Rozmowa z Jerzym Buzkiem, europosłem PO.
Czy Jerzy Buzek wciąż wart jest ćwierć miliona głosów?
Każde wybory są nowym sprawdzianem i nową próbą.
Ale takiej odpowiedzialności w eurowyborach na pańskich barkach jeszcze nie było.
W tej kadencji byłem przewodniczącym komisji przemysłu, badań i energii, która zajmowała się też małymi i średnimi przedsiębiorstwami, programem kosmicznym, wsparciem przemysłu obronnego, klimatem, cyfryzacją, telekomunikacją… Pamięta pan, że roaming zniknął z Unii Europejskiej? W kompetencjach tej komisji leży odpowiedzialność za większość gospodarki UE. Ta związana z wyborami jest jej naturalną kontynuacją.
Pańscy koledzy z Koalicji Europejskiej mówią, że tu się waży los Polski.
Tu chodzi o coś więcej niż o wygrane wybory. Los naszego kraju wiąże się z potwierdzeniem naszego cywilizacyjnego kroku, który po raz pierwszy zrobiliśmy w 1989 r., gdy Solidarność wygrała wybory 4 czerwca. Wtedy zdecydowaliśmy, że nasze miejsce jest w zachodniej Europie i potwierdziliśmy to w referendum akcesyjnym w roku 2003, a potem wejściem do Unii. Dziś grozi nam przekreślenie naszej drogi do Europy wskutek marginalizacji Polski w UE. O powrót na tę drogę toczy się batalia.
To dlatego politycy PO mówią, że te wybory, jak w „Gwiezdnych wojnach”, są starciem dobra ze złem?
Dalej pytamy m.in.:
Dalej pytamy m.in.:
- Bezwzględny dziś podział Polski to skutek czy przyczyna sytuacji politycznej, którą pan opisał?
- Kiedyś cywilizacyjnym celem Polski było wstąpienie do Unii Europejskiej. A dziś?
- Czy Unia Europejska ponosi jakąś odpowiedzialność za to, że dziś w Polsce posłuch zyskują antyunijne hasła, które Polacy odrzucili, głosując w referendum 16 lat temu?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień