Jeśli szkoła ma za duży obwód, dodaje się nową [ROZMOWA]
Z Grzegorzem Wierzchowskim, łódzkim kuratorem oświaty, rozmawia Maciej Kałach.
Kto jest winien, że w Łodzi nie ma nowej sieci szkół, a po wakacjach w mieście nie powstanie żadna nowa podstawówka?
Przepisy mówią wyraźnie, że za wprowadzanie nowej sieci odpowiada samorząd. W prawie wszystkich z około 200 samorządów naszego województwa oraz w 98 proc. w skali kraju doszło do wprowadzenia takiej sieci specjalną uchwałą. Samorząd Łodzi możliwości wynikającej ze specuchwały nie wykorzystał. Te liczby to również odpowiedź na pana pytanie.
Moje uwagi do przedstawionego mi przez samorząd Łodzi projektu nowej sieci wynikały z tego, że zastosowane w nim rozwiązania, albo były sprzeczne z przepisami, co nie mogło skutkować opinią pozytywną, albo spowodowałyby pogorszenie warunków nauczania, na co również, jako kurator oświaty, nie mogłem się zgodzić.
Co było w łódzkim projekcie sprzeczne z prawem , a co spowodowałoby pogorszenie warunków nauczania?
Sprzeczne było przede wszystkim utworzenie nowego liceum z dwóch gimnazjów. Tego przepisy wprowadzające reformę nie przewidują.
Pogorszenie nastąpiłoby w miejscach, które wskazałem w opinii. Tam samorząd nie zgodził się na zapewnienie uczniom nauki na jedną zmianę. Oraz dobrego dostępu do tak ważnych miejsc w placówce jak stołówka, szatnia czy sala gimnastyczna.
Nieskorzystanie z rozwiązania, które pojawiło się w nowej ustawie spowoduje, że gdy dojdą klasy siódme i ósme, nastąpi pogłębienie problemu nadmiernego zagęszczenia uczniów w szkołach.
Już dzisiaj docierają do mnie od rodziców informacje, że szkoły planują wynajmowanie pomieszczeń poza swoimi budynkami. Takie sygnały traktuję jako dowód słuszności moich obaw.
Nie istniała możliwość złagodzenia sporu między kuratorem a magistratem i wypracowania jakiegoś kompromisu?
Spór to jest złe określenie. To nie żadna wojna ani konflikt. Takie postrzeganie zostało sztucznie wykreowane, te określenia są nadużywane.
Natomiast, co do pytania o możliwość rozmów i zawarcia kompromisu. Jak najbardziej taka możliwość istniała. Jednak pan Tomasz Trela był jednym z nielicznych, chyba nawet jednym samorządowcem w gronie odpowiedzialnych za wprowadzanie reformy, który nie pojawił się, ani na konsultacjach z pracownikami kuratorium, ani sam nie wyraził chęci spotykania się z nami. Te konsultacje i spotkania organizowaliśmy z pomocą Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego.
Ja, albo moi pracownicy, mieliśmy bardzo ścisły kontakt, czy z szefami samorządów, czy z ich zastępcami lub dyrektorami wydziałów oświaty. W przypadku Łodzi takiego kontaktu nie było.
Bardzo dobry kontakt kuratorium z samorządem skutkował tym, że te samorządy jako pierwsze wysyłały nam swoje projekty uchwał sieci, których zwykle nie musieliśmy poprawiać.
Oczywiście, zdarzały się sytuacje, że pracownicy kuratorium wnosili zastrzeżenia, a nawet opinie negatywne do projektów sieci, jednak na skutek rozmów samorząd potrafił poprawić, a nawet ułożyć od nowa swój projekt.
Co wolno, a czego nie wolno, kuratorowi oświaty? Nawiązuję do pretensji Tomasza Treli, który uważa, że może Pan poprawiać okręgi szkół, ale nie wolno Panu zalecać w opinii ich liczby. Zresztą oświatowy wiceprezydent Łodzi uważa Pana za najbardziej „interwencyjnego” z polskich kuratorów: według magistratu, inni tak mocno nie ingerowali w nową sieć szkół, więc w takich miastach jak Warszawa czy Kraków ona powstała.
Wszystkie miasta wojewódzkie mają swoje specuchwały. Wcale nie było w nich tak, że kuratorzy przyjmowali wstępne projekty samorządów bez zastrzeżeń. Jednak te uwagi były wyjaśniane, konsultowane - i sieci w innych dużych miastach niż Łódź powstały.
Twierdzenie pana Tomasza Treli uznaję za wewnętrznie sprzeczne. Jeżeli kurator może wskazać, że proponowany przez samorząd obwód szkoły jest zbyt duży, to tym samym pojawia się wskazanie do umieszczenia na mapie kolejnej placówki.
To jest przecież logicznie. Nie widzę innej możliwości, żeby naprawić sytuację, w której np. dzieci mają za daleko do szkoły.
W swojej ocenie uprawnień kuratora pan Tomasz Trela posunął się za daleko - sam zaczął wchodzić w rolę sądu. Jego ocenę moich uprawnień traktuję jako prywatne stanowisko.