Jest dumny ze swojego ojca
O komendancie oświęcimskiej placówki Armii Krajowej Janie Jakuczku niewiele się dotąd mówiło. Zginął rozstrzelany w Auschwitz za niesienie pomocy więźniom niemieckiego obozu zagłady.
Mówi się, że czas zaciera pamięć, ale Mieczysław Jakuczek z Oświęcimia wciąż dobrze pamięta tamte okupacyjne chwile, gdy Niemcy zabili jego ojca.
Jan Jakuczek (ps. Zaolziański) wyrokiem niemieckiego Sądu Doraźnego w Katowicach za działalność konspiracyjną i niesienie pomocy więźniom obozu Auschwitz został skazany na karę śmierci przez rozstrzelanie. Egzekucja odbyła się 25 stycznia 1943 r. pod ścianą straceń w Auschwitz.
- Był on jedną z 30 osób działających w strukturach konspiracyjnych w Oświęcimiu i okolicy, które zostały aresztowane przez Niemców jesienią 1942 r. - mówi historyk Marcin Dziubek, który zajmuje się m.in. działalnością konspiracyjną na ziemi oświęcimskiej.
Do masowych aresztowań doszło w wyniku działań agenta gestapo Stanisława Dembowicza, który przeniknął w struktury oświęcimskiej konspiracji. Jakuczek został aresztowany 7 października.
- Mieszkaliśmy wówczas na dzisiejszej ul. Piastowskiej. Gestapowcy przyszli aresztować ojca, gdy siadaliśmy do obiadu - wspomina Mieczysław Jakuczek. - Zrobili przeszukanie, wywracając dom do góry nogami, ale niczego nie znaleźli.
Z oświęcimskiego aresztu gestapo, które znajdowało się w budynku obecnej plebanii parafii Wniebowstąpienia Najświętszej Maryi Panny, Jan Jakuczek został przewieziony do więzienia w Mysłowicach, gdzie przebywał przez trzy miesiące.
- W styczniu 1943 r. zostaliśmy wezwani na gestapo, gdzie przeczytano nam wyrok wydany na ojca - opowiada Mieczysław Jakuczek. W momencie aresztowania Jan Jakuczek w stopniu sierż. rezerwy był komendantem oświęcimskiej placówki Związku Walki Zbrojnej przekształconego potem w Armię Krajową.
W działalność konspiracyjną był zaangażowany od początku niemieckiej okupacji, gdy tylko wrócił do domu po zawierusze kampanii wrześniowej 1939 r. Rodzina Jakuczków mieszkała wówczas jeszcze na Zasolu w swoim przedwojennym domu przy obecnej ul. Osiedlowej.
- Ojciec zaczął znikać na potajemne spotkania z ludźmi związanymi z organizacją przedwojennego „Strzelca” - wspomina Mieczysław Jakuczek, który w chwili wybuchu wojny miał 12 lat. Konspiratorzy zaczęli gromadzić broń, którą zbierali m.in. pod Rajskiem, gdzie na początku września 1939 r. doszło do bitwy polskich żołnierzy z niemieckimi oddziałami.
- Broń składali i przestrzeliwali w piwnicy. Wtedy stałem na czatach, by ostrzegać w razie zagrożenia - opowiada pan Mieczysław.
Jego ojciec pochodził z Zaolzia. Wychował się w rodzinie, w której dużą wagę przykładano do wartości patriotycznych. Po zajęciu Zaolzia przez Czechosłowację w 1920 r. Jakuczkowie nie zgodzili się na podpisanie „lojalki” wobec nowych władz i musieli wyjechać.
Tak jak wielu Polaków ze Śląska Cieszyńskiego trafili do tzw. osady barakowej wybudowanej na przedmieściach Oświęcimia. Jan Jakuczek walczył w Legionach Polskich Józefa Piłsudskiego. - Był także powstańcem śląskim - zaznacza Tomasz Daczyński, miłośnik historii ziemi oświęcimskiej, który na ślady dzielnego Zaolziaka natrafił w Muzeum Śląskim.
Syn Jana Jakuczka pokazuje podziękowania od więźniów obozu za niesioną im pomoc z narażeniem życia. Zdaniem innego oświęcimianina Mirosława Kecmaniuka, także pasjonata historii, taka postać jak Jan Jakuczek zasługuje na szczególne uhonorowanie.
- Jako wojskowy powinien być pośmiertnie awansowany - uważa Mirosław Kecmaniuk.