zatrzymało, ale w tym roku znów mamy za cel zdobyć złoto.
Wracając do reprezentacji Serbii, to z grą w kadrze pożegnała się po mistrzostwach Europy Milena Rasić, prawdziwa legenda waszej drużyny narodowej.
Tak Milena i Stefana (Veljković – przyp. red.).
Kończy się pewna era w waszej kadrze?
Myślę, że tak. Dziewczyny już dziesięć lat są razem, razem wygrały już sporo medali i na pewno będą zmiany...
A ty?
Ja też już powoli będę kończyć swoje granie w kadrze. Mam 33 lata i to jest już tak trochę za dużo. Chcę zakończyć już ten temat, żeby jeszcze trochę pograć na wyższym poziomie fizycznym.
Wolałabyś teraz odpocząć, czy zacząć sezon z marszu?
Jestem w rytmie meczowym, bo dopiero co skończyły się mistrzostwa i nie ma przeszkód, żebym zaczynała sezon, dużo zresztą do niego nie zostało czasu. Ale to nie jest takie ważne. Oby byli kibice, bo to jest inne granie, a nie tak, jak ostatnio, pusto w hali. Ważne, żeby ciężko trenować, żeby dobrze zacząć, grać, bo sezon jest długi. Będzie Liga Mistrzyń, będzie puchar, polska liga. Grania jest sporo i dużo do wygrania. Teraz jesteśmy już razem wszystkie i nic tylko pracować.
Liga się wydaje mocniejsza.
Tak może być. Przede wszystkim było dużo zmian w każdym zespole. ŁKS, Chemik, Radom, oni będą mieć dobre zespoły, ale ja zawsze powtarzam, żeby skupiać się na sobie, na swojej pracy. Jak my będziemy wszystko robić dobrze, to nie będzie problemu, bo wiem, jak jest u Stefana (Antigi – przyp. red.), jak potrafi przygotować drużynę.