Jeśli dokarmiać, to wraz z nadejściem mrozów i odpowiednią karmą
Pamiętajmy o konsekwencji - jeżeli już zaczęliśmy dokarmianie ptaków, róbmy to regularnie.
Prawdziwa zima tradycyjnie już mocno opóźnia swoje nadejście i wątpliwe, czy tegoroczne święta będą białe. Większość długoterminowych prognoz przewiduje jednak nadejście mrozów w styczniu, a to oznacza, że czas przygotować się na rozpoczęcie sezonu dokarmiania ptaków.
Zacznijmy od zaopatrzenia się w zapas ziaren słonecznika, bo to najbardziej uniwersalna karma, która zwabi do naszego ogrodu nie tylko pospolite sikorki, ale i czyżyki (w lutym i marcu), dzwońce, grubodzioby, a czasem i kowaliki, i rzadkie zięby jery. Większość wymienionych gatunków nie pogardzi też orzechami włoskimi i laskowymi.
Dla sikorek i dzięciołów najlepiej przygotować kawałek słoniny - surowej, nie solonej i nie wędzonej. Można także przyrządzić im specjał w postaci roztopionego smalcu - oczywiście bez soli i przypraw - do którego wsypiemy drobno siekane orzechy, ziarna łuskanego słonecznika, nasiona konopi, ewentualnie siemienia lnianego, rzepaku i rzepiku. Całość wlewamy do pojemnika po jogurcie lub serku, w którym wcześniej przeciągamy przez denko sznurek do zawieszenia. Po stężeniu wieszamy ten ptasi specjał denkiem do góry.
Ważne, aby nasz karmnik ustawiony był w miejscu bezpiecznym dla ptasiej drobnicy, z utrudnionym dostępem kotów i skrzydlatych drapieżników, takich jak krogulce.
Nie musi być szczególnie ładny czy pomysłowy w kształcie - wystarczy, że będzie miał dach i karma nie zamoknie. Warto go postawić na wysokim słupku, w sąsiedztwie gęstego krzewu, najlepiej iglastego, jak jałowiec albo cis, lub też kolczastego, jak dzika róża - aby zaatakowane ptaki mogły szybko się schronić.
Pamiętajmy o konsekwencji - jeżeli już zaczęliśmy dokarmianie, róbmy to regularnie. Ptaki szybko przyzwyczają się do naszej pomocy i jeśli nagle zostaną jej pozbawione, mogą nie przetrwać mroźnej nocy.
Zresztą korzyść z dokarmiania jest obopólna - mamy wtedy okazję zobaczyć z bliska ciekawe gatunki ptaków, jak rzadko się to udaje w innej porze roku. A jeśli ktoś ma ogród na obrzeżach miasta, w sąsiedztwie pól i lasów, może zwabić do karmnika bażanty i rzadkie ostatnio kuropatwy, trznadle, makolągwy i kulczyki, a nawet drobne gryzonie, które także pożywią się ziarnami. Słowem - będzie miał w ogrodzie cały zwierzyniec.
Ale nie tylko karmnik zwabi do nas zwierzęta. Do odwiedzin mogą je też zachęcić jabłka w sadzie, grona jarzębin, a nawet owoce irg, ligustrów i berberysów. Na przykład stada kwiczołów obsiadają w zimie wysokie drzewa, brzozy i topole rosnące w pobliżu niskich jarzębin lub rajskich jabłonek. Upatrzą sobie drzewko ze smakowicie czerwonym gronami i czekają na chwilę, gdy nie będzie w pobliżu człowieka - wtedy zrywają się całą gromadą i obsiadają je, dławiąc się w pośpiechu cierpkimi owocami. Po chwili coś je przestraszy, uciekną na bezpieczną wysokość i znów czekają.
Kwiczoły są u nas częstymi zimowymi gośćmi, a przecież mało kto potrafi je rozpoznać. Kiedyś zapewne było inaczej, bo te ptaki wielkości kosa, o szarej głowie i karku, brązowym grzbiecie, żółtej, kreskowanej piersi i czarnym ogonie były nie lada przysmakiem. Cenione było ich mięso, chwalone za charakterystyczny aromat, nadawany przez zjadane przez ptaki jagody, głównie jałowca i jarzębiny. Dziś na szczęście poluje się na nie jedynie na południu Europy i na Bliskim Wschodzie, gdzie zresztą strzela się do wszystkiego, co fruwa.
W podobny jak kwiczoły sposób żerują jemiołuszki - wyjątkowo barwne ptaki z charakterystycznymi czubami na głowach, zalatujące do nas ze wschodu. Są jednak rzadsze od kwiczołów i zobaczyć je w ogrodzie to jak wygrać los na loterii.
A jeżeli już myślimy o zwabieniu rzadkich ptaków, pomyślmy również o drzewie rodzącym ptasie smakołyki. Z moich doświadczeń wynika, że wyjątkowo smakowite dla ptaków są owoce jarzębiny, a także świdośliwy oraz morwy białej. Owoce świdośliwy dojrzewają w lipcu, zaś owoce morwy dopiero w sierpniu, toteż ten drzewiasty duet przyciągnie nam skrzydlate bractwo przez całe lato. Jeśli będziemy mieli szczęście, naszą morwę odwiedzą nawet żółte wilgi - będzie to rzadka okazja, aby zobaczyć je z bliska i usłyszeć ich melodyjne głosy.
Ale uwaga: nie sadźmy morwy w pobliżu ścieżki, którą przechodzą ludzie. Trudno ją będzie utrzymać w czystości, kiedy zostanie usłana owocami.