Jest "drugie dno" chaosu w Klinicznym Szpitalu Wojewódzkim nr 1 w Rzeszowie - twierdzą niektórzy radni sejmiku
Wrześniowy bunt chirurgów onkologicznych, październikowy bunt chirurgów okulistycznych w Klinicznym Szpitalu Wojewódzkim nr 1 w Rzeszowie, ich apele i żądania, słane do urzędu marszałkowskiego, to było dopiero preludium do trzęsienia ziemi, jakie miało nastąpić z końcem listopada. Jak już informowaliśmy, w szpitalu trwa kontrola.
We wrześniu lekarze Kliniki Chirurgii Ogólnej i Onkologicznej z zaskoczeniem dowiedzieli się, że ich oddziałem nie kieruje już dr n. med. Ryszard Ziemiakowicz, bo konkurs na to stanowisko wygrał jeden z krakowskich medyków. Konkursie, o którym nie mieli pojęcia ani oni, ani dr Ziemiakowicz. Ich pisemne protesty, m. in. do władz samorządowych województwa, niczego nie zmieniły, nastały nowe porządki.
Wytrzymali kilka tygodni takich porządków, po czym napisali do dyr. KSW 1 Marka Wiatera i kilku publicznych instytucji, że nie wyobrażają sobie dalszej współpracy z nowym kierownikiem, solidnie motywując - dlaczego. Powiało jawnym buntem, który zbiegł się w czasie z protestami chirurgów z oddziału okulistycznego. Również z tym buntem musiały poradzić sobie - władające szpitalami wojewódzkimi - władze samorządu wojewódzkiego.
Wśród części radnych sejmiku nasilały się głosy, że konieczne jest natychmiastowe odwołanie ze stanowiska p.o. dyrektora KSW 1 Marka Wiatera.
Żądają głowy dyrektora
- To, co dzieje się w szpitalu, już w tej chwili odbija się na pacjentach, na dostępności do świadczeń medycznych, wydłużają się kolejki, pacjenci uciekają do innych ośrodków, a poza tym - fatalnie ciąży na opinii o szpitalu
- podkreśla Dorota Łukaszyk, przewodnicząca Komisji Ochrony Zdrowia, Polityki Prorodzinnej i Społecznej Sejmiku Wojewódzkiego.
Działo się już półtora miesiąca wcześniej, kiedy komisja wystąpiła z czterema wnioskami przeprowadzenia czynności kontrolnych w szpitalu. Wnioski wycofano, bo marszałek województwa zapewniał członków komisji, że sprawy w szpitalu już są badane. Co przewodniczącej Łukaszyk nie powstrzymało przed złożeniem wniosku o zwolnienie dyscyplinarne dyr. Marka Wiatera.
Wniosek poparli członkowie komisji. Argumentów do wniosku dostarczyli im sami podwładni dyrektora. Dorota Łukaszyk mówi, że sam marszałek Władysław Ortyl poprosił ją o wycofanie wniosku, bo właśnie prowadzone jest postępowanie konkursowe na stanowisko dyrektora szpitala.
Wniosek wycofała. Tego samego dnia - 23 października - dowiedziała się, że dyrektor Wiater już nie będzie p.o. dyrektora, a - w wyniku rekomendacji komisji konkursowej - „całym” dyrektorem. Co członkowie komisji zdrowia sejmiku uznali za rzecz niedopuszczalną, choć broni złożyć nie zamierzali. W dążeniu do odwołania dyrektora, który jednak wciąż - mimo rekomendacji komisji konkursowej nie otrzymywał powołania na „całego” dyrektora - wyręczyły ich wydarzenia następnych dni.
W izbie przyjęć wrze
A nawet w dwóch izbach przyjęć. 23 listopada p.o. dyr. Marek Wiater zdecydował się zawiesić działalność Izby Przyjęć Podkarpackiego Centrum Chorób Płuc przy ul. Rycerskiej w Rzeszowie. Zamiast niej pacjentów miała przyjmować izba przyjęć KSW 1 przy ul. Szopena.
Lekarze tej drugiej zostali postawieni w stan szoku, co wyrazili pismem do dyrektora już po jego decyzji. I sprzeciw poparli argumentami: izba przyjęć przy ul. Szopena nie jest przygotowana do przyjmowania i medycznego konsultowania pacjentów z objawami ciężkich postaci chorób płuc. Nadto - i tak już przeciążona jest pacjentami „z podejrzeniami” covidowymi, którzy czasem po kilka godzin pozostają pod opieką lekarzy izby przyjęć. Bo: brak łóżek, kłopoty z transportem karetkowym, coraz bardziej wydłużający się czas oczekiwania na testy covidowe przyjmowanych pacjentów.
Sytuacja ta powoduje, że personel Izby Przyjęć pracuje w ostatnim czasie na granicy swoich możliwości
- pisali.
Dorzucić im jeszcze pacjentów z PCChP z ul. Rycerskiej, to jak na trwałe zdemolować izbę przyjąć szpitala przy ul. Szopena. Nie rozumieli zasadności decyzji dyrektora: „Po co pacjenci mają trafiać do IP Szopena, oczekiwać tutaj na transport i po kilku godzinach być kierowani tam, gdzie powinni pierwotnie trafić?”. To znaczy na Rycerską. Dodają, że taki system zagraża już nie tylko zdrowiu, ale i życiu pacjentów.
W końcówce listu domagali się przywrócenia działalności IP przy ul. Rycerskiej, oświetlenia i ogrzewania namiotu izby przyjęć przy ul. Szopena („To uwłaczające, żeby pacjenci przebywali tam w ciemnościach i zimnie” - dodają. I to przez kilka godzin. I że to także dla nich straszny wstyd). A jeśli nic się nie zmieni, to 14 podpisanych pod listem lekarzy zadeklarowało, że przestaną dyżurować.
Wydarzenia następnych dni sprawiły, że nie doczekali się na odpowiedź.
Czarny poniedziałek
Kumulacji zdarzeń z 30 listopada „nie ogarniał” chyba nikt. Tego dnia dyr. Wiater nagle zwolnił dr. hab. n. med. Krzysztofa Gutkowskiego. Zwolnił z pracy i - za jednym zamachem - z dwóch pełnionych przez niego funkcji: dr Gutkowski był zastępcą dyr. Wiatera ds. Klinicznych i Lecznictwa, a także kierownikiem Kliniki Gastroenterologii i Hepatologii z Pododdziałem Chorób Wewnętrznych.
CZYTAJ TEŻ: Konflikt za konfliktem. Poleciały głowy. Co się dzieje w szpitalu przy Szopena w Rzeszowie?
W zasadzie z tą chwilą mógł ze szpitala wyjść i już do niego nie wracać, bo w trybie natychmiastowym został także zwolniony z obowiązku świadczenia pracy za okres wypowiedzenia. Ostatnie zdanie treści wypowiedzenia nie pozostawia wątpliwości, że to nie żart: „Zobowiązuję ponadto Pana Profesora do zwrotu kluczy do zajmowanego gabinetu, pilota do bramy wjazdowej na parking szpitalny, identyfikatora oraz przepustki na wjazd na teren Szpitala”.
Nie wiadomo, czy sam fakt zwolnienia dr. Gutkowskiego, czy jego forma „wyjmująca go spod prawa” wstrząsnęła szpitalem po same fundamenty, ale echo tego wydarzenia było jak grom.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień