- Wykorzystamy wszelkie szanse, żeby Ostrów stała się miastem atrakcyjnym - mówi nam burmistrz Ostrowi Mazowieckiej Jerzy Bauer.
Niedawno podsumował Pan publicznie półmetek kadencji. Z czego jest Pan najbardziej zadowolony po dwóch latach urzędowania w ratuszu?
- Z tego, że w mieście zatrzymane zostały negatywne tendencje gospodarcze i społeczne, czego dowodem są wyższe wpływy z podatków PIT i CIT w kasie miasta w 2016 roku. Do tego dochodzi zanotowany po raz pierwszy od lat wzrost liczby mieszkańców. Jednak nie tylko te wskaźniki zachęcają do inwestowania w naszym mieście.
A co Pana najbardziej niepokoi?
- Ostrów Mazowiecka powinna być miastem dobrym dziś i w przyszłości, i to w każdej sferze. Konieczne jest więc podtrzymanie dobrych trendów ekonomicznych i społecznych, o których wspominałem przed chwilą. Od lat słyszymy, że miasto ma dobre perspektywy przed sobą - my je urealniamy. Wykorzystamy wszelkie szanse, aby Ostrów stawała się miastem coraz bardziej atrakcyjnym. Wyzwaniem jest ogrom pracy, jaki stoi przed nami, aby zrealizować te cele. Obecne kierownictwo ratusza skupia się przede wszystkim na strategii rozwoju miasta, na szukaniu różnych dźwigni rozwojowych. Przykładem dźwigni finansowej jest angażowanie budżetu miasta jako wkładu własnego w środki zewnętrzne, które pokrywają 70-90 proc. kosztów różnych przedsięwzięć.
Miastem rządzi się chyba jednak coraz trudniej, bo od pewnego czasu nie ma Pan już większości w radzie.
- Burmistrz nie musi być akceptowany przez wszystkich, ważne, że podejmowane są uchwały służące rozwojowi miasta. Jestem wdzięczny radnym, że przy ważnych sprawach potrafią się wznieść ponad podziały, wykazują duże zrozumienie i troszczą się o to, aby w Ostrowi dobrze się działo.
Ma Pan jednak także głośnego przeciwnika poza radą, który zachowuje się jak opozycja. Czym jest dla Pana Ruch Kontroli Wyborów i Władzy?
- Ruch Kontroli Wyborów i Władzy powstał w konserwatywnym środowisku Prawa i Sprawiedliwości, aby czuwać nad prawidłowym przebiegiem wyborów. W Ostrowi, za sprawą swojego lidera, przyjął on formę totalnej politycznej opozycji.
Ma Pan pewnie na myśli Andrzeja Morawskiego, lidera ostrowskiego RKWiW. Twierdzi on, że nie jest opozycją, tylko stowarzyszeniem, które realizuje swój statut.
- Pozostawię to bez komentarza.
Andrzej Morawski mówi też, że nie jest Pan dobrym burmistrzem. Powiedział też, że choć nie był członkiem PiS, to kibicuje tej partii.
- Pan Morawski mija się z prawdą mówiąc, że nie był członkiem Prawa i Sprawiedliwości. Był nim w latach 2006-2011, mam jego pisemną rezygnację z członkostwa, którą złożył 5 września 2011 roku. Pan Morawski w latach 2006-2010 był radnym miasta z listy PiS, a także kierował 6-osobowym klubem radnych. Pod koniec tamtej kadencji postanowił jednak wystartować w wyborach na burmistrza - wbrew stanowisku PiS i przeciw innemu kandydatowi tego środowiska. I wtedy postanowił się obrazić. To wszystko, co obserwujemy później, jest tego efektem. Tylko sam pan Andrzej może sobie poradzić ze swoimi emocjami. Ja z otwartością przyjmuję słowa krytyki, jeśli wypowiadane są z życzliwości i troski o sprawy miasta. Odrzucam natomiast ataki, które dyktowane są emocjami, a w dużym stopniu mogą wynikać z bezradności.
Ale Andrzej Morawski stoi na czele stowarzyszenia, które powstało w środowisku PiS i w jego imieniu występuje publicznie. A Pan jest szefem powiatowych struktur tej partii.
- Moim zdaniem ostrowski Ruch Kontroli Wyborów i Władzy ma problem z obiektywną oceną sytuacji. Jak już mówiłem, aktywność ruchu przyjęła formę walki. To efekt złego przywództwa.
Morawski zarzuca, że zajmuje się Pan sprawami, które są miastu niepotrzebne, na przykład Muzeum - Domem Rodziny Pileckich, a zamiast tego powinien Pan ściągać tu inwestorów, którzy dadzą miejsca pracy.
- Często rozmawiam z przedsiębiorcami, za każdym razem podkreślają, że samorząd powinien przede wszystkim stwarzać dobre warunki do życia mieszkańcom, w tym pracownikom firm. Chodzi tu o dobrą infrastrukturę, bogatą ofertę kulturalną, sportową, rekreacyjną, wysoki poziom szkolnictwa. Ma to prowadzić do tego, aby potencjalni pracownicy chcieli się tu osiedlać, a nie wyjeżdżać z Ostrowi, bo już teraz wielu przedsiębiorców ma problem ze znalezieniem pracowników. Właśnie na te potrzeby przedsiębiorców i mieszkańców odpowiadamy. A jeśli chodzi o muzeum, to o konieczności jego powołania mówi się w Ostrowi od lat 60. Jesteśmy stolicą powiatu o wielowiekowej historii, a poza hobbystami właściwie nikt nie zajmuje się ochroną lokalnego dziedzictwa i edukacją w tym zakresie. Otwarcie o tym mówiłem w kampanii wyborczej w 2014 roku. Sukces Ostrowi polega również na tym, że powstające muzeum będzie finansowane w ok. 90 procentach przez środki ministerialne i unijne. Umowa z Ministerstwem Kultury zawarta została na 4 lata i przewiduje podtrzymanie tej współpracy także później. Ponadto, dzięki koncepcji muzeum, uzyskaliśmy dofinansowanie ze środków UE na remont zrujnowanej „starej elektrowni” i przeznaczenie jej na funkcje kulturalne. I na koniec - mieszkańcy Ostrowi i powiatu mogą być dumni, że bohater narodowy rotmistrz Witold Pilecki, jego żona Maria z domu Ostrowska oraz dzieci Andrzej i Zofia, byli tak bardzo związani z naszym miastem.
A była nasycalnia? Czy mógłby Pan w tej sprawie zrobić więcej? Tak twierdzi Andrzej Morawski…
- To problem bardzo stary, a wynika z tego, że przez niemal 100 lat działała tu duża nasycalnia podkładów kolejowych, a w dawnych czasach dość swobodnie podchodzono do ochrony środowiska. Sprawę zaczęto zauważać, kiedy pojawiły się normy zanieczyszczeń i zaczęto je badać. Było to za moich poprzedników. Na przedpolach miejskich ujęć wody wybudowano wtedy piezometry do pomiaru zanieczyszczeń. Główny problem polega jednak na tym, że właścicielem terenu jest PKP. Decyzje o oczyszczeniu terenu wydawał starosta i on je egzekwował. Nie jest prawdą, że w tej sprawie jesteśmy bezczynni. Jesteśmy przygotowani do reagowania, gdyby w glebie pojawiły się niepożądane zjawiska. Planujemy w najbliższym czasie modernizację stacji uzdatniania wody, która będzie przygotowana do odpowiedniego filtrowania wody i takiego jej uzdatniania, aby nie było przekroczeń przewidzianych przepisami norm. Jesienią zawiadomiliśmy nadzór budowlany o nieprawidłowościach na terenie byłej nasycalni i ostatnio wydane zostały decyzje, które zobowiązują PKP do rozbiórki budynków i uporządkowania terenu. W imieniu miasta prowadzimy też bardzo intensywne rozmowy z PKP oraz Ministerstwem Infrastruktury w sprawie przywrócenia środowiska do stanu zgodnego z normami. Przy każdej okazji poruszam tę sprawę w rozmowach z parlamentarzystami.
Zmieńmy temat. Do wyborów pozostało już tylko półtora roku. Co przez ten czas zmieni się w Ostrowi?
- W przyszłym roku powstanie w mieście rozbudowana i licząca kilkanaście kilometrów sieć ścieżek rowerowych i ciągów pieszo-rowerowych. Myślimy, aby na rogatkach miasta zrobić wypożyczalnie rowerów, a mieszkańców zachęcamy do składania wniosków w sprawie wykorzystania funduszy z budżetu obywatelskiego na infrastrukturę służącą rowerzystom. W przyszłym roku będzie też już gotowe kryte lodowisko, które poza sezonem będzie służyło jako boisko wielofunkcyjne. Dwa zabytki (jatki i stara elektrownia) zostaną przywrócone do stanu świetności, będą wykorzystywane na cele kulturalne. Zaawansowane będą prace przy urządzaniu Muzeum - Domu Rodziny Pileckich. Rozpoczęta zostanie modernizacja stacji uzdatniania wody i oczyszczalni ścieków. Do jesieni przyszłego roku powstanie w mieście około 20 odcinków nowych ulic, w tym dwa duże ciągi drogowe, czyli ulice Podstoczysko i Wołodyjowskiego. Aplikujemy lub będziemy aplikować o środki zewnętrzne na realizację innych ważnych dla miasta, lecz kosztownych inwestycji drogowych. Jesteśmy też przygotowani do sięgania po środki unijne na rewitalizację miasta. To dobry sposób na rozwój. Od początku tej kadencji zdobyliśmy z zewnątrz 32 mln zł, a roczny budżet miasta w 2015 roku wynosił nieco ponad 60 mln zł.
Czy będzie Pan kandydował ponownie na burmistrza?
- Tak.