Jeśli sprawa jest ważna dla władzy - prowadzi ją białostocka prokuratura regionalna
Najwyraźniej Prokuratura Regionalna w Białymstoku staje się zaufaną jednostką władzy, więc trafiają tu sprawy głośne i medialnie, i politycznie. Najświeższe przykłady to śledztwo dotyczące Tomasza K, czyli agenta Tomka oraz prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia.
Wcześniej prokuraturą, której szczególnie chętnie minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro zlecał głośne politycznie sprawy była prokuratura w Katowicach. Teraz, jak zauważają prawnicy, a także politycy opozycji, jej rolę zaczyna przejmować Prokuratura Regionalna w Białymstoku.
Białystok powoli jak Katowice
- Być może w Katowicach pojawiły się braki kadrowe, bo sporo osób stamtąd awansowało na stanowiska ministerialne, do Sądu Najwyższego czy do neo KRS. Dlatego teraz prokuratura krajowa zaczyna dekretować ważne dla władzy sprawy, właśnie do Białegostoku. Do wyborów prezydenckich nie jest tak daleko, więc rządzącym potrzebny jest spokój. Tym bardziej, że nikt nie mógł przewidzieć, ile jeszcze konferencji zwoła np. agent Tomek i co na nich powie - mówi proszący o anonimowość jeden z białostockich prokuratorów.
Gdy zapytaliśmy rzecznika prokuratury regionalnej, jakie są powody kierowania do Białegostoku spraw o głośnych politycznych konotacjach i czy takie działania mogą wpłynąć na wizerunek białostockiej prokuratury, jako tej która realizuje sprawy zlecane przez władzę, odpowiedź była krótka:
- Uprzejmie informuję, że Prokuratura Regionalna w Białymstoku prowadzi i nadzoruje postępowania w oparciu o przepisy kodeksu postępowania karnego, ustawy z dnia 28 stycznia 2016 roku. Prawo o prokuraturze oraz Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 7 kwietnia 2016 roku. Regulamin wewnętrznego urzędowania powszechnych jednostek organizacyjnych prokuratury, które regulują właściwość rzeczową i miejscową - napisał rzecznik i wiceszef prokuratury regionalnej Paweł Sawoń.
Regulują przepisy i właściwość miejscowa
Jeszcze krócej odpowiedział dział prasowy Prokuratury Krajowej: "Prokuratura Regionalna w Białymstoku prowadzi i nadzoruję postępowania na podstawie przepisów regulujących jej właściwość miejscową i rzeczową".
- W przypadku sprawy agenta Tomka w grę może wchodzić tzw. właściwość miejscowa. Olsztyn (a w Warmińsko-Mazurskiem znajdują się domy pomocy prowadzone przez agenta Tomka i jego żonę - red.) trafił pod nadzór białostockiej prokuratury, więc ona może to postępowanie prowadzić. Takie decyzje zapadają w prokuraturze krajowej, prawdopodobnie na poziomie zastępców ministra sprawiedliwości. Wydaje się, że przełożeni kierują się zaufaniem, które najwyraźniej ma szefowa białostockiej jednostki prokurator Elżbieta Pieniążek. Była krótko w prokuraturze, a potem w CBA (gdy pracował tam agent Tomek - red.) skąd wróciła do prokuratury - mówi Władysław Harkiewicz, m.in. były szef Prokuratury Wojewódzkiej w Suwałkach, a dziś adwokat.
To właśnie Harkiewicz broni na przykład byłego szefa ABW Krzysztofa Bondaryka, któremu dobra zmiana zarzuciła przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków, a którego sprawa w 2018 roku została przydzielona trafiła Prokuraturze Regionalnej w Białymstoku. Akt oskarżenia trafił do sądu, który niedawno uznał, że rozprawy nie będzie. Na posiedzeniu (po zapoznaniu się z dowodami, jakie przedstawił obrońca) sąd stwierdził, że były szef ABW żadnego przestępstwa nie popełnił i sprawę umorzył.
Polityczne zaufanie władzy
- Ja odszedłem z prokuratury, gdy pojawiły się próby nacisku ze strony m.in. kancelarii prezydenta Wałęsy i ówczesnego ministerstwa sprawiedliwości. Cały czas uważam, że prokurator powinien mieć pełną niezależność, bo potem trzeba np. płacić za niesłuszny areszt. Gdy po upadku komunizmu tworzyliśmy nową prokuraturę chcieliśmy wydobyć ją spod wpływów jakie miała tamta władza. Niestety nie zawsze to się udawało, więc odszedłem - przyznaje Władysław Harkiewicz.
- Nie ma wątpliwości, że prokuratura jest kontrolowana politycznie. Jeden z liderów Zjednoczonej Prawicy jest ministrem sprawiedliwości i jednocześnie prokuratorem generalnym, więc ze swojej uprzywilejowanej pozycji korzysta. Najwyraźniej białostocka prokuratura cieszy się politycznym zaufaniem władzy i musi dobrze wypełniać plecenia ministerstwa, skoro trafiają tu kolejne sprawy o politycznym wydźwięku. Przecież ani agent Tomek, ani prezes NIK nie działali w naszym regionie. Czyli nasza prokuratura jest jednym z najsprawniejszych narzędzi, więc minister Ziobro z niego korzysta - podkreśla szef podlaskiej PO Robert Tyszkiewicz i dodaje, że już wcześniej niektórzy białostoccy śledczy zasłynęli kontrowersyjnymi decyzjami, jak np. wtedy, gdy uznali swastykę za symbol szczęścia lub stwierdzili, że ks. Jacek Międlar nie nawoływał do nienawiści w kazaniu przed marszem ONR w Białymstoku.
- Sprawy dotyczącej tzw. "symbolu szczęścia" nie uważam za przejaw politycznego działania. Oceniam to jako istotny błąd prokuratora, który nie widział szansy skutecznego ścigania nieznanych sprawców czynów sprzed lat. Inaczej jest w przypadku spraw Jacka Międlara, Jacka Kapicy, luki VAT-owskiej, agenta Kaczmarka i prezesa NIK Banasia. Przedmiot tych spraw, sposób ich prowadzenia wskazuje, że są powiązane z narracją rządzących ugrupowań partyjnych lub bieżącymi wydarzeniami politycznymi - twierdzi Krzysztof Parchimowicz, prezes Stowarzyszenia Prokuratorów Lex Super Omnia.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień