120 lat temu na wieży kościoła garnizonowego zawieszono zegar. Na Rynku Staromiejskim trwały zaś ciężkie boje przy fundamentach innej wieży.
Czas płynie, a niektóre problemy pozostają bez zmian. Tydzień temu przedstawiając dziennikarzom plan przyszłorocznego budżetu, gospodarze Torunia narzekali na to, jakim ociężeniem dla miejskich finansów są wydatki na oświatę, w zbyt małym stopniu dofinansowywaną przez państwo. 120 lat temu podobnymi kłopotami musiał się zająć sąd.
„Najwyższy sąd administracyjny odrzucił rewizyę w procesie gminy Mokre z Toruniem - informowała „Gazeta Toruńska” w październiku 1897 roku. - Mokre zaskarżyło Toruń o subwencyę z kasy miejskiej w sumie 3947 marek, ponieważ z powodu ufortyfikowania Torunia osiedliło się na Mokrem wiele robotników, pracujących w Toruniu, co dla gminy czyni powyższą nadwyżkę w etacie szkólnym i wsparciu ubogich”.
Władze gminy Mokre w ogóle nie miały wtedy szczęścia. Pod koniec września ktoś włamał się do siedziby wójta przy ówczesnej ulicy Lipowej (budynek urzędu gminy Mokre znajduje się dziś przy ulicy Kościuszki 24) i zdemolował jego pomieszczenia.
W Toruniu, poza fortyfikacjami, w tamtych czasach powstawało również sporo budowli cywilnych. Kilka razy przyglądaliśmy się rusztowaniom na przedmieściu świętej Katarzyny. Jesienią 1897 roku, przynajmniej przy obecnej ulicy Piastowskiej, nie było już po nich śladu, po bruku krążyły wozy wyładowane meblami.
„Do nowowybudowanych gmachów przy ulicy Wilhelma przeniosło się tak dużo mieszkańców, że w mieście i na Bydgoskiem przedmieściu jest wiele mieszkań opróżnionych” - donosił polski dziennik na początku października.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień